Za górami, za lasami i zapewne niejedną rzeką mieszkali prości i weseli ludzie. Żyli oni w samym środku dwóch puszczy, Zielonej i Białej. Dlatego też czasami nazywano ich puszczykami. Częściej jednak zwykło się używać określenia Kurpie, a krainę, którą zamieszkiwali zwano Kurpiowszczyzną. Na ogół byli to spokojni ludzie, a życie toczyło się swoim tempem. Dla wielu z nas jest to miejsce wciąż nieznane, na łamach Witryny Wiejskiej pomoże nam je odkryć Robert Niedźwiecki.
– Nasza kurpiowska kultura zachowuje pewną żywotność, a swoją barwnością i swoistością budzi zainteresowanie. Jesteśmy dumni z naszej gwary, muzyki, tańca śpiewu, pięknych strojów i rękodzieła. Wielkim skarbem są także przeróżne opowieści przekazywane z pokolenia na pokolenie. Na kartach historii nie brakuje wzmianek o naszych stronach. Nasza ziemia kurpiowska zrodziła wiele osób, z których może być dumna. W takiej kurpiowskiej krainie leży nasza Obierwia – wieś położona w województwie mazowieckim, w powiecie ostrołęckim, w gminie Lelis. W latach 1975–1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa ostrołęckiego. W miejscowości znajduje się kościół, który jest siedzibą parafii NMP Częstochowskiej. Obierwia składa się aktualnie z 4 kolonii: Kurzyska, Małachowo, Piaski oraz Smoliska. W skład sołectwa Obierwia do stycznia 2016 roku należała także miejscowość Aleksandrowo (obecnie oddzielne sołectwo).
Legendy i zapiski o pochodzeniu nazwy są różne. Jedna z nich mówi, że w pierwszej połowie XVI wieku na tereny Puszczy Zielonej przez Księcia Mazowieckiego, został wysłany pewien człowiek. Wkrótce zadomowił się i osiedlił na resztę swojego życia. Nazywał się Oberwalter, co z języka niemieckiego oznaczało stróż. W miarę upływu czasu, osada założona przez przybysza zaczęła się stopniowo rozbudowywać. Mieszkańcy od nazwiska jej założyciela, nazwali ją Oberwa. Na przestrzeni wieków nazwa uległa zmianie do dzisiejszej Obierwia.
Obierwia, to stara kurpiowska wieś. Z pierwszych dostępnych informacji (ok. 1760r.) dowiadujemy się, że zabudowania chłopskie skupiały się tylko wokół obecnego placu szkolnego. Piękna szkoła i kościół parafialny pw. NMP Częstochowskiej to obiekty znajdujące się w centralnym miejscu wsi. W nawiązaniu do tradycji na placu szkoły odbywa się doroczna impreza plenerowa „Kurpiowska majówka”, gdzie uczniowie szkoły prezentują się w tradycyjnych ludowych inscenizacjach.
W niedalekim sąsiedztwie leży miejscowość Kadzidło, w której znajduje się Zagroda Kurpiowska czyli skansen, należący do oddziału Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce. W połowie czerwca na jego terenie odbywa się coroczna impreza „Wesele Kurpiowskie”. Inscenizacja zamążpójścia cieszy się dużą oglądalnością i znana jest w całym kraju oraz poza jego granicami. Ciekawą formą podtrzymywania tradycji są również warsztaty pod nazwą „Ginące zawody” odbywające się również w zagrodzie. Swój talent i miłość do kurpiowskiej tradycji prezentują przedstawicie najpopularniejszych kurpiowskich rzemiosł ludowych. Kurpie kojarzą się z niesamowitymi umiejętnościami manualnymi, pracowitością, precyzją i pogodą ducha. Dzięki kolejnym edycjom „Ginących zawodów” należy wierzyć, że cel przekazu pokoleniowego, dotyczącego odchodzących w niepamięć umiejętności i wiedzy będzie z sukcesem realizowany.
Wielkim rzemieślnikiem kurpiowskim, okazującym wielkie serce dla swej pasji jest Wiesław Kuskowski. Zajmuje się on plecionkarstwem. Ten twórczy fach wymaga niewielu przyborów: wystarczy ławka, namoczona wiklina, kilka metalowych narzędzi i można wyplatać. Plecionkarstwo jest dla niego najważniejsze, a zajmuje się tym niemalże przez całe życie. Będąc na emeryturze poświęca mu obecnie cały swój czas. Przygotowuje najprzeróżniejsze, zróżnicowane wielkością i pojemnością koszyki, miski i dzbanki, z wikliny jest w stanie wypleść chyba wszystko. Technika żeberkowo-krzyżowa nie ma dla niego ograniczeń. A plecionkarstwo, jak twierdzi, potrafi mieć wymiar terapeutyczny. Pan Wiesław, kurpiowska dusza, w swojej pasji kontynuuje dorobek wielopokoleniowy, przekazywany z dziada pradziada po to, by sztuka plecionkarstwa, ważna także ze względów kulturowych i tożsamościowych, nie zanikła. Mówi, że z wikliny nie da się wyżyć, ale to swoiste połączenie rodzinnej tradycji i satysfakcji – trzymają go silnie przy tym zajęciu.
Nie tylko z rzemiosła Kurpie słyną, śpiew jest też ich ulubioną dziedziną. Przykładem może być zespół śpiewaczy z KGW „Chudkozionki” z Chudka, który sąsiaduje z Obierwią. Swoimi występami w całej Polsce wychwalają nasze strony tak, że po ich koncercie jest każdy zadowolony. Koło gospodyń prowadzi mężczyzna, wielki harmonista, Marek Przetakiewicz, który sam śpiewa, ale również przygrywa paniom z zespołu.
Kurpiowska ziemia zrodziła wiele osób, z których może być dumna. Znajdziemy w ich gronie także mieszkańców naszej miejscowości. Kurp nie jedno ma imię, bo odnajduje się w różnej dziedzinie, dlatego i w gronie sportowców nie mogło nas zabraknąć. Kultura fizyczna przynosiła i przynosi naszej krainie wiele powodów do zadowolenia i dumy. Przykładem jest Stanisław Dzięgielewski (1953 – 2013), pochodzący z Obierwi, pierwszy maratończyk ziemi kurpiowskiej. Miał to coś, co przyciągało do niego wielu biegaczy z okolic, umiał zarażać pasją do biegania. Jego wychowankowie poszli w ślady mistrza i do dziś biegają. Do wielkiej księgi polskiego sportu wpisał się również Jan Niedźwiecki ur. 28.05.1951 roku w Obierwi. Sztangista Narwi Ostrołęka, wieloletni członek zarządu. Jeden z najbardziej utytułowanych sportowców w historii Ostrołęki.
Cóż więcej mogę dodać, nie traćmy swych największych wartości i nie wstydźmy się swojego pochodzenia. Niech następne pokolenia cieszą się z tego, co im zostawimy, pamiętając zawsze o tym, że Kurp potęgą jest i basta!
Fot. Arch. Roberta Niedźwieckiego