Świetlice z problemami

Przemysław Chrzanowski: Stoi we wsi świetlica. Jest pusta, zamknięta na cztery spusty. Czy to wynika z nieporadności lokalnej społeczności? A może nieporadna jest władza, której przy okazji nie w smak wydawanie pieniędzy z budżetu na utrzymanie takiej placówki?

 

 

Iwona Raszeja-Ossowska: – Czasem to nieporadność lokalnej społeczności, czasem nieporadność sołtysa, a czasem nieporadność władz samorządowych. Często splot wielu różnych czynników. I raczej nie chodzi tu o brak dobrej woli, ale o brak wiedzy i kompetencji do właściwego zarządzania tego typu placówkami. Ważnym aspektem są także finanse. Sprawy nie ułatwiają aspekty formalno-prawne.

Istotnym problemem jest już samo zdefiniowanie, czym jest świetlica wiejska. Formalnie nie zostało to nigdzie jednoznacznie określone.

– Według GUS świetlice – to placówki kulturalne posiadające z reguły jedno pomieszczenie, niezbędny sprzęt i obejmujące swoim zasięgiem działania małe grupy środowiska lokalnego. Działalność w nich prowadzona jest zasadniczo przez działaczy społecznych przy pomocy kierownika świetlicy. Nie uważa się za świetlice jednostek, zwyczajowo określanych „świetlicami”, które nie prowadzą działalności kulturalnej, a których pomieszczenia służą do innych celów, np. do organizowania narad i konferencji, kursów zawodowych itp. Ale GUS posługuje się także definicjami ośrodków kultury i klubów, w które na pewno wpisuje się część świetlic wiejskich.

Z kolei dla potrzeb Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich 2007 -2014 przyjęto, że świetlica to budynek lub pomieszczenie przeznaczone do spędzania czasu wolnego, rozwijania zainteresowań, działań na rzecz rozwoju kultury i edukacji oraz miejsce integracji społecznej. Nie ma też szczegółowych przepisów regulujących wprost kwestie powoływania i prowadzenia świetlic wiejskich. W związku z tym świetlice wiejskie funkcjonują według różnych modeli. Jako filie samorządowych instytucji kultury (np. gminnych ośrodków kultury), placówki wsparcia dziennego (PWD), czy też sale – miejsca spotkań (np. dla potrzeb zebrań sołeckich, spotkań kół gospodyń wiejskich).

W ostatnich latach powstały setki nowych świetlic, wyremontowano tysiące innych, wyposażono w nowoczesny sprzęt. A wszystko za pieniądze z unijnych projektów. Tyle, że projekty się skończyły a wraz z nimi życie w świetlicach. Gdzie jest błąd? Jak temu zapobiec?

– Rzeczywiście w latach 2007-2014 ze środków PROW wybudowano, zmodernizowano lub wyposażono ponad 3,9 tys. budynków pełniących funkcje rekreacyjne, sportowe i społeczno-kulturalne, w tym świetlic i domów kultury. Tylko w ramach inicjatywy LEADER wyremontowano lub odrestaurowano 655 świetlic wiejskich oraz innych obiektów pełniących ich funkcje. Na projekt pojedyncza gmina mogła otrzymać do pół miliona złotych. Gminy otrzymywały środki z PROW, remontowały posiadane przez siebie pomieszczenia, tworzyły świetlice. Potem zwykle „oddawały” klucze sołtysowi lub ochotniczej straży pożarnej, a ci zmuszeni byli do zamykania świetlic lub ograniczania ich działalności. Brakowało im środków na utrzymanie obiektów. Gminy wpadały bowiem w pułapkę unijnego programu. Przez siedem lat obiekty powstałe za środki z PROW nie mogły przynosić żadnego zysku. Organizowanie odpłatnych imprez okolicznościowych, które pozwoliłyby gminom pozyskać środki na utrzymanie tych placówek było więc mocno ograniczone. Samorządy nie mogły też wyremontowanych pomieszczeń przerobić na przedszkole czy klubik dla dzieci w wieku przedszkolnym, bo nie zezwalały na to warunki programu.

Dlaczego tak się stało?

– Dokładnych analiz nie ma. Najprawdopodobniej gminy nie przeanalizowały warunków umowy, nie miały pomysłu, do czego inwestycja jest im potrzebna i jak dalej będą ją finansować. Były środki, to po nie sięgały. Zdaniem ekspertów znaczna część tych projektów nie powinna w ogóle być realizowana, ponieważ nie miała uzasadnienia ekonomicznego.

Ale tak naprawdę od gmin nie wymagano żadnego pomysłu na funkcjonowanie świetlic, a w sam proces aplikowania nie włączano na ogół społeczności lokalnych. Warto dodać, że podobnie sytuacja wyglądała w wypadku Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki w odniesieniu do przedszkoli. Dziś wiele sołectw i gmin nadal ma problemy z utrzymaniem świetlic. Trzeba dbać o sprawność mediów. Ktoś musi się opiekować infrastrukturą. To wszystko wymaga nakładów finansowych.

Jednak przede wszystkim ludzie często nie mają pomysłu, do czego świetlica ma we wsi służyć, jakie funkcje ma spełniać, jak organizować jej działalność. Łatwo jest zażądać od władz samorządowych wybudowania czy zmodernizowania świetlicy, ale znacznie trudniej jest i władzom samorządowym, i mieszkańcom sołectwa znaleźć pomysł na zagospodarowanie i wypełnienie jej aktywnościami. W wielu wypadkach świetlice wiejskie były tworzone, budowane, modernizowane bez pomysłu. Zamawiano gotowe projekty. W ramach oszczędności i wygody stosowano i powielano rozwiązania, które ograniczają działanie (np. straż nie chce wydać zgody na organizację PWD, czy też nie można prowadzić zajęć muzycznych ze względu na złą akustykę, ponieważ na podłogi położono płytki).

Skoro wcześniej nikt nie zadbał o to, aby za programem inwestycyjnym podążał moduł skutecznego zarządzania, to trzeba z tym problemem zmierzyć się dzisiaj. W przeciwnym wypadku część świetlic pozostanie martwą i jednocześnie generująca koszty infrastrukturą. Sieciowanie świetlic wiejskich w gminnych centrach kultury, partnerstwa publiczno-społeczne, dzierżawa obiektów na cele kultury i integracji, kształcenie animatorów pracy na terenach wiejskich, popularyzacja dobrych praktyk to tylko niektóre z możliwych rozwiązań.

Świetlica jest często czymś w rodzaju lokalu do wynajęcia, miejscem przyjęć okolicznościowych, wypożyczalnią naczyń stołowych… Ale przecież nie o to chodzi. Kto i jak powinien zadziałać, by to zmienić, aby świetlica lepiej mogła służyć ludziom?

– Nie ma nic złego w tym, że część działań świetlicy wiejskiej będzie miała charakter komercyjny. Dodatkowe środki mogą pomóc w realizacji choćby nieodpłatnych projektów kulturalnych. Filharmonie zarabiają na użyczaniu sal pod koncerty muzyki pop, opery udostępniają sale na konferencje, organizacje pozarządowe rozwijają działalność gospodarczą na finansowanie działań nieodpłatnych. Świetlice wiejskie mogą zarabiać na weselach. Gorzej jeśli świetlica ma być wyłącznie miejscem „zarobku”. Wówczas przestaje być centrum kultury i integracji społeczności lokalnej. Staje się infrastrukturą pod wynajem.

Często jest tak, że świetlicę traktuje się jak dobro niczyje. Bo nie ma kogoś, kto poczuwałby się do odpowiedzialności za obiekt i to, co w nim się dzieje. Jak to zmienić?

Każdy obiekt publiczny w gminie ma swojego gospodarza. Szkoła ma dyrektora, biblioteka i przychodnia kierownika. Świetlica też musi mieć takiego gospodarza. Może nim być animator świetlicy czy też sołtys, co zależy oczywiście od przyjętego modelu funkcjonowania świetlicy. Gminie powinno zależeć na tym by obiekt miał swojego jednoznacznie wskazanego gospodarza – to kwestia poczucia odpowiedzialności za majątek gminy, a nie czyjeś widzimisię. I nie należy oczekiwać, że opiekę nad majątkiem o wartości kilkunastu czy kilkuset tysięcy złotych otrzymamy gratis.

***

Iwona Raszeja-Ossowska edukatorka, trenerka i ekspertka z ponad 20 – letnim doświadczeniem w zarządzaniu projektami społecznymi i doradztwie dla organizacji działających na terenach wiejskich. Autorka poradników dla społeczności wiejskich oraz scenariuszy zajęć dla nauczycieli. Obecnie, dzięki stypendium z budżetu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, przygotowuje poradnik i warsztaty zarządzania projektem kulturalnym w świetlicach wiejskich. Od 2007 roku współpracuje z Witryną Wiejską.

***

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Najnowsze wydarzenia

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!