Rowerem po torach przez bieszczadzkie wioski. Stacja Uherce Mineralne i Ustrzyki Dolne

DRE55

W zeszłym roku 50 drezyn rowerowych wyruszyło z turystami w podróż po kolejowych torach, biegnących przez istniejące i nieistniejące bieszczadzkie wioski! Bieszczadzkie Drezyny Rowerowe – to specjalnie zaprojektowane, kilkuosobowe rowery, poruszające się po nieczynnej od lat linii kolejowej 108 na odcinku 47 kilometrów. Wyruszają ze stacji Uherce Mineralne i Ustrzyki Dolne. Rozmawiam z autorem pomysłu – Januszem Demkowiczem, muzykiem, przewodnikiem górskim, nauczycielem i… przedsiębiorcą społecznym o tym, jak powstawała jedna z większych wypożyczalni drezyn rowerowych w Europie.

Monika Kaczmaryk: Interesuje mnie bardzo historia tego pomysłu – jak powstawał? Czy to był pomysł jednego człowieka, czy kilku osób? Jak doszło do powstania Bieszczadzkich Drezyn Rowerowych?


NARODZINY POMYSŁU: OKOLICZNOŚĆ PIERWSZA – ZNAJOMOŚĆ TURYSTYKI

Janusz Demkowicz: Pomysł narodził się 5 lat temu, bo już od roku ta inicjatywa działa. I można powiedzieć, że to jest zbieg różnych okoliczności. Wydaje mi się, że na niewielu rzeczach się znam – i nie mówię tego, żeby się krygować – ale trochę znam się na turystyce. Moja wiedza wynika z obserwacji i słuchania ludzi. Dzisiaj możemy podróżować po całym świecie. Podczas takich podróży zawsze intrygowały mnie pewne rozwiązania dla turystów, np. temat pamiątek! Kojarzyły mi się zwykle z bylejakością, z przedmiotami sprzedawanymi na kilogramy, produkowanymi w hurtowniach. Ale podróżując po różnych krajach, widziałem takie pamiątki, które chciałbym po prostu u siebie mieć, chociaż one kosztują. Są to często przedmioty użytkowe, użyteczne i mają jeszcze jedną ważną cechę – one są stamtąd, są unikalne! My tego tu w ogóle nie mamy!

 3 dsc 0374zajamidi
Fot. Bieszczadzkie Drezyny Rowerowe

 

OKOLICZNOŚĆ DRUGA: OJCIEC CHRZESTNY – ALEKS WÓJCIK Z WETLINY

16 lat temu skończyliśmy z małżonką studia. Ja studiowałem muzykę w Bydgoszczy, Magda teatrologię w Toruniu. Z różnych przyczyn postanowiliśmy wrócić w Bieszczady. Jak wróciliśmy tutaj, to zaczęliśmy uczyć w różnych szkołach: żona języka polskiego i angielskiego, a ja muzyki. I znowu zbieg okoliczności. Wiedzieliśmy, że chcemy pracować z ludźmi, bo od szkoły średniej byliśmy przewodnikami górskimi, lubiliśmy ludzi i wiedzieliśmy, że to będzie fajne.

Wtedy turystyka w Bieszczadach była jeszcze w dużych powijakach. Myślałem, żeby coś tutaj wybudować. Szukałem pomysłu w Internecie. I pewnego dnia spotkałem Aleksa Wójcika z Wetliny. Alek przyjechał w Bieszczady w latach 80. praktycznie z niczym. Na co dzień zajmuje się budowlanką. W domu ma wspaniałą kolekcję płyt jazzowych i 300 gatunków win, na których się zna. I właśnie Alek, jako pierwszy w regionie, przeniósł do Wetliny starą chatę. Zaimponował mi ogromnie! Jakiś czas później, będąc z grupą turystów jako przewodnik w Zagórzu, zobaczyłem stary dom do sprzedania. Jego właścicielem był emerytowany nauczyciel. Nie mieliśmy wtedy grosza przy duszy, ale pan obiecał nam go sprzedać, choć zaraz po nas pojawili się inni kupcy. I tak przenieśliśmy do Orelca stary dom z 1905 roku i założyliśmy Zagrodę Magija.

 4 dsc 0485zajamidi
Fot. Bieszczadzkie Drezyny Rowerowe

 

OKOLICZNOŚĆ TRZECIA: TURYSTYKA DOZNANIOWA

Jestem fanem turystyki … – doznaniowej. Tak ją nazywam. Większość z nas była w jakimś kurorcie za granicą. Myślę tu np. o egipsko-tunezyjskiej, standardowej ofercie. Często pobyt tam jest tańszy niż pobyt w Bieszczadach. Ale bycie w takim kurorcie w ogóle nie jest prawdziwe! Tam nie ma doznania. Wszędzie jest to samo.

Postanowiłem sobie, że zapraszając do nas ludzi, chciałbym, aby oni doznali tych naszych terenów. Mnie tego nauczyli turyści z zachodu. Jedziemy do Chorwacji, mamy tam bardzo tufową, niewygodną plażę. Ale jesteśmy w Chorwacji! Musimy tam pobyć i tego spróbować. Jedziemy na północ Europy – jemy tam potrawę z prawie zepsutych śledzi, która jest okropna, ale jemy, bo to jest ich. Tym się potrafimy zachwycać! Ale naszym już się nie potrafimy zachwycać. Kiedyś gościliśmy turystów holenderskich w Zagrodzie, przygotowywaliśmy dla nich jakieś zajęcia na powietrzu, ale zaczęło padać. Mówię do gości: przełóżmy to, bo pada. Oni na to: to nie szkodzi, że pada, my chcemy mieć zajęcia na zewnątrz!

 5 drezynyzajamidi
Fot. Bieszczadzkie Drezyny Rowerowe

Dlatego teraz, jak przyjeżdżają do nas turyści i mówią np. : ale tu jest błoto! Ja mówię: ale to jest nasze błoto!

I weźmy taki przykład. Uherce Mineralne od setek lat związane są z wodami solankowymi. 90% ludzi ma w domu wodę solankową. Za takie rzeczy się wszędzie na świecie płaci! Ktoś kto to czuje, rozumie: mówi – ja jestem w sanatorium! Chodzi o to, by ludziom uświadamiać, że te rzeczy są nasze i mają swoją wartość. I musimy dbać o to, by były fajne.

My chcemy proponować ludziom rzeczy, które zostaną w ich głowie i w sercu. Bo proszę pamiętać, że jak jedziemy w jakieś miejsce, to nie będziemy pamiętać, czy pokój był niebieski, czy zielony. Owszem, to ma być wygodne, bardzo czyste miejsce. I jedzenie jest bardzo ważne! Podam przykład. Mamy w naszej Zagrodzie ruską banię. To jest buda zbita z desek, może trochę przesadzam. Wiemy, że w wielu domach ludzie mają swoją własną saunę, ale to nie ma żadnego znaczenia. Bo tutaj ludzie mogą kąpać się w przerębli i mają nad sobą gwiazdy! To jest doznanie, coś czego ludzie na 100 procent szukają!

 6 dsc 0381zajamidi
Fot. Bieszczadzkie Drezyny Rowerowe

KOLEJ NA BIESZCZADY

I kiedyś, pomyślałem sobie, że mamy w okolicy tory z 1872 roku i nic po nich nie jeździ. A ponieważ zacząłem szukać w Internecie przystawek do rowerów do naszej wypożyczalni rowerów w Zagrodzie, to tak po nitce do kłębka – trafiłem na drezyny. Zobaczyłem je na filmach, potem okazało się, że kolega widział je we Francji. Pomyślałem: może to trzeba będzie zrobić u nas?!

Pomysł okazał się bardzo trudny do realizacji pod względem proceduralnym. Proszę sobie wyobrazić taką sytuację. Mieliśmy już zainwestowaną dużą sumę pieniędzy w to przedsięwzięcie, zaplanowane otwarcie na maj 2015 roku, a jeszcze w kwietniu sytuacja była pod względem proceduralnym bardzo trudna do realizacji w Polsce!

 9 dsc 0388zajamidi
Fot. Bieszczadzkie Drezyny Rowerowe

Ale wszystko ruszyło zgodnie z planem, bo udało mi się zebrać wspaniały sztab ludzi, bez których to by się nie udało!

 

KOALICJA LUDZI

Zapraszam Panią na stację Bieszczadzkich Drezyn Rowerowych w Uheracach Mineralnych. Budynek stacji został pomalowany. Na ścianach są postaci, które mają twarze konkretnych osób.

A kto to malował?

Karoli Prajzner i Paweł Wołos. To jest kolejna sprawa – dzisiaj jak ktoś starszy mówi, że młodzi ludzie niczego nie potrafią, to ja wiem, że nie wie o czy mówi. Dziś młodzi ludzie są tak nieprawdopodobnie zdolni! Ja tylko powiedziałem do nich: chłopaki, zróbcie mi tę stację w klimacie starej pocztówki i proszę Was, żeby to była niespodzianka dla ludzi, którzy mi pomogli, żeby te postaci ze starych pocztówek miały twarz tych osób, które mi pomogły.. Ludzie przyszli na otwarcie i rozpoznawali swoje twarze na ścianach.

 10 drezyna2 1zajamidi
Fot. Bieszczadzkie Drezyny Rowerowe

Kto wchodził w skład tej koalicji?

Udało się nam pozyskać jako partnera – Polskie Linie Kolejowe z Rzeszowa oraz gminę Olszanica.

Czy gmina była pomocna w przygotowaniu tego przedsięwzięcia?

Trudno powiedzieć tylko, że była pomocna – po prostu bez niej nic bym nie zrobił! Do całego projektu udało mi się pozyskać zespół 5 osób. Jakby zabrakło tylko jednej osoby z tego zespołu, to by się ta sprawa nie udała! Oni stanęli za tym wszystkim murem. Bo drezyna jest certyfikowana – można śmiało powiedzieć, że jest takim produktem, jak lokomotywa. Nie można tego sobie tylko zaprojektować i wyprodukować, a potem wyjechać na tory. To kwestia certyfikatów, homologacji, bezpieczeństwa, odpowiedzialności – olbrzymiej odpowiedzialności za ludzi, za ich bezpieczeństwo.

11 img 4251zajamidi
Fot. Wnętrze stacji w Uhercach Mineralnych.

Wszyscy okazali się bardzo pomocni. Pewnego razu dzwoni do mnie strażak Ochotniczej Straży Pożarnej z Uherzec. Mówi do mnie: melduje się, – tu przedstawia swój stopień, imię i nazwisko, oświadcza, że wie o zbliżającym się otwarciu Stacji i pyta: w czym możemy Panu pomóc? Ja nie wiedziałem nawet, w czym może nam pomóc OSP i co Mu odpowiedzieć? Ale pan zasugerował, że strażacy pokierują ruchem. I dobrze się stało, bo ja się nie spodziewałem, że tyle ludzi przyjdzie na otwarcie!

I to jest właśnie taka wymierna rzecz, która pozostanie. Wiele osób mi pomogło. Chciałbym żeby te nasze drezyny były taką trampoliną do różnych inicjatyw, by były żyłą, przez którą płynie turystyczna krew. Już sobie z tego różni ludzie korzystają. Ktoś np. sprzedaje truskawki, ktoś inny borówki. .. Lokalizacja takich punktów sprzedaży przy Drezynach przekłada się na ich zarobki.

Interesuje mnie także prawny charakter tego przedsięwzięcia. Czy Bieszczadzkie Drezyny Rowerowe to jest firma o charakterze spółki?

To jest spółka małżeńska:). Zawsze uważałem, że jak konie idą w jednym kierunku, to każdą dorożkę pociągną. Ale to nie jest spółka. To jest działalność gospodarcza.

12 img 7299zajamidi
Fot.  Budynek stacji Bieszczadzkich Drezyn Rowerowych w Uhercach Mineralnych

Rozumiem to tak: na początku Pan zbudował koalicję osób, którym się ten pomysł spodobał, te osoby miały różne umiejętności i możliwości, to się zsumowało i zadziałało…

Tak. Dyrektor Polskich Linii Kolejowych z Rzeszowa – Mieczysław Borowiec, panowie wójtowie gminy Olszanica: Krzysztof Zapała i Robert Petka – bez nich bym niczego nie zrobił. Nie mówię tego, dlatego, że wypada tak powiedzieć. Oni zresztą czuli, co ta inicjatywa może znaczyć np. dla samej gminy. Wczoraj wydrukowałem sobie listę mediów, które mówiły o naszych drezynach. Nie było stacji, która by o nas nie mówiła. Znajomy PR-owiec, pytał mnie: kto Ci to robił, ile za to zapłaciłeś? Prawda jest taka, że nikt mi tego nie robił i nic za to nie zapłaciłem. Po prostu pomysł okazał się trafiony. Ale to nie był wyłącznie mój pomysł, on tylko został przetransponowany. Jest to zresztą doskonały sposób na linie, które są w gorszej kondycji, po których już pociągi nie jeżdżą, po to m.in., żeby je ocalić przed zniszczeniem, aby ich nie rozkradziono.

A przecież takich linii jest w Polsce bardzo wiele. Czy z podobną inicjatywą spotkał się Pan w Polsce?

Jesteśmy pierwszą w Polsce tego typu wypożyczalnią i jedną z największych tego typu w Europie.

 13 img 7254zajamidi
Fot. Bilety na Bieszczadzkie Drezyny Rowerowe

Ile macie drezyn rowerowych?

Mamy 50 drezyn. Każda z drezyn przejechała w sezonie w zeszłym roku 4.500 kilometrów, a przecież to nie był cały sezon, bo ruszyliśmy w czerwcu. W maju było otwarcie, a potem testy.

To znaczy, że było ogromne zainteresowanie!

Było u nas 30.000 osób! My mamy trasę 47 km i przeróżne opcje wycieczkowe.

Od kiedy, do kiedy te drezyny mogą jeździć? Czy mogą jeździć w zimie?

Jeździliśmy cały rok, nawet całkiem niedawno, 5 stycznia było na drezynach 140 osób! Cały czas jesteśmy do dyspozycji. Wiadomo, że jak zawiewa deszczem, to nikt nie chce jeździć.

Bardzo potrzebne są takie inicjatywy, które dają innym impuls do rozwoju własnych działalności gospodarczych. Poprzez drezyny przyciągacie turystów do okolicznych wiosek.

Taka mam nadzieję

Czy w Bieszczadzkie Drezyny Rowerowe były zaangażowane jakieś fundusze zewnętrzne, dotacje?

Skorzystaliśmy ze środków Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa i ze środków Fundacji Karpackiej – Alpy Karpatom.

 14 img 7241zajamidi
Fot. Bieszczadzkie Drezyny Rowerowe

Co było najtrudniejsze w realizacji tego pomysłu?

Ja lubię rzeczy, które są na pozór trudne w realizacji! Mnie to fascynuje.

Interesuje mnie jeszcze taka praktyczna strona przejazdu drezyn przez zwykłe drogi, bo przecież tory w wielu miejscach przecinają drogi asfaltowe. Jak radzicie sobie z przejazdami kolejowymi?

To był właśnie kłopot prawny. Szukaliśmy rozwiązań na świecie. Nasze kursy drezynowe bardzo się rozciągają, a ja nie chciałem skonfliktować się z ludźmi, Bo w sezonie te nasze drogi są bardzo ruchliwe. Ludzie byliby niezadowoleni. Wymyśliliśmy taką formułę prawną. Przeszkoliliśmy 7 naszych pracowników w zasadach kierowania ruchem. Zwykle przejeżdża jednorazowo kilka drezyn i wtedy nasi pracownicy fizycznie wstrzymują ruch. Ludzie z samochodów stojących przed przejazdem kolejowym reagują pozytywnie. To się sprawdziło! Bo nasza linia jest przy drogach, w dużej mierze, a drezyny jeżdżą non-stop.

 18 img 7491zajamidi
Fot. Bieszczadzkie Drezyny Rowerowe

Widziałam jak ludzie z samochodów osobowych żywiołowo reagują na przejazd drezyn z turystami!

Wydaje mi się, że te nasze drezyny mocno wtopiły się już w tutejszy krajobraz.

I jeszcze jedno. Tory kolejowe biegną często przez miejsca nie tylko ciekawe krajobrazowo, przyrodniczo, ale też przez miejsca historycznie zapomniane, np. wysiedlone wsie itd. Czy turyści mogą się od Was czegoś dowiedzieć o tych miejscach? Czy to jest w ofercie Bieszczadzkich Drezyn?

Tak, np. jadąc od Zagórza, zatrzymujemy się pod górą Sobień – tam są ruiny zamku..

Czy to znaczy, że zapewniacie turystom przewodnika?

Z turystami zawsze jedzie pracownik, bądź dwóch, którzy pełnią potrójną rolę: przewodnika, opiekuna i serwisanta. Proszę pamiętać, że drezyny to są rowery, czasem coś się z nimi dzieje, np. może pęknąć łańcuch, trzeba szybko zareagować. Drezyna jest daleko od drogi i pracownicy muszą szybko usunąć awarię. Jak rekrutowaliśmy pracowników Drezyn, to było to ważne kryterium wyboru: po pierwsze musieli być bardzo mili, po drugie – dobrymi serwisantami.

Są przeróżne kursy w zależności, co sobie wybierzemy. Możemy się zatrzymać na bunkrach, na Sobieniu, na stacyjkach. Te stacyjki są śliczne, np. w Łukawicy, czy w Krościenku. Ludzie jeżdżą kolumnami, między nimi są 15-20 metrowe odstępy. Ale to są jednak kolumny, bo przecież drezyny jeżdżą według stałego rozkładu jazdy. Ktoś tego musi pilnować, trzeba tego przestrzegać. Bo tych kursów leci dziennie dziewięć, łącznie z wypożyczalnią drezyn w Ustrzykach Dolnych. Nie ma takiej możliwości, że jedzie drezyna, turyści zatrzymują się, piknikują. Bo wtedy byłaby kolizja.

20 img 7503zajamidi
Fot. Bieszczadzkie Drezyny Rowerowe

Jakie są Wasze plany na 2016 rok?

Pracujemy nad dobrym produktem około kolejowym. Organizujemy sklepik na stacji w Uheracach. Wszystko co tam wystawimy, będzie związane z koleją. Np. teraz jedna firma projektuje nam breloki, które są semaforami, ale są też otwieraczami. Mogą to być też lizaki, w których jest wtopiony znak kolejowy, albo wykrojniki do ciast z jakimś kształtem związanym z koleją. Nie tylko my będziemy wymyślać te rzeczy, ale także inni, którzy będą chcieli sprzedać w nim rzeczy związane z koleją. Każdy może wejść ze swoim pomysłem.

A może macie jakieś marzenie dotyczące Bieszczadzkich Drezyn Rowerowych? Może coś by się przydało, a jest na razie tylko w sferze marzeń?

Wszystko idzie dobrze. Wydaje mi się – i proszę mnie źle nie zrozumieć, to nie jest kwestia zadzierania nosa: ta sprawa została dość dobrze przemyślana. Może Pani mi w to nie uwierzy, ale kompletnie nie patrzę na projekty przez pryzmat zysków. Wiadomo, że pieniądze są potrzebne. W naszych projektach są jednak jakąś wypadkową. Gdybym chciał zrobić coś dla zysku, to zorganizowałabym stację benzynową, bo jest tu bardzo potrzebna i kosztowałaby podobne pieniądze, albo hurtownię spożywczą. Mnie jednak interesuje ciekawe, kreatywne działanie. I wydaje mi się, że jak taka inicjatywa jest osadzona w regionie, to będzie dobrze działać!

Dziękuję za rozmowę!

____________________________________________________________

Dodatkowe informacje:

Fotografie pochodzą z archiwum Magdy i Janusza Demkowiczów

BIESZCZADZKIE DREZYNY ROWEROWE, STACJA UHERCE MINERALNE 62A
http://drezynyrowerowe.pl/
www.facebook.com/bieszczadzkiedrezynyrowerowe

Telefon do zawiadowcy: 570-770-108

***

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!