Przemysław Chrzanowski: W gminie Staszów istnieje kilkanaście świetlic wiejskich. To ewenement nie tylko w skali województwa świętokrzyskiego.
Justyna Sekuła: – W Gminie Staszów mamy 13 świetlic, jedna spośród nich pełni wiodącą rolę. To Placówka Wsparcia Dziennego – Świetlica „Jutrzenka”, która mieści się w Staszowie. W samym mieście mamy jeszcze jedną świetlicę filialną, pozostałe zlokalizowane są w okolicznych miejscowościach. Były to przed laty typowe świetlice wiejskie, lub socjo-środowiskowe. Teraz funkcjonują one w ujednoliconym kształcie jako placówki wsparcia dziennego.
Jak świetlice wkomponowały się w lokalne społeczności? Czy mieszkańcy dają wam odczuć, że jesteście potrzebni?
– Myślę, że tak. To, że świetlice funkcjonują, że ma kto uczestniczyć w organizowanych przez nas zajęciach, mówi samo za siebie. Pełnimy rolę opiekuńczo – wychowawczą, jesteśmy animatorami wielu wydarzeń. Mamy stałe grupy dzieciaków, systematycznie prowadzimy określone zajęcia. Myślę, że sam fakt, iż działamy w oparciu o konkretny plan, może się rodzicom podobać.
Nasi pracownicy są kreatywni, ich rola nie ogranicza się do troski nad bezpieczeństwem dzieciaków. Aby z powodzeniem zapanować nad grupą, w zajęciach może uczestniczyć maksymalnie 15 osób. Zdarza się, że w niektórych miejscowościach, zainteresowanie jest dużo większe, wówczas wydłużamy czas pracy świetlicy i wprowadzamy podział na grupy.
Staramy się być elastyczni, dostosowujemy się do oczekiwań społecznych. Obecnie rozważamy ewentualność uruchomienia zajęć także w soboty – to właśnie nasza reakcja na potrzeby kilku lokalnych środowisk. Naszym marzeniem jest również uruchomienie Klubów Wolontariusza przy świetlicach w miejscowościach, w których jest również sporo młodzieży.
Kluczem do sukcesu jest jednak systematyczność.
– Dokładnie tak. Dla nas najważniejsze jest to, że działamy w sposób usystematyzowany, że mamy roczny plan pracy, który skrupulatnie przygotowujemy, a potem krok po kroku go realizujemy. Jego cechą charakterystyczną są tygodniowe obszary tematyczne.
Oprócz typowych zajęć świetlicowych (plastycznych, komputerowych, muzycznych, technicznych) mamy w ofercie zajęcia kompensacyjno-korekcyjne. Dzięki nim dzieciaki mogą nadrabiać szkolne zaległości, czy choćby odrabiać zadania domowe. I to się dzieje każdego dnia, jesteśmy zatem przewidywalni. Zarówno dzieci jak i ich rodzice wiedzą, że pod naszym dachem można produktywnie spędzić kilka godzin.
Skoro staracie się nadrabiać szkolne zaległości, to czy jesteście w kontakcie z lokalnymi placówkami oświatowymi?
– Tak, współpraca układa się bardzo dobrze. Współdziałamy również z pedagogami szkolnymi, a to ze względu na wychowawcze problemy z niektórymi uczestnikami naszych zajęć. Wiadomo, że w każdym środowisku zdarzają się kłopotliwe sytuacje. Pracownik świetlicy nie może sam z nimi walczyć, dlatego prowadzimy również zajęcia profilaktyczne i socjoterapeutyczne.
Aktywnie włączamy się w kampanie profilaktyczne i społeczne realizowane na terenie Miasta i Gminy Staszów tj. w kampanię Postaw na Rodzinę, której celem jest wzmacnianie roli rodziny, pokazywanie jej znaczenia w przeciwdziałaniu uzależnieniom oraz w kampanię „Zachowaj Trzeźwy Umysł” promująca konstruktywne postawy i zdrowy styl życia wśród dzieci i młodzieży.
Utrzymanie kilkunastu świetlic pewnie dużo kosztuje?
– Mamy dwa źródła finansowania działalności świetlic. Po pierwsze są to środki budżetowe, które gmina zabezpiecza na tak zwane zadania własne, po drugie pieniądze z „funduszu korkowego”, a więc z puli, jaką dysponuje Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Wiemy, że te pieniądze mamy zagwarantowane, daje nam to pewien komfort i poczucie stabilności. Roczny budżet, którym dysponujemy to ok. 450 tyś. złotych – nie jest to zawrotna kwota, biorąc pod uwagę ilość świetlic i ich bieżące potrzeby.
Pieniądze to nie wszystko. Aby ludzie garnęli się do świetlic, muszą tam spotykać dobrych gospodarzy. Czym winien charakteryzować się dobry świetlicowy wychowawca?
– Przede wszystkim musi lubić swoją pracę. Musi być blisko z ludźmi, interesować się problemami dzieci i młodzieży, Dobry wychowawca to pedagog i psycholog w jednym, to powiernik młodzieńczych sekretów i konsekwentny strażnik zasad.
To w końcu dobry pracownik, który wywiązuje się z powierzonych mu zadań. Patrząc na wynagrodzenie myślę, że trzeba mieć do tej pracy powołanie i pasję. Wychowawcy są zatrudnieni na umowę o pracę, mają wszelkie należne im świadczenia. Dla większości osób to w dzisiejszych czasach niezmiernie ważne.
A jaka jest pani rola? Trzymać pieczę na trzynastoma placówkami to pewnie nie lada wyzwanie?
– Wspomniałam już o tym, że funkcjonujemy w oparciu o dość jasno nakreślone zasady. Aby ich przestrzegać, konieczna jest pewna dyscyplina. Moją rolą jest dopilnować, by wszystkie działania realizowane były zgodnie z Rocznym Planem Pracy i innymi wytycznymi.
Choć to niezgodne z moja naturą, muszę być swego rodzaju strażnikiem. Mam jednak wielką pasję i chęć do działania, staram się tym zarażać innych. Sama od siebie zawsze dużo wymagam i stawiam wysoko poprzeczkę. Wychowawcy chcą za mną nadążać i w ten sposób udaje się nam osiągać zaplanowane cele. Trzeba pamiętać, że jesteśmy jednostką budżetową gminy i obowiązuje nas sporo formalności.
Moim zadaniem jest w tym kontekście przygotowywanie całej dokumentacji, pilnowanie obowiązujących nas procedur. Nie zawsze mam możliwości, by codziennie wizytować poszczególne placówki, wypracowaliśmy, zatem model spotkań, podczas których rozwiązujemy wspólne problemy i planujemy kolejne działania. Kiedyś na spotkaniu usłyszałam takie zdanie, że „Siłą szefa jest siła jego zespołu” bardzo się z tym stwierdzeniem utożsamiam.
W naszym kraju istnieją tysiące świetlic, które świetlicami są tylko z nazwy. Nikt w nich nie przebywa, nikt nie podejmuje żadnych działań, by wskrzesić to, co się wypaliło. Od czego ludzie powinni zacząć, by ponownie ożywić takie miejsca?
– Myślę, że kluczem do sukcesu są ludzie właśnie. Jeżeli jest chęć do działania, to można na powrót dać życie każdej podupadłej świetlicy. Nie bez znaczenia jest oczywiście kwestia finansowania takich placówek, dlatego tak ważne jest współdziałanie z samorządami lokalnymi. Warto wpływać na władze by te wydzieliły pulę pieniędzy na prowadzenie wiejskich świetlic. Warto pamiętać, że tego rodzaju placówki nie muszą skupiać jedynie dzieci, ale również młodzież i dorosłych. To tutaj można organizować zebrania wiejskie, czy imprezy środowiskowe. To tutaj jest internet, ciepłe kaloryfery zimą i dobre miejsce na spotkanie. Proszę mi wierzyć, każda wieś potrzebuje takiego miejsca. Cieszę się, że Gmina Staszów jest dobrym przykładem dla innych.
***