Aldona i Fred mają taki oto cel: chcą utworzyć zagrodę wiejską, podobną do tych, jakie istniały w krajobrazie naszego kraju jeszcze 40, 50 lat temu. Mają być drewniane budynki kryte tradycyjną strzechą słomianą, studnia, zwierzęta polskich ras, rośliny rodzimych odmian. Marzą o żywym skansenie, w którym każdy będzie mógł poznać dawne, zanikające już tradycje i rzemiosła, wydoić krowę, upiec chleb, spróbować własnoręcznie zaorać pole za pomocą pługa konnego, użyć kosy i sierpa.
Tradycje polskiej wsi dla przyszłych pokoleń
– Od dawna planowaliśmy, że będziemy żyć jak za dawnych lat, w zdrowym, ekologicznym otoczeniu. Osiedliliśmy się więc na Podlasiu, a nasz drewniany dom i większość budynków gospodarczych pokryliśmy strzechą. Gospodarstwo nie ma przyłączenia do sieci energetycznej i wodociągowej. Zanim zdążyliśmy osiąść na dobre, zaczęliśmy otrzymywać zapytania o możliwość przyjazdu do nas. Zorientowaliśmy się, że wiele osób chciałoby posmakować podobnego życia, choćby przez kilka dni. Ponieważ interesujemy się wiejskimi tradycjami i dawnym rzemiosłem, powstała idea stworzenia żywego skansenu, gdzie goście mogliby nie tylko wypocząć, ale również nauczyć się wyrobu sera, tkactwa, uczestniczyć w warsztatach oraz poznać nowych przyjaciół – opowiada Aldona Skirgiełło.
Wioska powstanie w małym tradycyjnym gospodarstwie nieopodal granicy z Białorusią, we wsi Wyczółki (gmina Nurzec-Stacja, powiat siemiatycki). Teren przeznaczony na utworzenie wioski tradycyjnej zajmuje areał jednego hektara dobrej ziemi uprawnej trzeciej klasy. Dojazd stanowi brukowana droga, a okolica to wiejska zabudowa szeregowa, typowa dla Podlasia. Na terenie zagrody znajduje się dom drewniany, drewniana stajnia i stodoła. Oprócz tego jest murowana stajnia, pokryta dachem z blachy, a niebawem zostanie do gospodarstwa przeniesiona drewniana stajnia oraz druga stodoła, która zostanie pokryta gontem i strzechą.
Stare jabłonie i cygańskie konie, brytyjskie kozy…
– W zeszłym roku założyliśmy sadek starych odmian jabłoni, czereśni i gruszy, który będziemy sukcesywnie uzupełniać. Jest też kilka „zastanych” jabłonek, pięknie owocujących. Wiosną stworzymy permakulturalny ogród warzywny, zasilany wyłącznie nawozem koni przez nas hodowanych, a także eksperymentalną uprawę zbóż starych odmian (orkisz, pszenica płaskurka, kamut, quinoa, amarantus oraz lnicznik na olej) – dodaje pani Aldona.
Od kilku lat gospodarze prowadzą hodowlę koni cygańskich i brytyjskich kóz mlecznych, jednakże w celach edukacyjnych planują zakup zwierząt zachowawczych ras polskich takich jak: krowa polska czerwona, która była obecna w naszym krajobrazie przez ponad 200 lat i charakteryzuje się znakomitą jakością mleka (jest to jedna z autochtonicznych ras europejskiego bydła czerwonego), koń sokólski, czy też koń zimnokrwisty w typie sokólskim (rasa ukształtowana we wschodniej Polsce, pochodząca od prymitywnych koni – mierzynów), konik polski (prymitywna rasa wywodząca się od ostatniego dzikiego konia Europy – tarpana), koza karpacka (popularna jeszcze na przełomie XIX i XX wieku), świnia złotnicka, kura zielononóżka kuropatwiana (rasa wyodrębniona pod koniec XIX wieku).
Próba generalna przed totalną zmianą
– Nasze gospodarstwo nie jest podłączone do tradycyjnych mediów. Myjemy się w misce, a toaleta kompostowa znajduje się w budyneczku zewnętrznym. Dla potrzeb gości zbudujemy prysznic zasilany energią słoneczną. W zagrodzie planujemy edukację w temacie rolnictwa tradycyjnego, chowu i hodowli zwierząt gospodarskich, samowystarczalności, produkcji własnej żywności oraz kosmetyków, ekologii, permakultury, zdrowego żywienia, rękodzielnictwa, szeroko pojętego slow-life. Oprócz kilkugodzinnych sesji dla zorganizowanych grup planujemy także warsztaty weekendowe oraz zielone szkoły.
Zamierzeniem gospodarzy jest również stworzenie miejsca do życia dla osób pragnących zrobić „próbę generalną” przed totalną zmianą, jaką jest wyprowadzenie się z miasta na wieś, w celu sprawdzenia siebie i swoich możliwości, bez rzucania się od razu na głęboką wodę, czym jest często zakup siedliska wiejskiego przez osobę pochodzącą z miasta. Wioska ma być miejscem, gdzie będzie można odpocząć od pośpiechu, tempa codziennego życia, dotykając minionych czasów i żyjąc nieco na uboczu od cywilizacji. Docelowo w planach jest przeniesienie dwóch-trzech drewnianych chat na teren żywego skansenu. Utworzyłyby one około 15 całorocznych miejsc noclegowych.
– Dążymy do maksymalnej samowystarczalności gospodarstwa, począwszy od produkcji własnej, biodynamicznej żywności, a skończywszy na przędzeniu i tkaniu wełny. Naszym celem jest przede wszystkim jak najmniejszy wpływ na środowisko naturalne oraz życie w rytmie przyrody, z minimalną ingerencją nowoczesności – podkreśla pani Aldona.
Dlaczego Podlasie?
Dlaczego polsko-brytyjska para Aldona Skirgiełło i Fred Samuels wybrała Podlasie? Po pierwsze ze względu na to, iż jest to najmniej „ucywilizowany” region Polski, gdzie natura jest ledwo dotknięta ręką człowieka. Po drugie – korzenie pani Aldony sięgają na Kresy i na Podlasiu czuje się ona jak w domu. Urodzona w Warszawie, ze względu na zamiłowanie do koni porzuciła zamiar zostania prokuratorem na rzecz wyścigów na Służewcu i pracy na stanowisku jeźdźca. I nigdy tego nie żałowała! Spędziła tam w sumie 18 lat, by następnie wyjechać „za chlebem” do Wielkiej Brytanii na tymczasową emigrację, która trwała niemal 9 lat.
***
Fot. arch. Aldony Skirgiełło