Rozmowa z Aleksandrem Dutkiewiczem, twórcą ludowym. Rozmowę prowadzi Piotr Subotkiewicz.
Wycinanka była dekoracją jak ja sobie to wyobrażam. Może inaczej, jej kształt w szybie przy pojedynczym światełku, który tworzyła lampa naftowa, a potem delikatnie, żółto jakby z pajęczyną, widać po szarości cienie od każdego mebla, krosno, osoba na ławie, mało widoczna przez tą szybę z jednego punktu oświetlenia.
Z perspektywy chłopaka, dzieciaka, tak pięknie wyglądającej wsi i te ścieżki odgarnięte, a te dzieci jak zmęczone daleko do szkoły, nie narzekały a i ja poszedłem sobie w zimę na Zakościele, ze szkoły, a w domu druga szkoła.
Dekoracje tworzył mróz, a przecież choinkami trzeba się było pochwalić, bo tam dopiero były dekoracje.
Wielkanoc. Po mrozach przyszły roztopy. Dróżki mokre, byty liche, cóż uczynić z tych izdebek, co prawda często krosna powróciły do ciasnych izdebek, ale dzień dłuższy więcej widać wolnego miejsca. Tu się znalazło miejsce dla wycinanki. Wycinanka z bibuły tworzyła firankę, wcześniej zamarznięte okna. Mogła być to zasłonka przed biedą, po dekoracyjnej choince.
P.S.: Jest Pan twórcą ludowym, wykonuje Pan tradycyjne wycinanki. Jak to się stało, że wybrał Pan taką profesję?
A.D.: W moim przypadku kontynuuję tradycje rodzinne. Umiejętność robienia wycinanek została mi przekazana przez moich przodków. Na północ od rzeki Pilicy, a południe od Rawy Mazowieckiej, między Tomaszowem Mazowieckim, a Nowym Miastem rozciąga się niewielki region. To z tego regionu wywodzi się wielu znaczących dla polskiej kultury twórców ludowych. To ten region spłodził wielu, co tworzyli kulturę ludową, a zapomnianych już dziś twórców.
Pochodzę z rodziny, która starannie pielęgnowała tradycje ludowe. Umiejętności tkania, haftowania, wycinania, wyrabiania ozdób z bibuły i słomy, zdobienia jajek przekazywane były z pokolenia na pokolenie.
Dlaczego robię wycinankę? Potrafię również robić tkaninę, ale z wykształcenia jestem włókiennikiem, dlatego nie mogę pracować z tkaniną, jako twórca ludowy.
Jak daleko sięgają tradycje twórczości ludowej w pańskiej rodzinie?
A.D.: Ślady tworzenia sztuki ludowej w mojej rodzinie zamieszkałej we wsi Zakościele w gminie Inowłódz sięgają przynajmniej czterech pokoleń wstecz tj. końca drugiej połowy XIX wieku. Mówią o tym zapisy w różnych publikacjach.
Jestem wdzięczny mojej babci Agacie Sobolewskiej i cioci Helenie Sobolewskiej – to były twórczynie ludowe, członkinie Stowarzyszenia Twórców Ludowych, które zainteresowały mnie wycinanką.
Ze wsi Zakościele koło Inowłodza w 1932 roku siostra mojej babci pojechała z wycinanką, wełniakami i poduszkami na wystawę do Włocławka. Była tam bardzo chwalona i nagradzana. Jej twórczość bardzo się wszystkim podobała. Ciotka opowiadała również o swojej matce i swojej ciotce, które też były twórczyniami ludowymi. Tak więc ta tradycja w mojej rodzinie istnieje już od długiego czasu.
W jaki sposób nauczył się Pan swojej profesji, czy korzystał Pan z podręczników?
A.D.: Ja pracuję z pamięci, bez podręcznika. Całą wiedzę na ten temat przekazali mi moi przodkowie. Bez przekazywania z pokolenia na pokolenie tradycji i umiejętności sztuka ludowa zaniknie.
Jest Pan członkiem Stowarzyszenia Twórców Ludowych w Lublinie. Co daje Panu przynależność do tej organizacji?
A.D.: Po pierwsze – prestiż. Już w 1971 roku dostałem nagrodę za swoją wycinankę. Łatwość składania papieru i wycięcia wymyślonego wzoru, zgodnie z tradycją, była przyczynkiem mojego uczestnictwa w konkursie ” WYCINANKA LUDOWA” zorganizowanego przez Muzeum Ziemi Rawskiej w 1971r.
Zobaczyłem wtedy jak się szanuje Łowicz, Podkarpacie i pomyślałem sobie, czy jestem coś warty, czy nie. Dlaczego ta strona Łodzi, tych kilka miejscowości, które potrafią coś robić nie miałyby pokazać też swojej twórczości?
Po drugie – wierność tradycji. To jest bardzo ważne. Stowarzyszenie jest właśnie gwarantem niezmienności tradycji. W jego statucie jest zapis o ochronie twórczości zgodnej z tradycją. Ocenia to Rada Naukowa Stowarzyszenia.
Po trzecie – satysfakcję. Twórca ludowy żyje tym, co robi. Kultura ludowa nie daje zysku. Będąc w Stowarzyszeniu mam możliwość jeździć na jarmarki, wystawy i pokazywać swoje prace. W tym roku byłem na Jarmarku Lubelskim, gdzie dostałem nagrodę Twórcy Jarmarku Lubelskiego. Było tam 250 wystawców z całej Europy. Jest to dla mnie wielka satysfakcja.
Na Jarmarku Lubelskim.
Czy źałuje Pan, że w Polsce nie kultywuje się starych umiejętności, zawodów, że odchodzą one pomału w zapomnienie?
A.D.: Tak to prawda. Pamiętam jak kiedyś przywiozłem do siebie na podwórko elementy starego domu i zacząłem je demontować. Akurat do mojego sąsiada, leśnika przyjechało towarzystwo ze Skandynawii. Zobaczyli, co ja robię i byli zaskoczeni tym, że my, Polacy takie rzeczy robimy. To mnie zastanowiło. Poszukałem później w Internecie i zobaczyłem, że tam są szkoły starej ciesielki i innych starych zawodów. U nas jest inaczej. Wszystko robi się przez komputer. Tu jest jakiś błąd. Brakuje dobrych cieśli. Jeżeli nie powstaną takie szkoły, to wszystko pójdzie w zapomnienie.
Dlaczego tak się dzieje, że stare zawody, czy tradycje zanikają?
A.D.: Projekty są schematyczne, często oceniane przez nie fachowców. Ja jeżdżę na dożynki i często widzę osoby, które są w komisjach oceniających tradycyjne prace, osoby które zupełnie się na tym nie znają. Chodzi np. o rzucanie tradycyjnych wianków, czy wypiek tradycyjnych ciast. Czy ciasto z bananem jest ciastem tradycyjnym? Czy keyboard na scenie, to muzyka ludowa?
Właśnie po to jest Stowarzyszenie Twórców Ludowych, które może łatwo ocenić profesjonalizm i prawdziwość tradycji twórców ludowych. Takimi sprawami powinien zajmować się wyłącznie Zarząd STL.
Czy kiedyś było inaczej?
A.D.: Kiedyś to wszystko szło przez muzea. Muzea były tym centralnym miejscem, które wszystko organizowało. Teraz już nie, bo muzea są na innym rozliczeniu. W tej chwili muzea pomagają poprzez to, że przechowują dokumentację, organizują wystawy. Tam nadal są świetni fachowcy, mentorzy, świetnie się z nimi współpracuje, ale oni już nie robią tego, jako pracownicy STL, ale raczej w czynie społecznym pomagają nam i wspierają nas. To wynik zmian w przepisach i prawie.
Czy zachęca Pan twórców ludowych do współpracy ze Stowarzyszeniem Twórców Ludowych?
A.D.: Oczywiście, namawiam ludzi niech uczestniczą w wystawach, uczestniczą w życiu Stowarzyszenia niech wstępują w szeregi Stowarzyszenia. Powiększymy grupy twórców ludowych, pokażemy prawdziwą twórczość naszych wsi i będziemy legalnie pracować.
Co jest najważniejsze w zachowaniu i kultywowaniu naszego dziedzictwa kulturowego?
A.D.: Ważna jest różnorodność i prawdziwa tradycja. Jeżeli wszyscy będą robić jednakowe produkty – np.,. z filcu, które będzie można kupić od Warszawy aż po same góry to zamydlimy tą naszą kulturę. Kiedy turysta przyjedzie i powie: byłem w tej miejscowości i mam taką wycinankę – tylko tam robi się takie. Wtedy to będzie miało wartość.
Na tym właśnie polega rola porządkująca Stowarzyszenia. W Radach naukowych zasiadają tęgie głowy. Ale nawet oni badają, szukają, porównują. Starają się dojść do sedna sprawy.
Jakie są pana najbliższe plany?
A.D.: Tutaj w Konstancinie Jeziorna – była pierwsza wytwórnia papieru glansowanego. Wycinanka, jako dekoracja istniała, ale papier glansowany pozwolił na jej rozwój. W jednym z tutejszych domów kultury są wycinanki pana Śledziewskiego, a ja z panem Antonim Śledziewskim chcę zrobić wystawę wycinanek w Inowłodzu.
(Antoni Śledziewski- polski filolog, kulturoznawca, publicysta. Znakomity znawca, odkrywca i kolekcjoner polskiej wycinanki. Prezes Fundacji Wspierania Twórców Ludowych, organizator wielu wystaw polskiej wycinanki, wspaniały rozmówca i nauczyciel.)
Właśnie szukamy sponsora, który pomoże nam w zorganizowaniu takiej wystawy. Jeśli ktoś będzie chciał nam w tym pomóc, prosimy o kontakt ( e-mail: kontakt@wycinankaludowa.pl).
Czego Pan oczekuje od mediów?
A.D.: Uważam, że pogoń za łatwym zarobkiem i nowoczesnością powoduje lekceważenie tego, co cenne i własne. To przecież różnorodność naszej Kultury, jej własny charakter może być przyczynkiem rozwoju turystyki. Ta nasza polska wycinanka to już jedna z niewielu, która pokazuje odrębność regionów.
Oczekiwałbym po mediach pewnej pomocy. Jako Twórca ludowy nie zarabiam na tym. Natomiast wiem, że to co ja robię, jak również to co robią inni twórcy ludowi jest unikalne w skali światowej, więc chciałbym, żeby ta nasza praca nie zniknęła. Chciałbym, aby media interesowały się taką twórczością i ją w jakiś sposób dokumentowały i prezentowały na swoich łamach.
***