Club Bab – czyli w kobietach siła

images_club_2_aa_1zaja3

Przemysław Chrzanowski: Panie aktywnie działające na wsi tworzą koła gospodyń wiejskich. Wy nazwałyście się dość oryginalnie Clubem Bab. To dość intrygujące połączenie słowne.

Maria Maślanka, pomysłodawczyni Clubu Bab z Fałkowa w województwie świętokrzyskim: – Początkowo miałyśmy zamiar działać pod szyldem Pub Bab, stwierdziłyśmy jednak, że może to się źle kojarzyć. Postawiłyśmy zatem na swojskość, choć częściowo pisaną z angielska. Nazwa ta ma się kojarzyć z nowoczesnością i świeżym spojrzeniem na potrzeby kobiet, funkcjonujących na wsi. Absolutnie nie ma to związku z budowaniem antagonizmu wobec tradycyjnych kół gospodyń wiejskich, organizacje te robią wiele dobrego dla swoich lokalnych społeczności.

Jest pani inicjatorem powołania Clubu Bab?

– Tak jakoś wyszło… Mieszkam w Fałkowie zaledwie od roku i być może mam nieco inne spojrzenie na lokalną rzeczywistość niż ktoś, kto spędził tu całe woje życie. Zauważyłam, że w ludziach tkwi niemały potencjał, zamarzyłam sobie zatem, że byłoby świetnie skrzyknąć się i zrobić coś wspólnie dla gminy. W naszej miejscowości jest dobrze wyposażona szkoła, przedszkole, wyremontowany park. Gorzej z wzajemną integracją. I właśnie dlatego pomyślałam, że to pole do popisu dla kobiecego aktywu.

Kim są panie z Clubu Bab?

– Przekrój wiekowy jest dość spory, ponieważ mamy zarówno dwudziestolatki, jak i panie po sześćdziesiątce. Nikogo o metrykę nie pytamy. Są panie, które zajmują się domem i wychowywaniem dzieci, są nauczycielki, emerytki, jedna z pań pracuje w szkolnictwie wyższym. Nie tworzymy zamkniętego grona, jedne panie rezygnują, inne z ochotą do nas dołączają . W sumie Club Bab to kilkanaście osób.


Loteria fantowa „Każdy los wygrywa” podczas powiatowego Święta Ludowego w Fałkowie.

Istniejecie zaledwie kilka miesięcy, a już pokazałyście lokalnej społeczności, na co was stać.

– Podczas czerwcowego Pikniku Rodzinnego zorganizowałyśmy loterię. Miałyśmy tam swoje stoisko. I to właśnie od tego momentu Club Bab zaczął funkcjonować w lokalnej świadomości. Potem była kolejna impreza i prezentacja kulinariów. Dziewczyny przygotowały mnóstwo smacznych rzeczy. Ludzie zajadali się ogórkami małosolnymi, chlebem ze swojskim smalczykiem, czy babeczkami. Przy okazji zbierałyśmy drobne datki, składane dobrowolnie przez naszych klientów. Jednocześnie promowałyśmy naszą organizację, informowałyśmy ludzi o tym, że istniejemy, że chcemy integrować lokalną społeczność.

Prócz uczestnictwa w imprezach środowiskowych położyłyśmy nacisk na spotkania warsztatowe. W ich trakcie zapoznajemy się między innymi z tajemnicami rękodzielnictwa. Jak się okazało, każda z nas ma jakiś talent. Niektóre pieką cudne ciasta, inne do perfekcji mają opanowane sztuki plastyczne, a jeszcze inne profesjonalnie zajmują się makijażem, czy fitnesem. Postanowiłyśmy wzajemnie się edukować, myślę, że już teraz przynosi to wymierne efekty.


Ognisko integracyjne, Fałków.

A jak wasza organizacja jest odbierana przez mieszkańców gminy? Czy zauważalny jest pozytywny wpływ Clubu Bab na lokalną społeczność?

– Niełatwo to ocenić, ponieważ nasza organizacja istnieje dopiero od marca tego roku. Staramy się robić wiele, ale to wszystko jest jeszcze bardzo świeże. Jest zapał do pracy, są pomysły, wierzę, że prędzej, czy później pozytywnych reakcji ze strony mieszkańców będzie wiele. Póki co, chcemy się skupić na sformalizowaniu naszej działalności. Club Bab stanie się albo stowarzyszeniem, albo fundacją. Bardzo nam na tym zależy, ponieważ uzyskanie osobowości prawnej pozwoli nam pozyskiwać fundusze ze źródeł zewnętrznych.

Czy ktoś was obecnie wspiera finansowo?

– Na samym początku, kiedy udałam się z pomysłem utworzenia naszej organizacji do pana wójta, spotkałam się z dość życzliwym przyjęciem. Dzięki jego finansowemu zaangażowaniu udało się nam zorganizować pierwsze spotkanie. Obecnie radzimy sobie same. Każda z nas coś tam od siebie przyniesie, pomoże. Krótko mówiąc: dajemy radę.


Degustacja lokalnych produktów kulinarnych podczas Dni Gminy Fałków.

Czym dla was jest Club Bab? Pozawala oderwać się od domowych obowiązków, zapomnieć o pracy?

– Osobiście daje mi to możliwość poznania okolicy i samych mieszkańców. Dla mnie to wszystko jest wciąż nowe. Nie zaszywam się w czterech ścianach, wychodzę do ludzi. Uwielbiam wieczorami zasiąść w gronie pań z bogatym doświadczeniem życiowym i słuchać ich opowieści o dawnych czasach. Od koleżanek słyszę, że lubią te momenty, kiedy mogą wyrwać się z domów, by zwyczajnie poplotkować, przy kawie, czy piwie.


Reprezentacja Clubu Bab podczas kościelnych dożynek w Fałkowie.

A panowie wam nie zazdroszczą? Domyślam się Club Bab to dla nich organizacja niedostępna?

– Jak sama nazwa wskazuje, postawiłyśmy na kobiety i na tej grupie się koncentrujemy. Mimo wszystko męska ręka jest mile widziana – choćby podczas przygotowań do imprez, w których bierzemy udział. Panowie służą nam pomocą przy rozkładaniu namiotu, noszą ciężkie rzeczy. Muszę jednak zaznaczyć, iż mój mąż sugeruje mi wciąż, że fajnie byłoby zrobić teraz coś dla facetów… Skoro my wzięłyśmy sprawy w swoje ręce, to tym bardziej oni mogą zrobić to samo. Będziemy się im przyglądać.

***

Fot. Aneta Ambroziak

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!