Globalizacja dobrostanu zwierząt

Więcej żywności nie musi oznaczać więcej cierpienia.

Uchwalona w 1948 roku Powszechna Deklaracja Praw Człowieka stwierdza, że żaden człowiek nie może być wykluczony ze wspólnoty objętych moralną troską. Była to światła wizja, stanowiąca ogromny postęp w porównaniu z wcześniej wyznawanymi poglądami, znacznie zawężającymi zakres obowiązywania zasad moralnych. Jednakże Deklaracja nadal wyłącza z tego kręgu inne niż ludzie istoty zdolne odczuwać cierpienie i cieszyć się życiem, a mianowicie, zwierzęta. Które również, a przynajmniej te, które odczuwają cierpienie, a więc, przede wszystkim, kręgowce – zasługują na naszą troskę. Ból jest bólem, niezależnie od tego, do jakiego gatunku należy odczuwająca ból istota.

Troska o dobrostan zwierząt nie jest ideą nową. Już w IV w. p.n.e. chiński filozof-taoista Czuang-cy wyraził przekonanie, że współczucie winno przenikać nie tylko stosunki miedzy ludźmi, ale także między wszystkimi czującymi istotami. Buddyzm uznaje troskę o wszystkie czujące istoty za centralną zasadę etyczną. Panujący w Indiach w III w. p.n.e. cesarz Aszoka wydał edykty zabraniające nieuzasadnionego zabijania i okaleczania zwierząt, w tym także polowań dla sportu. Zakładał lecznice dla zwierząt i propagował dietę wegetariańską, chociaż nie wymagał jej przestrzegania. Działający w Japonii w XVII w. Tokugawa Tsunajosze, nazywany Psim Szogunem, ustanowił szereg przepisów chroniących zwierzęta, zwłaszcza psy. Według hebrajskiej Biblii szabat jest dniem wypoczynku nie tylko dla ludzi, ale i wołów, zaś inne teksty nakazują Żydom nieść ulgę zwierzętom, nawet należącym do wroga. Również Koran zaleca muzułmanom, aby dobrze traktowali zwierzęta; według znanego podania Mahomet wolał odciąć rękaw swej koszuli, niż zakłócić spokój śpiącemu na nim kotu.

Nowoczesny ruch na rzecz ochrony zwierząt powstał w krajach Zachodu. W początku XIX w., najpierw w Anglii, później zaś w innych krajach europejskich i w Stanach Zjednoczonych, zaczęto uchwalać prawa chroniące zwierzęta przed niektórymi formami okrucieństwa, takimi jak chłosta, bicie, głodzenie i pozbawianie wody. Dalszym krokiem było objęcie ochroną prawną zwierząt używanych w przemyśle, między innymi do celów laboratoryjnych, a później także zwierząt przeznaczonych do konsumpcji. Obecnie w Unii Europejskiej obowiązują liczne przepisy chroniące zwierzęta hodowlane, takie jak zakaz przetrzymywania ciężarnych macior w klatkach, cieląt w nadmiernie zatłoczonych cielętnikach, a hodowanego na jaja drobiu w ciasnych, nagich przegrodach. Jednocześnie zarówno władze poszczególnych państw, jak i społeczność międzynarodowa dają coraz donośniejszy wyraz trosce o dobrostan zwierząt hodowlanych, bez względu na to, gdzie są hodowane.

Niezależnie jednak od wewnętrznej polityki poszczególnych państw, polegającej, między innymi, na wprowadzaniu różnych, mniej lub bardziej ograniczonych, przepisów ochronnych, na płaszczyźnie międzynarodowej nadal trudno mówić o całościowych regulacjach służących poprawie losu zwierząt. Mimo istnienia zawartych wiele lat temu umów międzynarodowych zobowiązujących sygnatariuszy do zaniechania polowań na pewne gatunki wolno żyjących zwierząt – za przykład niech posłuży ustanowiona w 1946 roku Międzynarodowa Komisja Wielorybnicza – do dziś dnia żadna tego typu umowa nie reguluje sposobu traktowania zwierząt hodowlanych przeznaczonych do konsumpcji, zwierząt produkujących mleko lub jaja na użytek człowieka.

Niemniej jednak, w ostatnim dziesięcioleciu dobrostan zwierząt hodowlanych stał się przedmiotem globalnej troski. Przyczynę tego nowego podejścia stanowi, po części, poważny wzrost międzynarodowego handlu zwierzętami i produktami zwierzęcymi a, po części, reakcje obywateli państw zachodnich na stosowanie nie tylko w ich krajach, ale i za granicą, praktyk hodowlanych uważanych za okrutne. W latach 1980-2006 globalny eksport mięsa wzrósł ponad trzykrotnie, eksport produktów mleczarskich – ponad dwukrotnie, a eksport jaj prawie się podwoił. Tak wielki rozwój handlu produktami zwierzęcymi oraz eksportu żywych zwierząt spowodował uwrażliwienie opinii publicznej na problemy związane z dobrostanem zwierząt. Oto jeden z przykładów: w czerwcu zeszłego roku w telewizji australijskiej pokazano nagrany z ukrycia film wideo, pokazujący sposób uśmiercania eksportowanych z Australii zwierząt w indonezyjskiej rzeźni. Widać na nim, jak pracownicy powalają na ziemię i krępują zwierzęta – całkowicie przytomne, z wybałuszonymi z przerażenia oczami – i każą im czekać w tym stanie na zadanie śmiertelnego ciosu. Tych makabrycznych scen australijska publiczność po prostu nie mogła zaakceptować. Canberra wstrzymała eksport bydła do Indonezji do czasu, aż indonezyjskie władze zgodziły się wpuścić inspektorów gwarantujących zmianę stosowanych w rzeźniach praktyk na bardziej humanitarne.

Rodzi się nowy ruch. W miarę jak rośnie ilość zwierząt hodowlanych przeznaczonych na eksport, a ludzie mają coraz łatwiejszy dostęp do relacji filmowych ukazujących metody obchodzenia się ze zwierzętami, z którymi nigdy wcześniej nie mieli okazji się zetknąć – politycy, biznesmeni, przedstawiciele organizacji pozarządowych i zwykli obywatele zwracają coraz więcej uwagi na to, jak zwierzęta są traktowane, niezależnie od tego, gdzie żyją. Władze poszczególnych krajów nie mogą dłużej ograniczać swych działań do ochrony zwierząt na własnym terenie: dobrostan zwierząt staje się na naszych oczach przedmiotem międzynarodowej troski.

SKĄD BIERZE SIĘ MIĘSO?

Ogólnoświatowy rozwój i wzrost gospodarki pociąga za sobą stały wzrost zapotrzebowania na produkty zwierzęce. Według danych Banku Światowego, wskutek globalnego wzrostu zapotrzebowania na mięso, w latach 1980-2002 łączna produkcja mięsa krajów rozwijających się niemal się potroiła – wzrosła z 45 do 134 milionów ton – przy czym największy skok nastąpił w krajach przeżywających gwałtowny rozwój gospodarczych, przede wszystkim w Chinach. Jak podaje działająca przy ONZ Organizacja Do Spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), w okresie od lat 1960. do dziś, konsumpcja mleka w krajach rozwijających się wzrosła blisko dwukrotnie, konsumpcja mięsa – ponad trzykrotnie, a jaj – pięciokrotnie. (Ale mimo tak poważnego wzrostu konsumpcji w świecie rozwijającym się, statystyczny mieszkaniec świata uprzemysłowionego nadal spożywa rocznie znacznie więcej produktów zwierzęcych, a mianowicie, 181 funtów mięsa, 459 funtów produktów mleczarskich i 29 funtów jaj, podczas gdy na mieszkańca świata rozwijającego się przypada średnio 68 funtów mięsa, 110 funtów produktów mleczarskich i 18 funtów jaj rocznie,)

Wraz ze wzrostem zapotrzebowania rośne światowa populacja zwierząt hodowlanych. Tylko w 2009 roku zabito na mięso 60 bilionów zwierząt lądowych – blisko dziewięć razy więcej niż wynosi ludność świata. (W tym, w przybliżeniu, 52 bilionów kurcząt, 1,34 biliony świń, 656 milionów indyków, 521 milionów owiec, 403 miliony kóz i 298 milionów sztuk bydła.) W tym samym roku wyprodukowano około 1,18 trylionów jaj przeznaczonych do konsumpcji.

Tak ogromny wzrost budzi niepokój, ponieważ prowadzi do wzrostu zapotrzebowania na ziarno i soję dla wyżywienia zwierząt, powoduje skażenie środowiska i przyczynia się w znacznym stopniu do globalnego ocieplenia. Ponadto rodzi poważne obawy o warunki bytowania zwierząt hodowlanych. Ogromna większość światowych zasobów produktów zwierzęcych pochodzi z masowych hodowli, w których zwierzęta pozbawione są możliwości zachowywania się w zgodzie ze swą naturą. Wskutek rosnącego na całym świecie apetytu na mięso, jaja i mleko intensywne metody hodowli zwierząt, które pojawiły się w Europie i w Stanach Zjednoczonych w pierwszych latach po II wonie światowej, zaczęły stopniowo wypierać tradycyjne praktyki hodowlane. Obecnie około dwóch trzecich światowych dostaw drobiu, mięsa i mleka, oraz ponad połowa dostaw wieprzowiny pochodzą z masowych, intensywnych hodowli, czyli takich, w których przynajmniej 90% karmy kupuje się u innych przedsiębiorców i które specjalizują się w hodowli tylko jednego gatunku zwierząt. W takich masowych, przemysłowych hodowlach zwierzęta podlegają poważnym ograniczeniom, jeśli chodzi o swobodę poruszania się i realizowanie naturalnych dla danego gatunku zachowań.

Kurze fermy, już ze względu na samą ilość hodowanego na mięso i jaja drobiu, winne są najcięższym wykroczeniom przeciw dobrostanowi zwierząt. I tak, kury hodowane na jaja są z reguły przetrzymywane w nagich, tak zwanych bateryjnych, klatkach z drucianej siatki. Klatki te są tak małe, że nawet gdyby w każdej z nich trzymano tylko jedna kurę, nie byłaby ona w stanie zatrzepotać skrzydłami, a tymczasem umieszcza się w nich często po cztery albo więcej niosek. Takie zacieśnienie uniemożliwia ustalenie naturalnej dla stada kur hierarchii. Kury zajmujące niższą pozycję nie mogą uniknąć bliskiego kontaktu z przywódczyniami, i są w rezultacie narażone na wydziobywanie piór i zadawanie ran, niekiedy prowadzących do śmierci. Jednakże wielu hodowców zamiast zapewnić kurom większą swobodę ruchu albo dokonywać selekcji pod kątem skłonności do dziobania współtowarzyszek, po prostu przycina kurom dzioby, często rozpalonym ostrzem, z reguły bez żadnego znieczulenia. Według opublikowanego przez grupę wybitnych specjalistów od ochrony zwierząt opracowania The State of the Animals 2001 („Stan bytowania zwierząt – 2001”) jest to „środek paliatywny, obliczony na zamaskowanie defektów środowiska i sposobu prowadzenia” hodowli.

Od stycznia 2012 roku w Unii Europejskiej obowiązuje zakaz stosowania nagich klatek bateryjnych. Zgodnie z tym przepisem europejscy hodowcy muszą zapewnić kurom swobodną przestrzeń albo przynajmniej zaopatrzyć klatki w gniazda do znoszenia jaj oraz słupki do dziobania, aby żyjące w nich kury mogły zaspokajać przynajmniej część swych naturalnych potrzeb. Klatki takie oznaczają wprawdzie pewną poprawę, ale i tak skazują kury na bytowanie poważnie ograniczające ich naturalne zachowania.

Także przeważająca większość kur przeznaczonych na mięso żyje w warunkach wykluczających swobodę poruszania się, często w ogromnych halach mieszczących 20 albo więcej tysięcy ptaków, w których na jedną kurę przypada powierzchnia nie większa od pojedynczej kartki listowego papieru. Oprócz ograniczającego ich dobrostan stłoczenia, co roku dziesiątki tysięcy kur jest poddawana powszechnie stosowanej praktyce chowu selektywnego, który znacznie pogarsza ich dobrostan. Mówiąc po prostu, zmusza się kury do przybierania na wadze znacznie szybciej i osiągania wagi znacznie wyższej niż wymaga tego ich natura i jest dla nich zdrowe. W 1925 roku przeciętny kurczak osiągał wagę 2,5 funta w wieku około 16 tygodni, gdy tymczasem w większości funkcjonujących dziś komercyjnych hodowli kurczak po niecałych 7 tygodniach waży 5,5 funta. Wskutek tak nienaturalnego i gwałtownego przyrostu masy ciała wiele ptaków, nie dożywając dorosłości, cierpi na różnego rodzaju kalectwa, takie jak zniekształcenie kości, trudność poruszania się, ma pozrywane ścięgna i zakłócenia metabolizmu. Wiele kurcząt w chwili osiągnięcia wagi kwalifikującej do uboju nie może normalnie chodzić i cierpi ma inne dolegliwości spowodowane tym, że niedorozwinięty kościec nie jest w stanie unieść anormalnie ciężkiego ciała.

Spośród zjadanych przez człowieka ssaków najliczniej hodowanym gatunkiem są świnie – bodaj najinteligentniejsze z wszystkich zwierząt służących człowiekowi za pożywienie. W komercyjnych hodowlach świnie są przetrzymywane w wielkich halach, na posadzce z gołego betonu albo drewnianych listew, pozbawione jakichkolwiek wygód i jakiegokolwiek urozmaicenia, w warunkach rodzących nudę, frustrację i fizyczny dyskomfort. W normalnych warunkach ciężarna maciora przed urodzeniem małych buduje gniazdo wyłożone sianem, liśćmi i gałązkami, w którym będzie mogła wygodnie i bezpiecznie pielęgnować prosięta. Natomiast w dzisiejszych, prowadzonych na przemysłową skalę hodowlach, ciężarne maciory trzyma się w bateryjnych klatkach, tak wąskich i ciasnych, że zwierzę nie może się obrócić, ani postąpić dalej jak na krok w przód czy w tył, na gołej podłodze bez żadnej wyściółki. Tuż przed porodem maciorę wsadza się często do metalowej klatki niewiele od niej większej i tak skonstruowanej, aby odseparować matkę od prosiąt. W takich to nagich i ciasnych klatkach unieruchomione maciory muszą rodzić i karmić prosięta, które zresztą wolno im karmić wielokrotnie krócej niż w naturalnych warunkach, ponieważ małe są przedwcześnie odstawiane od matek i poddawane „tuczeniu”. Po czym maciory są zapładniane na nowo. Wprawdzie Unia Europejska wydała zakaz umieszczania ciężarnych macior w ciasnych przegrodach, które wychodzą również powoli z użycia w niektórych stanach Ameryki Północnej, to jednak w innych częściach świata są one nadal powszechnie stosowne, podobnie jak zamykanie macior na czas rodzenia w ciasnych klatkach.

Wyżej opisane metody, które rozwijały się w ciągu minionych 60 lat po to, by ograniczyć zatrudnienie wykwalifikowanej siły roboczej, pozwalają wytwarzać standardowy produkt niezależnie od pory roku i pogody. Zaś w pogoni za wydajnością i wymogami makroekonomii, metody te naśladują hodowcy z krajów rozwijających się, zwłaszcza w Azji i Ameryce Południowej. W rezultacie cierpienie zwierząt stale się rozpowszechnia; coraz więcej zwierząt w coraz większej ilości krajów bytuje w ograniczających ich naturalne potrzeby warunkach i jest poddawanych sprzecznym z ich fizjologiczną konstytucją praktykom, zmuszającym do wytwarzania coraz większych ilości jaj, mleka i kilogramów mięsa. Jak na ironię, właśnie teraz, kiedy kraje, w których metody te pierwotnie powstały, ograniczają ich stosowanie albo wręcz ich zakazują, te same metody wchodzą, w niezmodyfikowanej postaci, w użycie w pozostałych częściach świata. Eksport przemysłowych metod hodowli staje się przyczyną udręki zwierząt na niespotykaną dotąd skale, nie wspominając już o takich skutkach, jak dotykający najuboższych wzrost cen zbóż, postępujące zanieczyszczenie gleby, wody i powietrza oraz poważne zagrożenie zdrowia ludzi, czego dowodzi mnożenie się odzwierzęcych chorób.

BITWA O OBORY

Kopiowanie najgorszych form intensywnego chowu przez hodowców w krajach rozwijających się to bardzo zła wiadomość. Nie należy jednak tracić nadziei; mieszkańcy uprzemysłowionego świata zaczynają się troszczyć o dobrostan zwierząt hodowanych poza granicami ich krajów. Również niektóre kraje rozwijające się wprowadziły już prawa chroniące zwierzęta, chociaż z ich przestrzeganiem bywa bardzo różnie, w innych zaś, między innymi w Chinach, trwają na ten temat dyskusje. Widać też pewne postępy w wypracowywaniu międzynarodowych ustaleń, oraz w polityce wielkich korporacji, coraz bardziej skłonnych do wprowadzania metod poprawiających dobrostan zwierząt. Wciąż jednak trudno powiedzieć czy wymienione osiągnięcia doprowadzą do przyjęcia jednolitego, uzgodnionego przez wszystkie strony, powszechnie obowiązującego zespołu praw.

Unia Europejska zajmuje pierwsze miejsce, jeśli chodzi o ilość ustaw mających na celu poprawę dobrostanu zwierząt w krajach członkowskich. Jest to w niemałej mierze skutkiem postaw obywateli Unii; w marcu 2007 Komisja Europejska podała wyniki sondażu, w którym 34% respondentów wyraziło przekonanie, iż dobrostan zwierząt jest sprawą najwyższej wagi, dając jej 10 punktów w skali od 1 do 10, a tylko dla 2% nie miała ona żadnego znaczenia. (W sumie ankietowani przyznali ochronie zwierząt średnio 7,8 punktu.) Należy dodać, że obecnie obowiązujące przepisy bynajmniej nie zadowalają europejskiej opinii publicznej. Chociaż najważniejsze regulacje w dziedzinie ochrony zwierząt (takie, jak zakaz stosowania przegród dla macior, nagich klatek bateryjnych czy osobnych przegród dla cieląt przeznaczonych na mięso) weszły w życie w ostatnich latach XX-go i pierwszych latach obecnego wieku, to przeważająca większość (77%) uczestników sondażu Komisji Europejskiej opowiedziała się za jeszcze dalej idącą ochroną zwierząt.

Również w Stanach Zjednoczonych los zwierząt budzi zainteresowanie szerokich kręgów opinii publicznej. Dla przykładu, w 2008 roku 64% uczestników sondażu Gallupa opowiedziało się za wprowadzeniem „surowych przepisów” regulujących sposób traktowania zwierząt hodowlanych. Rok wcześniej 95% uczestników sondażu przeprowadzonego przez Federację Amerykańskich Urzędów Do Spraw Rolnictwa (American Farm Bureau Federation) stwierdziło, że przywiązuje wagę do sposobu traktowania zwierząt hodowlanych, przy czym 77% uznało dobrostan zwierząt za ważniejszy niż niskie ceny mięsa. Postawy te znalazły pełne potwierdzenie podczas głosowania nad konkretnymi projektami: na przykład, w referendum przeprowadzonym w Kalifornii w 2008 roku w sprawie zakazu stosowania klatek bateryjnych oraz trzymania macior i cieląt w osobnych przegrodach, za wprowadzeniem zakazu opowiedziało się 63% głosujących. Jednakże w USA nie wprowadzono dotąd ogólnych, obowiązujących we wszystkich stanach przepisów o ochronie zwierząt, co jest w dużej mierze skutkiem działania nader skutecznych, okopanych na swoich pozycjach, rolniczych grup nacisku.

W Chinach, gdzie produkcja żywności nie podlega szczegółowej kontroli, a zwierzęta są często hodowane w okropnych warunkach, opinia publiczna też opowiada się za poprawą dobrostanu zwierząt. W sondażu, który w 2005 roku przeprowadził Fundusz na Rzecz Dobrostanu Zwierząt (Fund for Animal Welfare), 90% chińskich respondentów uznało ograniczenie cierpień zwierząt za swój moralny obowiązek, a 77% opowiedziało się za wprowadzeniem odpowiednich ustaw,

Ponadto pojawiły się sygnały świadczące o pewnej zmianie podejścia po stronie zarówno rynkowych, jak i politycznych potentatów. W 2008 roku dyrektor chińskiego Instytutu Badań nad Bezpieczeństwem produkcji Zwierzęcej (Beijing Chaoyand Anhua Animal Product Safety Research Institute) oraz prezes Chińskiej Generalnej Izby Przemysłowej (Chinese General Chamber of Commerce) podpisali ze Światowym Stowarzyszeniem na Rzecz Ochrony Zwierząt (World Society for the Protection of Animals) porozumienie w sprawie humanitarnego traktowania zwierząt. Mówi ono o podjęciu wysiłków, obejmujących szkolenia, w kierunku zapewnienia zwierzętom humanitarnych warunków przewozu, traktowania, ogłuszania i uboju. Do sierpnia 2009 szkolenia na temat ochrony zwierząt przeszło ponad 2300 pracowników blisko 950 przedsiębiorstw hodowlanych z różnych części Chin. Biorąc pod uwagę skalę chińskiego wytwórstwa produktów zwierzęcych, liczby te mogą się oczywiście wydać więcej niż skromne; niemniej, ważne jest już to, że czołowi przedsiębiorcy, naukowcy i inne zainteresowane organy zaangażowały się w sprawę ochrony zwierząt i udostępniają szkolenia.

Również w 2007 roku zespół prawników przedstawił Chińskiemu Zgromadzeniu Przedstawicieli Ludowych projekt ustawy o ochronie zwierząt. Gdyby została ona uchwalona, byłby to pierwszy w Chinach akt prawny zapewniający podstawowe bezpieczeństwo zwierząt hodowlanych i laboratoryjnych, zwierząt używanych w przemyśle rozrywkowym, jak również zwierząt domowych, roboczych i dzikich. Ustawa nie została dotąd uchwalona, niemniej sam fakt, że autorzy dostrzegli potrzebę wprowadzenia ochrony zwierząt i zasad obchodzenia się z nimi, świadczy o pozytywnej zmianie podejścia. W wywiadzie dla agencji Sinhua z 2008 roku Chang Dziwen, naukowiec z Instytutu Prawa Chińskiej Akademii Nauk, będący współautorem projektu ustawy, powiedział, iż jest „przekonany, że w miarę jak potrzeba wprowadzenia ochrony zwierząt będzie przenikać do świadomości ludzi, stosowne uchwały będą coraz bardziej wszechstronne i szczegółowe”.

OCHRONA OSIĄGA GLOBALNY WYMIAR

Regulacje prawne obowiązujące w poszczególnych krajach odgrywają wprawdzie kluczową rolę w podnoszeniu dobrostanu zwierząt hodowlanych, ale potrzebne są także inne rozwiązania. Zresztą nawet kraje, w których takie regulacje istnieją, mają ograniczoną możliwość sprawowania kontroli nad ich przestrzeganiem. Ruchy konsumenckie i organizacje pozarządowe odgrywają coraz większą rolę w propagowaniu idei ochrony zwierząt i wypełnianiu luk w krajowym prawodawstwie.

Potrzebę poprawy dobrostanu zwierząt uznaje dziś wiele ciał międzynarodowych, w tym Światowa Organizacja Zdrowia Zwierząt (znana powszechnie jako OIE, od francuskich inicjałów jej pierwotnej nazwy). Organizacja ta, założona w 1924 roku w celu zwalczania chorób odzwierzęcych, zdając sobie sprawę ze ścisłego związku między traktowaniem zwierząt a ich dobrostanem, poszerzyła pole swego działania, obejmując nim nie tylko zdrowie, ale także dobrostan zwierząt. Fakt, iż organizacja o tak szerokim zasięgu uznała wagę dobrostanu zwierząt, jasno pokazuje, że bytowanie zwierząt hodowlanych nie jest obojętne światowej społeczności. W 2008 roku odbyła się w Kairze druga Globalna Konferencja OIE poświęcona dobrostanowi zwierząt, w której uczestniczyło ponad 400 osób; w podjętej rezolucji stwierdzili oni, że w procesie wyznaczania standardów ochrony zwierząt kwestie etyczne są równie ważne, jak względy naukowe. Uznanie etycznego wymiaru dręczenia zwierząt przez taki autorytet w dziedzinie zdrowia i chorób zwierząt, jakim jest OIE, to dowód wielkiego przełomu, jaki nastąpił w podejściu do tej sprawy wśród najwyższych czynników opiniotwórczych.

Sposoby wytwarzania produktów zwierzęcych mają wpływ nie tylko na zdrowie i dobrostan samych zwierząt, ale także na bezpieczeństwo żywności, stan środowiska i ekorozwoju. Organizacja Do Spraw Rolnictwa i Żywności (FAO), w uznaniu faktu, że praktyki stosowane w hodowli zwierząt wywierają wieloraki wpływ na jakość żywności, przyłączyła się do ogólnoświatowego apelu o poprawę dobrostanu zwierząt. W 2008 roku odbyła się pod auspicjami FAO konferencja poświecona dobrostanowi zwierząt, w której wyniku powstał raport stwierdzający, iż spowodowana wzrostem liczby ludności oraz populacji zwierząt hodowlanych „eskalacja produkcji zwierzęcej rodzi szereg kwestii etycznych, takich jak zagrożenia dla ekorozwoju czy bezpieczeństwa żywnościowego, których rozpatrywaniu musi towarzyszyć troska o dobrostan zwierząt”. I dalej: „Dobrostan zwierząt zaczyna być uznawany za niezwykle ważny czynnik pomyślnego rozwoju światowej gospodarki”.

Wkrótce po tym spotkaniu FAO otworzyło portal internetowy poświęcony dobrostanowi zwierząt (Gateway to Farm Animal Wefare), na którym są umieszczane informacje dotyczące różnych aspektów hodowli i ochrony zwierząt w różnych krajach i sektorach rolnictwa. Portal spełnia nieocenioną rolę, upowszechniając bieżące informacje, raporty naukowe, studia przypadku, kursy szkoleniowe, ważne wydarzenia, i wiele więcej. Ułatwia międzynarodowy obieg informacji, przede wszystkim na użytek profesjonalistów i producentów z krajów słabiej rozwiniętych. Na swym portalu organizacja uzasadnia potrzebę zwrócenia uwagi na ochronę i dobrostan zwierząt: „W wielu rejonach bezpieczeństwo żywnościowe ludzi zależy od produktywności zwierząt, która z kolei zależy od sposobu ich traktowania i żywienia”. Ale, jak dalej zaznaczają przedstawiciele FAO: „dobre praktyki, których pozytywny wpływ na dobrostan zwierząt nie ulega wątpliwości, są stosowane na zbyt ograniczoną skalę”, zarówno w tradycyjnych, jak i przemysłowych hodowlach.

Również w sektorze prywatnym zaczyna się podkreślać wagę dobrostanu zwierząt, jako niezbędnego składnika zdrowej polityki biznesowej. W 2006 roku Międzynarodowa Korporacja Finansowa Banku Światowego ogłosiła dokument p.t. „Creating Business Opportuniy Through Improved Animal Welfare” („Dobrostan zwierząt otwiera nowe możliwości dla biznesu”), który stwierdza, że konsumenci na całym świecie przywiązują coraz większą wagę do tego, by produkcja żywności odbywała się w sposób humanitarny i bezpieczny, skąd wynika, iż „dobrostan zwierząt jest ważny także z komercyjnego punktu widzenia, tak bezpośrednio – ponieważ sprzyja zrównoważonej gospodarce, jak i pośrednio – gdyż uwzględnia oczekiwania społeczne w kwestii właściwego traktowania zwierząt i wytwarzania żywności”.

Nie dalej jak rok temu ISO, międzynarodowa organizacja zrzeszająca instytuty normalizacyjne ze 163 krajów, ogłosiła „ISO 2600” – zbiór wskazówek określających akceptowany na całym świecie standard odpowiedzialności społecznej za oba sektory, publiczny i prywatny. W dokumencie tym ISO odniosło się po raz pierwszy do kwestii dobrostanu zwierząt, stwierdzając, że spełniający ów standard winni dbać o dobrostan zwierząt we wszystkim, co dotyczy ich życia i bytowania, w tym przez zapewnienie godziwych warunków chowu, rozmnażania się, transportu, uboju i przetwarzania.

Powyższe inicjatywy stanowią godny pochwały postęp, nie znaczy to jednak, iż można na nich poprzestać. Z uwagi na to, że masowy chów zwierząt oddziałuje na życie różnych społeczności, nie tylko społeczności ludzkich, niezbędne jest wypracowanie wspólnej strategii działania obu sektorów, tak publicznego, jak prywatnego. Globalne Partnerstwo Na Rzecz Zwierząt (Global Animal Partnership), założona w 2008 roku międzynarodowa organizacja charytatywna działająca na rzecz poprawy losu zwierząt hodowlanych, reprezentuje takie właśnie, wszechstronne podejście do problemu. (Jeden z autorów tego eseju jest jej dyrektorem wykonawczym.) Organizacja stawia sobie za cel wypracowanie wspólnego stanowiska farmerów, ranczerów, obrońców zwierząt oraz sprzedawców żywności po to, by mogli po uzgodnieniu wspólnie aprobowanych zasad opowiadać się jednym głosem za dalszą poprawą sytuacji. Zdając sobie sprawę z różnorodności metod stosowanych w hodowli zwierząt, organizacja opracowała własny wzorcowy projekt w postaci wielostopniowego systemu oceniania dobrostanu zwierząt, uwzględniającego wszystkie aspekty produkcji zwierzęcej. W odróżnieniu od binarnego systemu wydawania certyfikatów, zaproponowany przez organizację system pięciostopniowy zachęca producentów do dalszych wysiłków i pokonywania coraz wyższych stopni na tak zwanej „drabinie dobrostanu”. Uczestniczący w programie farmerzy i ranczerzy przestrzegają obowiązujących standardów i poddają się ocenie niezależnych komisji kontrolnych, wydających odpowiednie certyfikaty. W ciągu niecałych trzech lat ponad 1750 farmerów i ranczerów, produkujących łącznie ponad 140 milionów zwierząt rocznie, wystąpiło o przyznanie certyfikatu. Dzięki wielopoziomowej strukturze programu mogą w nim uczestniczyć producenci różnych typów, od małych hodowców, po wielkich przedsiębiorców. Każdemu poziomowi programu odpowiada wszechstronny zestaw standardów, obejmujący zarówno podstawowe zabezpieczenia, takie jak dostęp do wody i pożywienia oraz typ pomieszczeń, jak również udoskonalenia umożliwiające zwierzętom żerowanie i zgodne z ich naturą zachowanie. Im wyższy poziom programu, tym wyższe wymagania, takie jak zakaz przewozu żywych zwierząt oraz ingerowania w fizyczną budowę hodowanych osobników w rodzaju przycinania dziobów czy kastrowania. Wielopoziomowy system ocen zachęca farmerów do doskonalenia metod prowadzenia hodowli i modyfikowania systemu produkcji, prowadzących do poprawy dobrostanu zwierząt. Ponadto posiadanie certyfikatu wyższego stopnia dostarcza konsumentom pozytywnej informacji, a w wielu przypadkach pozwala producentom na podniesienie cen. Z programu korzystają też inne zainteresowane strony: sprzedawcy mogą zaoferować szerszy asortyment produktów, dostosowany do oczekiwań różnych grup konsumentów, konsumenci otrzymują bardziej szczegółowe, przejrzyste informacje o warunkach, w jakich żyją zwierzęta przeznaczone do konsumpcji, no i, rzecz jasna, następuje odpowiednia dla danego poziomu poprawa bytowania samych zwierząt. Partnerstwo Na Rzecz Zwierząt, wraz z Whole Food Market, największym północno-amerykańskim dostawcą naturalnej żywności, przeprowadziło w zeszłym roku pilotażowy program, a obecnie prowadzi rozmowy z restauracjami, producentami i dostawcami żywności w szeregu krajów w różnych częściach świata.

Jeśli weźmie się pod uwagę skalę i rozmiary intensywnego chowu zwierząt, zarówno w sensie ilości żyjących w ciasnym zamknięciu osobników, oddziaływania takich warunków na zdrowie nie tylko samych zwierząt, ale i ludzkich konsumentów, jak również ograniczoność zasobów ziemi – nie podobna nie dojść do wniosku, że problem ten wymaga pilnego rozwiązania. Niezależnie od tego, czy ktoś zasiada w sali konferencyjnej indyjskiej korporacji, jest rosyjskim urzędnikiem państwowym, studentem brazylijskiego uniwersytetu, czy też kanadyjskich farmerem – wszyscy, którzy, jako producenci bądź konsumenci, są uwikłani w proces globalnego wytwarzania żywności, mają obowiązek znalezienia sposobów rozwiązania problemów, które powstały wskutek rozprzestrzenienia się na cały świat intensywnego chowu zwierząt. Najwyższy czas na podjęcie globalnego wysiłku w celu ograniczenia cierpień zwierząt i złagodzenia wielu niezamierzonych, niepożądanych skutków chowu zwierząt przeznaczonych do konsumpcji.

 ***

Miyan PARK jest prezesem organizacji Global Animal Protection.

Peter SINGER jest profesorem bioetyki na Princeton University i profesorem laureatem Melbourne University oraz autorem, między innymi, książki zatytułowanej Animal Liberation.

Niniejszy esej ukazał się w marcowo-kwietniowym numerze Foreign Affairs. Tłumaczyła Ewa Krasińska.

***

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!