Osadzone w krajobrazie

repository_POPRAWCZA_wyszly-z-aparatem-w-otwarta-przestrzen

Zawierciański żeński Zakład Poprawczy i Schronisko dla Nieletnich jest jedną z czterech tego rodzaju placówek w kraju. Z całej Polski trafiają tu dziewczęta, których aniołkami nazwać raczej nie można. Pobyt w tym specyficznym ośrodku jest dla nich sporym rozdziałem młodego życiorysu. Ich przyszłe relacje z prawem w dużym stopniu zależeć będą od tego, czego się w Zawierciu nauczą.

Zakład niewiele ma wspólnego z powszechnymi wyobrażeniami o miejscu przymusowej separacji. Co prawda przybyszów wita brama i budka strażnika, jednak po przekroczeniu tej zapory otoczenie jest bardziej szkolno-internatowe niż więzienne. Bez krat w oknach, surowych cel i drzwi zamykanych z zewnątrz na żelazne sztaby żyje tu siedemdziesiąt skierowanych przez sąd lokatorek. Schludna stołówka, przyjemne, kilkuosobowe pokoiki i szkolne sale stwarzają atmosferę absolutnej normalności, choć zapewne uczennice elitarnych liceów czułyby się tutaj trochę nieswojo.

Prysnąć stąd niełatwo. Na parterze głównego budynku jest kantorek a w nim ochroniarz, wpatrujący się w obrazki z kilku kamer. Niewidoczną dla oka, lecz skuteczną barierę stanowi siatka laserowych promieni, których przecięcie podrywa na nogi kogo trzeba.


Prysnąć stąd niełatwo.

Stosownie do architektury i jej wystroju, także załoga perswazję nad brutalny rygor przedkłada, a w twarzach opiekunów trudno doszukać się cech sadystycznych nadzorców.

Liryczny ślad

Ten wychowawczy kompleks służy za dom, szkołę, wstęp do zawodowej aktywności. Kto z danej mu szansy skorzysta, zdobędzie fach, przyswoi i zaakceptuje społeczne normy – na ludzi wyjdzie. Takie niewątpliwie założenie przyświeca Ministrowi Sprawiedliwości, wszak na jego garnuszku pozostają poprawczaki.

Obok nabywania praktycznych umiejętności dziewczęta stawiają czoła „wolnościowym” realiom, przygotowując przedstawienia dla dzieci, opiekując się chorymi i niepełnosprawnymi. W kontakcie z ludzkim nieszczęściem mają okazję przekonać się, że ich, zazwyczaj przykre, doświadczenia życiowe wcale nie muszą być najgorszymi.


Bez krat w oknach.

Część z nich potrafi być twórcza, posiada prawdziwy talent, ma światu coś interesującego do przekazania. Możliwość wyrażenia i pokazania siebie z tej lepszej, wartościowej strony resocjalizacji sprzyja.

***

Bo chyba uwierzyły w siebie tutejsze poetki, których dzieła zawiera wydana w 2008 roku (staraniem zakładu, przy życzliwym wsparciu sponsorów) antologia „Tutaj zostawiłam swój ślad…”. – „Wolałam życie na ulicy. Przez ucieczki zaczęły się moje kontakty z alkoholem i narkotykami. Doszły do tego problemy w szkole i nieodpowiednie towarzystwo. Narodziło się we mnie poczucie wolności wewnętrznej. W wieku dwunastu lat trafiłam do pogotowia opiekuńczego, z którego notorycznie uciekałam i zwiedzałam kraj. Jednak wciąż nie mogłam sobie poradzić z samą sobą. Najpierw zakład psychiatryczny, później poprawczy. Nigdy nie umiałam sama radzić sobie ze swoimi problemami, zaczęłam się okaleczać. Nie potrafiłam przestać! Każdy, nawet najmniejszy problem zabijałam żyletką. Świadectwem moich problemów są blizny na całym ciele.” – wyznaje na okładce tomiku jedna z autorek.

***

O zbiorze, smutnych w większości, wierszy stało się głośno w ogólnopolskich mediach, lecz kupić go w księgarni nie sposób (znikomy nakład). Z prośbą o egzemplarz dla córki zwrócił się do dyrektora zakładu Szymon Majewski (ten od „Szymon Majewski Show”). Czołowy telewizyjny „jajcarz” przyjechał do Zawiercia i tym razem w roli widza uczestniczył w przygotowanym dla niego przedstawieniu. W rewanżu zaprosił dziewczyny na nagranie swojego programu.

Żeby po wyjściu nie było bez wyjścia

Ale uwierzyć w siebie we wnętrzu zakładu nie oznacza utrzymać tę wiarę po drugiej stronie bramy. Zwłaszcza, gdy nie ma tam żadnych budzących optymizm punktów zaczepienia, gdy rodzinne więzi nie istnieją, brakuje pracy i własnego dachu nad głową.


Od lewej nauczycielka polskiego Małgorzata Leśniak, wychowawca Czesław Karolczyk, dyrektor zakładu Robert Kleszcz.

Z takiej oto refleksji narodziła się dwa lata temu fundacja „Żyć na nowo”. Jej zarząd tworzą wychowawca Czesław Karolczyk (prezes fundacji), dyrektor zakładu Robert Kleszcz (wiceprezes fundacji) i prowadząca koło dziennikarskie nauczycielka polskiego Małgorzata Leśniak (sekretarz fundacji).

***

Na początku roku w Miejskim Ośrodku Kultury prezentowano wystawę zdjęć wykonanych przez podopieczne placówki. Za pieniądze Unii Europejskiej fundacja „Żyć na nowo” kupiła sprzęt fotograficzny, zorganizowała w murach zakładu kurs operowania migawką i obiektywem i z aparatem w ręku puściła dziewczyny w rozległe, fotogeniczne otoczenie. Z tej wyprawy powstały widoki krajobrazu i osadzone w krajobrazie portrety.


Wyszły z aparatem w otwartą przestrzeń.

Las przez porę roku ogołocony z liści, samotna wrona na śniegu, huba jak UFO, postacie siedzące na skale, stojące nad urwiskiem, spoglądające w górę z dna czegoś, co przypomina studnię. W kolorach jaskrawości i szerokiej palety nie ma, a w twarzach dominuje powaga.

Powstał ciąg obrazów, których przejmująca wymowa może być dziełem przypadku, ale może też odzwierciedlać określone widzenie rzeczywistości. – „Sama jak liść, który ostatni w jesieni spada. Nikogo wokół nie ma, tylko puste bez liści drzewa.” – pisze w wierszu „Swój szary świat” Agata Willan (antologia „Tutaj zostawiłam swój ślad…”).

***

Działalność fundacji nie sprowadza się jednak do realizowania artystycznych projektów, a nawet nie stanowią one jej zasadniczego celu. Zawierciański Zakład Poprawczy i Schronisko dla Nieletnich osadzony jest w uroczym krajobrazie, lecz ten pociągający turystów pejzaż może nagle stać się zimny, nieprzyjazny, odpychający. Kiedy w dorosłość wkracza się ściśle uregulowanym, przewidywalnym przedsionkiem, otwarta przestrzeń bywa paraliżująca. W tej obcej (po paru spędzonych w zakładzie latach) sferze zdana na siebie debiutantka ma prawo do bezradności i zagubienia. I właśnie po to, by adaptacja była mniej bolesna, by konfrontacja z wolnością nie zaprzepaściła wychowawczej roboty powstała „Żyć na nowo”.

Kończy człowiek dwadzieścia jeden lat i trzeba przegrodzoną bramą alejkę pokonać w odwrotnym niż poprzednio kierunku. Minister Sprawiedliwości już nic do ciebie nie ma i na pożegnanie mówi ci: – Od teraz martw się o siebie sama. Przez kilka wspólnie spędzonych lat opiekunowie zżywają się z podopiecznymi, a bycie wychowawcą trudno wraz z kapotą powiesić na domowym wieszaku. Nie da się po prostu zapomnieć o odchodzących i ze spokojnym sumieniem zająć następnymi. Chce się, by w życiu wreszcie im się powiodło i jest powód do satysfakcji, gdy znajdą pracę, mieszkanie, wyjdą za mąż za przyzwoitego faceta.

Bywa jednak, że garbatego losu wyprostować nie można, że złe fatum odbiera nadzieję.


Angelika czeka na pomoc.

W tej otwartej przestrzeni Angelikę znaleziono nieprzytomną na kolejowym dworcu. Udar mózgu, cudem uratowane życie, wyrok nieuleczalnej niepełnosprawności. Na wydanej przez fundację ulotce dziewczynę z warkoczami ktoś trzyma za rękę. U góry jej zdjęcie na szpitalnym łóżku, wokół wianuszek koleżanek z zakładu. Jedna położyła dłoń na głowie Angeliki, druga karmi ją łyżką. Angelika już zawsze wymagać będzie troskliwej opieki, fundacja zbiera pieniądze na rehabilitację, by możliwie najbardziej poszerzyć zakres ruchowej samodzielności wychowanki zakładu.

***

Dyrektor Robert Kleszcz na resortową pieczę nie narzeka. Środków na utrzymanie placówki wystarcza, statutowe cele są dobrze realizowane. Niestety ministerialna podległość wyklucza wychodzenie poza prawno-regulaminowy obszar działania, uniemożliwia na przykład kwestowanie na pomoc byłym podopiecznym. Stąd właśnie pomysł fundacji.

Dyrektor ma pewien żal do gminnych władz, że zakładem głowy specjalnie sobie nie zawracają. Nie chodzi o inwestowanie w obiekt, bo to rola ministra. Wystarczyłoby więcej życzliwego zainteresowania i chociażby udział w dodruku tomiku wierszy, o którym w Warszawie wiedzą, a w Zawierciu cicho. Powiatowe miasto promuje się hasłem „Brama Jury Krakowsko-Częstochowskiej”, a przecież istnienie poprawczaka (choć to pojęcie źle się kojarzy) ujmy nie przynosi. Według statystyk Krajowego Rejestru Karnego zaledwie dwadzieścia trzy procent wychowanek Zakładu Poprawczego i Schroniska dla Nieletnich powraca na drogę przestępstwa. To znaczy, że w tym krajobrazie ludzie naprawdę stają się lepsi.

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Najnowsze wydarzenia

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!