Przemysław Chrzanowski: O, jakie piękne malowane jajka.
Sylwia Kądziela z Grodziska w gminie Strzelce Opolskie: – Nie malowane, tylko wyskrobane. Nie jajka, tylko wydmuszki. To są, proszę pana, kroszonki. Kroszonki opolskie.
A jaka jest różnica między kroszonkami a pisankami?
– Pisanki się maluje a kroszonki opolskie są wykonane metodą rytowniczą. Polega to na wyskrobywaniu ornamentów, wzorów, motywów typowych dla naszego regionu..
No to proszę opowiedzieć: jak to się robi?
Na początku z jajka trzeba usunąć jego zawartość. Nakłuwając skorupkę, należy wydmuchać białko i żółtko. Potem wydmuszkę trzeba wybarwić.
Ja znam tylko taką metodę barwienia jajek, że wrzucam je do wywaru z cebulowych łupin. Skorupka staje się wówczas rudawa. Ale u pani widzę kroszonki w kilkunastu kolorach…
Ja to robię za pomocą barwników do tkanin, których na rynku jest całe mnóstwo. Można też pofarbować za pomocą bibuły, są ponadto specjalne barwniki do jajek. Metod jest wiele, ale to czy farba chwyci, zależy od skorupki. Czasami trudno osiągnąć kolor taki, jak się chciało. Trzeba próbować.
Do sukcesu dochodzi się tutaj metodą prób i błędów, jak widzę.
– Dokładnie. W moim przypadku to są lata pracy. Mimo dość dużego doświadczenia, cały czas czegoś się uczę, wzbogacam swój warsztat.
Pewnie to rodzinna tradycja?
– Oczywiście, że tak. Ale prócz tego, że rodzinna to i regionalna. Obie z siostrą skrobiemy. Przyczyniamy się do podtrzymania tradycji. To nasze ukochane zajęcie.
Ile czasu potrzeba na wykonanie jednej kroszonki?
– To zależy z jakiego jajka chciałby pan je zrobić. Dla wprawnego zdobnika wyskrobać kroszonkę z kurzego jaja to jakieś dwie godziny potrzeba .
A to najbardziej okazałe, to pewnie strusie jajo? Jak długo się z nim pani „męczyła”?
– Tak, rzeczywiście jest to strusie jajo. Żeby je pokryć tymi wszystkimi motywami potrzebowałam około tygodnia czasu. Pracowałam nad nim głównie wieczorami.
Bardzo mozolna to praca, czy można przy tym chociaż uspokoić się, wyciszyć?
-Dokładnie tak. Ja się przy tym relaksuję, odpoczywam. Z drugiej strony to zajęcie, które wymaga poświęcenia, pracowitości, a przede wszystkim cierpliwości. Przy wyskrobywaniu jajek można również nauczyć się tłumić emocje… Czasem jeden fałszywy ruch może doprowadzić do zniszczenia kruchego dzieła. Kiedy dochodzi do tego podczas wykonywania ostatnich ornamentów, naprawdę trzeba trzymać nerwy na wodzy. Z czasem zdarza się to coraz rzadziej, a nawet jeśli, to jakoś się tego tak bardzo już nie przeżywa.
Kroszonki to element waszego dziedzictwa kulturowego. Jak wiele osób na Opolszczyźnie para się jeszcze tym zajęciem?
– Nie jest tak źle, jakby się wydawało. Przypuszczam, że kroszonkami zajmuje się mniej więcej setka ludzi. W różnych częściach Opolszczyzny stosuje się odmienne techniki wyskrobywania ornamentów. Wiem, że wielu twórców korzysta z profesjonalnych narzędzi. Ja swoje kroszonki ozdabiam za pomocą zwykłego nożyka do cięcia tapet.
Wasze kroszonki są popularne nie tylko w okolicach Świąt Wielkanocnych. Dlaczego tak się dzieje?
– Bo to jest tak, że kroszonki stają się prezentami, bywają też produktami promocyjnymi, a poza tym mają wzięcie poza granicami kraju, a więc są właściwie towarem eksportowym. Wyskrobywałam na nich herby zaprzyjaźnionych miast, wyskrobywałam życzenia urodzinowe i wiele innych rzeczy. Teraz kroszonki daje się na różne okazje, to już nie jest produkt jedynie wielkanocny.
Zaintrygowało mnie to, że jest to również towar eksportowy. Kto nabywa te filigranowe dzieła?
– Najwięcej kroszonek kupują oczywiście Niemcy. Ale wysyłamy je też do innych państw zachodniej Europy. Muszę się jednak pochwalić, że moje kroszonki trafiły jeszcze dalej – do Meksyku. Były to jaja a z wyskrobanymi herbami właśnie, ofiarowane w imię przyjaźni pomiędzy lokalnymi samorządami.
To bardzo kruche upominki i zapewne nietrwałe…
Myli się pan. W specjalnych pudełeczkach wytrzymują dziesiątki lat.
Przemysław Chrzanowski
Fot. Autor
***