Ludowy e-biznes

Chcesz zjeść oscypka spod samych Tatr, kupić oryginalną biżuterię z Kurpiów? Nie trzeba wybierać się na drugi koniec Polski w poszukiwaniu regionalnych produktów i przedmiotów. Artyści ludowi poznali zalety elektronicznego handlu i chętnie wykorzystują go do swojej działalności.

Coraz więcej osób robi zakupy w Internecie. W 2009 roku 67 procent internautów (32 procent wszystkich konsumentów) dokonało zakupów on-line. Zalety takich zakupów to głównie wygoda i oszczędność czasu, dlatego e-handel jest coraz popularniejszy. O jego dynamice świadczy fakt, że połowa sklepów internetowych ma krótki, bo dwuletni staż działania. Pod koniec 2009 w Polsce istniało 7 500 sklepów internetowych.

Rękodzielnictwo i wyroby ludowe wracają do łask. Biżuteria, odzież, przedmioty użytku codziennego z motywami ludowymi są coraz bardziej trendy. Jarmarki przyciągają rzesze klientów i przenoszą się do sieci.

Internet jest szansą na prowadzenie działalności w każdym miejscu kraju, do którego dociera. Założenie sklepu internetowego nie wymaga wielkich nakładów pracy czy kapitału. Nie trzeba też być informatykiem, żeby taki sklep prowadzić. Ponadto e-sklepy są chętnie dofinansowywane, szczególnie na obszarach wiejskich (więcej informacji na www.parp.gov.pl oraz www.eurodoradca.pl).

Wydaje się więc, że twórcy ludowi znaleźli idealne „miejsce” sprzedaży swoich prac. Jak sprzedaż przez Internet wygląda w praktyce?

Szansa dla lokalnych Nikiforów

Pomysł na sprzedaż w Internecie przyszedł dokładnie dwa lata temu – mówi Pani Grażyna Murzyn, założycielka sklepu www.beskidartdeco.pl, członkini Stowarzyszenia Twórców i Artystów „Cepry” w gminie Wiśniowa w Małopolsce. „Cepry” skupiają około dwudziestu ludowych artystów, którzy między innymi poprzez sklep internetowy sprzedają swoje prace.

Oferta sklepu jest bardzo bogata – od biżuterii, po bursztynowe obrazy i kamienne rzeźby (po te ostatnie klienci zgłaszać się muszą osobiście – rzeźby ważą do 20 kilogramów!). Największą chlubą sklepu są jednak ręcznie szyte i haftowane gorsety krakowskie.

-W sklepie sprzedajemy hafty trzech pań z naszej gminy. Metoda ich wytwarzania nie zmienia się od lat. Jedna artystka ma 83 lata, a haftu nauczyła się od swojej prababci. Ta pani ma zamówienia na najbliższy rok!- cieszy się Pani Grażyna.

Zainteresowanie sklepem jest bardzo duże – w ciągu dwóch lat odwiedziło go ponad 50 000 osób.

Zdarza się, że sprzedajemy kilka produktów dziennie, ale są też dni bez utargu. W czym tkwi problem? – może w tym, że nie mamy specjalisty od strony internetowej? No i popyt na rękodzieło nie jest duży. Ale to się powoli zmienia – obserwujemy boom na biżuterię i stroje ludowe, na sztukę przez duże „S”, a nasze wyroby są unikatowe w skali kraju. Internet jest jednak tylko dopełnieniem naszej sprzedaży stacjonarnej. Dzięki niemu mamy dobrą reklamę. Ale sprzedaż to głównie jarmarki, festyny, festiwale.

– Od jakiegoś czasu mamy jednak dużą konkurencję – w Internecie, na jarmarkach, można kupić tańsze, ręcznie wykonane serwety i obrusy haftowane – Chinki uczone są naszej sztuki! Jednak wprawiony koneser odróżni arcydzieło od podróbki. W zalewie tandety z Chin, nasze produkty to prawdziwe perły, a Internet pozwala klientom dotrzeć do prawdziwych artystów – wyjaśnia.

Pani Grażyna wychwala prace jednej z młodych , lokalnych artystek, jednak jej produktów nie ma w sklepie internetowym.

Musiałam wycofać ich zdjęcia – piractwo pomysłów na rynku jest dużym problemem. Nie chcemy by jej oryginalne pomysły były kopiowane przez innych.

Z problemem piractwa styka się również Pan Jan Stawasz ze Słupska ze Stowarzyszenia Twórców Ludowych, specjalizujący się w wyrobie produktów z koronki frywolitkowej. Na swojej stronie zamieścił apel do innych twórców o nie przywłaszczanie jego własności intelektualnej. Według niego są osoby, które korzystają z jego pomysłów przypisując je sobie. Z tego też względu Pani Grażyna nie zamieszcza zdjęć młodej artystki z gminy Wiśniowa w Internecie.

Kujawsko-pomorska Dolina Kultury

Magdalena Fiałkowska na swój internetowy biznes pozyskała blisko 20 000 złotych dotacji z Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Jej sklep internetowy www.dolinakultury.pl działa od niedawna, i dochody z działalności nie pozwalają na razie Pani Magdalenie na zrezygnowanie z pracy na etacie.

Magdalenie Fiałkowskiej, podobnie jak Grażynie Murzyn z BeskidArtDeco, zależy na promocji lokalnych amatorów-artystów, kujawskich Nikiforów.

Sztuka ludowych artystów jest niedoceniania. Kupujący nie zauważają ile wysiłku i pracy trzeba włożyć w wykonanie rękodzieła. Artysta nie mając wyjścia zgadza się na obniżanie ceny, sprzedaje przedmiot po kosztach. Profesjonaliści sobie poradzą. Ja stawiam na artystów-samouków – mówiła Gazecie Pomorskiej pod koniec 2009 roku. Sklep internetowy ruszył na początku 2010 roku. Jakie spostrzeżenia ma właścicielka po półrocznej działalności?

Początek roku zaczął się świetnie. Mieliśmy dużo zamówień. Ale w kwietniu sytuacja bardzo się zepsuła.  Rynek rękodzielniczy jest bardzo podatny na  kryzysy. W kwietniu sprzedaż detaliczna w Polsce spadła o kilka procent w stosunku do poprzednich miesięcy. Wiadomo, że rękodzieło zaspokaja potrzeby estetyczne, które nie znajdują się na szczycie potrzeb człowieka. Jeśli klienci wydają mniej pieniędzy, to tym bardziej ograniczają zakupy dalszej potrzeby. Dlatego staramy się więc również  wytwarzać przedmioty codziennego użytku, praktyczne – mówi.

Ponadto nie jest łatwo na rynku rękodzielniczym wyrobić markę i pozycję. Niewątpliwie Internet pomaga w promocji. W sklepie sprzedajemy rękodzieło 40 artystów- to ponad 500 prac. Na razie nasz e-biznes nie przynosi satysfakcjonujących  dochodów. Przed nami martwy okres wakacji, musimy poczekać do Świąt Bożego Narodzenia, kiedy ruch na rynku rękodzielniczym jest największy. Na razie sklep traktuję jak hobby i absolutnie nie chcę z niego rezygnować.

Podobnie na temat e-sprzedaży rzemiosła i rękodzieła mówi Olga Werbeniec, prezes Ogólnopolskiego Cechu Rzemieślników Artystów.

– Internet to potencjał, ale w naszym przypadku to głównie potencjał reklamowy. Jeśli klient poszukuje unikalnego dzieła, to raczej nie kupi go przez Internet, bo chce je dotknąć, obejrzeć „na żywo”, poznać twórcę. E-reklama – jak najbardziej jest nam potrzebna, ale e-sprzedaż w przypadku wyrobów rzemieślniczych raczej nie odnosi sukcesu – przynajmniej na razie – mówi. Owszem, artyści rzemieślnicy wystawiają swoje prace na sprzedaż w Internecie. Ale w naszym przypadku galeria „stacjonarna” jest niezbędna. E-sprzedaż nie wystarczy do utrzymania się na tym rynku.

E-oscypek i góralskie korale

Sklep internetowy www.e-oscypek.pl od września 2009 roku zajmuje się sprzedażą produktów wyrabianych przez górali na Podhalu. Sklep sprzedaje sery, miody, skóry owcze, wyroby wełniane i ręcznie robioną biżuterię. Naszym sztandarowym produktem pozostaje oczywiście prawdziwy oscypek podhalański od Kazka z Furczonia, którego okrzyknięto perłowym bacą – mówi Katarzyna Czajkowska, współtwórca sklepu internetowego. Warto dodać, że sery sprzedawane w sklepie są najwyższej jakości, co potwierdzają certyfikaty unijne.

Właściciele sklepu zajmują się nim hobbistycznie. Przypuszczają jednak, że gdyby zatrudnili osobę do jego prowadzenia sklep przynosiłby większe dochody.

Sprzedaż produktów regionalnych przez Internet jest świetnym pomysłem. Obserwujemy zainteresowanie regionalnymi produktami. Motywy góralskie, ludowe są coraz bardziej modne. To służy naszej sprzedaży. Co ciekawe – naszymi klientami są nie tylko Polacy. Mamy klientkę we Francji, która kupuje od nas korale góralskie, a potem sprzedaje dalej. Twierdzi, że nasze korale są tam hitem – wyjaśnia Pani Katarzyna. Największa ilość paczek z serami wędruje natomiast na Pomorze. Im dalej w Polskę, tym sprzedajemy więcej serów. Nasze oscypki trafiają również za granicę, głównie do Anglii, do tamtejszej Polonii.

Kto nie ma swojej strony internetowej może swoje wyroby sprzedawać przez serwisy aukcyjne. Wiele sklepów Internetowych oferuje swoje produkty przez Allegro.pl. Potwierdza to Pani Katarzyna.

– Obroty związane ze sprzedażą naszych produktów na allegro stanowią znaczącą część przychodów firmy – mówi.

Statystyki mówią, że co trzeci sklep internetowy w 2009 roku nie osiągnął sprzedaży powyżej 10 000 złotych. Potwierdzają to rozmowy z właścicielami e-sklepów. Rękodzieło jest niszowym towarem, i jego sprzedaż przez Internet może być dobrym dopełnieniem galerii czy stoisk na jarmarkach. Jak pokazują powyższe przykłady, dla większość właścicieli prowadzenie e-sklepu jest drugą praca lub hobby.

***

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!