Królicze hobby – niełatwa sprawa

repository_krolik-miniatura

Przemysław Chrzanowski rozmawia z Katarzyną Jędrzejak, posiadaczką domowej hodowli królików miniaturowych.

Przemysław Chrzanowski: Króliki to zwierzęta, które chciałoby się wziąć w dłonie i wtulić w ich puchate futerka. Szczególnie kiedy są małe, budzą wiele pozytywnych uczuć, trudno się im oprzeć. Widząc je beztrosko fikające w sklepowych klatkach, wielu z nas automatycznie chwyta za portfel. Tymczasem domowa hodowla królików to nie lada wyzwanie.

Katarzyna Jędrzejak, posiadaczka domowej hodowli królików miniaturowych: – Zgadza się. Trzeba zacząć od tego, że mamy do czynienia z żywą istotą. Królik nie jest kolejną maskotką, którą można odłożyć na półkę, kiedy nam się znudzi. To zwierzę odczuwa głód, ból, strach, potrafi się cieszyć, okazywać uczucia. Chciałoby się powiedzieć, że pod wieloma względami nie różni się od… człowieka. Nie można go zatem ot tak zostawić na pastwę losu.

Wiem, że królik to nie zabawka, świadomie podejmuję decyzję o jego zakupie. Czy to wystarczy?

– Warto byłoby się wcześniej zorientować, czy któryś z domowników nie ma alergii na króliczą sierść. To jest dokładnie tak samo jak z kotami: głaszczemy je i nagle, ni stąd ni zowąd, kichamy. Zastanówmy się też jak daleko mamy do weterynarza, który będzie w stanie pomóc naszemu pupilowi. To bardzo ważne, gdyż króliki dość często chorują. Zwykle są to dolegliwości związane z przewodem pokarmowym, zdarzają się również problemy neurologiczne. Kolejna istotna kwestia to warunki lokalowe. Choć zwierzęta te nie potrzebują wielkich przestrzeni, trudno byłoby trzymać je w kawalerce. Następna sprawa związana jest z naszym trybem życia. Króliki potrzebują stałej opieki, więc jeśli planujemy kilkudniowy wyjazd, musimy mieć kogoś, kto się o nie w tym czasie zatroszczy. Na koniec zadajmy sobie pytanie, czy w przyszłości będzie nas stać na utrzymanie zwierzaków. Karma, wizyty u weterynarza – to wszystko ma swoją cenę. Pamiętajmy o tym.

Powinny o tym wiedzieć również te osoby, które nabywają króliczki, by dać je komuś w prezencie.

– Jestem przeciwniczką takich niespodzianek. Wystarczy pobieżnie przefiltrować Internet, by zorientować się, że większość takich zwierzaków trafia potem do schronisk. Obdarowani żywym prezentem jubilaci, czy solenizanci zazwyczaj są kompletnie nieprzygotowani na przyjęcie kicającego przyjaciela. Nagle okazuje się, że potrzebna jest klatka, że karma, że na szczepienie wypadałoby pojechać. A najgorsze jest to, że po kilku tygodniach z mieszczącego się w garści malucha wyrasta sporych rozmiarów zwierzak. To wtedy najczęściej zapada decyzja o jego „oddelegowaniu” do placówki opiekuńczej. Na prezenty zdecydowanie polecam ciuchy, kosmetyki, albo kwiaty. Zwierzakom dajmy spokój.

Króliki to miłe istoty, ale potrafią w domu napsocić. Na co koniecznie trzeba zwrócić uwagę?

– Wiadomo powszechnie, że króliki mają ostre zęby. Puszczone samopas mogą narobić niezłego bałaganu. Mogą pogryźć meble, tapety, kwiaty doniczkowe, moje szczególnie uwielbiają pałaszować wszelkiej maści kable. Raz nawet okazało się to niebezpieczne dla jednego z moich podopiecznych. Tak ów królik się przyłożył, że w mig obrał przewód z warstwy izolacyjnej, a następnie padł niczym trafiony piorunem. Na szczęście porażenie nie było wielce dotkliwe, szarak pozbierał się w mig i uciekł do swojej klatki. Pamiętam, że potem przez kilka dni nie był w stanie z niej wychylić pyszczka. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że króliki trzymane w domu mają to do siebie, że czasem potrafią na wiele godzin gdzieś zniknąć. Przestraszony zwierzak potrafi wcisnąć się w nawet najmniejszą szczelinę, a potem nie jest w stanie się z niej wydostać. W moim mieszkaniu króliki niejednokrotnie chowały się przed światem, włażąc za kuchenne regały, szafy wnękowe itd. Raz jeden nie byłam sobie w stanie poradzić bez pomocy fachowca, który wkrętarką po kawałku rozbierał meble… Nie było innego wyjścia, królik tak się zaklinował, że nie miał szans się stamtąd wygramolić. Pamiętam, że biedakowi tak szybko waliło serce, był niesamowicie zestresowany.

Czy domowego królika można wypuścić na zieloną trawkę w ogrodzie? Oczywiście, że tak. Przebywanie na łonie natury wspomaga fizyczny i psychiczny rozwój zwierzęcia.

Wiadomo, że królik to nie pies i na spacer się z nim nie wyjdzie. Jak w takim razie zapanować nad kwestią załatwiania?

– To jest tak jak z kotami, trzeba zatem zainwestować w kuwetę. Przede wszystkim sprawdźmy, gdzie królik załatwia się najczęściej. W tym miejscu należy postawić kuwetę wypełnioną niezbrylającym się żwirkiem (lub ręcznikami papierowymi). Nie zapomnijmy włożyć tam na zachętę np. odrobiny siana. Jeśli zwierzątko załatwia się w kilku miejscach, można postawić kilka kuwet. Rzecz dotyczy oczywiście królików, które swobodnie poruszają się po domu. Jeśli trzymamy je w klatce, to musimy zadbać o ich właściwą pielęgnację i systematyczną sterylizację.

Wśród królików hodowlanych istnieje swego rodzaju hierarchia ważności. Czy ta zasada obowiązuje wśród domowych miniaturek?

– Jak najbardziej. Kiedy w klatce pojawia się nowy lokator zazwyczaj musi uznać wyższość dotychczasowego rezydenta. Ten ostatni zazwyczaj podszczypuje konkurenta, gania go po klatce, zdarzają się również próby kopulacji. I to bez względu na płeć. Jeśli agresja nie prowadzi do rozlewu krwi, można ją tolerować. W sytuacji, gdy żaden z osobników nie ustępuje, należy je koniecznie rozdzielić. Najlepiej w takich okolicznościach użyć spryskiwacza do prasowania, woda skutecznie studzi agresywne zapędy. Mówiąc o hierarchii, trzeba koniecznie uwzględnić obecność innych domowych zwierzaków. Zdarzają się oczywiście cudowne wyjątki, ale nie radziłabym konfrontować królików z psami. Wrogo nastawione do nich mogą być także koty.

Czy to prawda, że królikowi do szczęścia potrzeba tylko siana i wody?

– To rzeczywiście podstawa króliczej diety, ale domowym miniaturkom możemy nieco bardziej urozmaicić jadłospis. Wskazane będą tutaj zielone trawy, owoce, warzywa, kiełki, pędy krzewów i drzew, a nawet kora drzewna. Kalorii w tym niewiele, dlatego zwierzaki trzeba karmić dość często. Warto zaznaczyć, że powszechnie dostępne są obecnie gotowe pasze dla królików, mają one postać drobnego granulatu. Taka karma, prócz sprasowanych ziół, siana i suszonej zieleniny, zawiera witaminy oraz minerały. Absolutnie zawsze króliki powinny mieć dostęp do czystej wody, najlepiej by była to woda źródlana, można także stosować odmiany mineralne, dostępne w sklepach. Ja osobiście mam dobrą wodę w… kranie. Gotuję ją w czajniku, studzę i podaję swym podopiecznym. Robię tak od kilku lat i nic złego z nimi się nie dzieje.

A co z resztkami obiadu, można je „zaserwować” królikom? Zostają nam czasem gotowane ziemniaki, jakieś surówki warzywne itd.

– Nigdy nie dajemy królikom tego, co sami spożywamy. We wszystkich naszych potrawach obecne są przyprawy: jest sól, jest pieprz, są sztuczne polepszacze smaku. Wszystko to może złożyć się na zabójczą dietę. Poza tym króliki nie mają tak wykształconego przewodu pokarmowego jak ludzie, nigdy zatem nie strawią żółtego sera, czekolady, słodkich wypieków, albo mięsa.

Króliki to zwierzątka bardzo delikatne, kruche, narażone na liczne choroby. Jak się przed nimi bronić?

– Odpowiedź jest prosta: szczepić, szczepić i jeszcze raz szczepić! Na myksomatozę należałoby króliki szczepić już w 4-5 tygodniu życia. Po upływie pół roku trzeba zabieg przeprowadzić powtórnie. Natomiast szczepionkę na tzw. pomór króliczy należy królikom podać mniej więcej w 4 miesiącu życia. Dostępne w Polsce medykamenty gwarantują ochronę przed tą chorobą na okres około 9 miesięcy. Potem szczepienie należy ponowić.

Powszechnie wiadomo, że króliki w tradycyjnych hodowlach dość łatwo się mnożą. Ciężarna królica za jednym razem na świat może wydać aż 10-12 młodych. Jaka to jest z królikami miniaturowymi?

– Osobiście nie polecam rozmnażania królików w warunkach domowych. Tutaj trzeba wykazać się głęboką znajomością tematu, by nie wyrządzić zwierzakom krzywdy. Zdaję sobie jednak sprawę, że wśród naszych podopiecznych może dojść do niekontrolowanego rozrodu. Wtedy należy zakasać rękawy i zabrać się za przygotowanie całej infrastruktury. Zanim młode przyjdą na świat, trzeba przygotować porządną klatkę (mniej więcej 120 cm na 60 cm). Samica sama zbuduje sobie tu gniazdo połogowe, w którym na świat wyda potomstwo. Niektórzy specjaliści radzą, by do tego celu wybudować z drewna tzw. domek połogowy. Natomiast absolutnie nie sprawdzą się w tej sytuacji żadne kartonowe pudła.

To rzeczywiście bardzo poważne wyzwanie. Czy można uniknąć owego niekontrolowanego rozrodu?

– Można. Wystarczy przeprowadzić sterylizację, dzięki niej króliki będą bardziej wyciszone i niemal pozbawione popędu. Trzeba jednak mieć świadomość, że to wiąże się ze sporym wydatkiem. Zabieg może kosztować nawet 200 złotych. Przeprowadza się go pod narkozą, z której czasami trudno królika wybudzić. Uważam, że takie ryzyko czasem warto podjąć.

***

Przemysław Chrzanowski
Fot. autor

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!