Gdzie błękit nieba przemawia….

Lubycza Królewska to miejscowość, w której urodziła się i spędziła swoje najszczęśliwsze chwile pani Jadwiga Niedbała. Tutaj pracuje i nie zamieniłaby tego miejsca na inne, chociaż, jak twierdzi, są równie piękne. Za co można pokochać ziemię lubycką? Odpowiada tak samo jak powiedział będąc w Zamościu 12 czerwca 1999 r. Jan Paweł II: „Tu z wyjątkową mocą zdaje się przemawiać błękit nieba, zieleń lasów i pół, srebro jezior i rzek. Tu śpiew ptaków brzmi szczególnie znajomo, po polsku…

 Cerkiew pod wezwaniem świętego Mikołaja w Hrebennem.(fot. Marek Kellner).

– To właśnie tutaj można obcować z pięknem tej wyjątkowej krainy, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Swe oczekiwania zaspokoją tutaj miłośnicy historii i przyrody, cennych zabytków, zwolennicy wypoczynku w ciszy i spokoju – zapewnia pani Jadwiga. – Mamy bardzo ciekawą historię, nie brak też dóbr kultury materialnej. Na uwagę zasługuje między innymi Muzeum Skamieniałych Drzew w Siedliskach. Eksponowanymi tu skamielinami zachwycał się w XV wieku dziejopisarz Jan Długosz, zaś współcześnie miedzy innymi miłośnik przyrody Krzysztof Penderecki. Koniecznie trzeba zatrzymać się przy urokliwych obiektach sakralnych, mamy piękne dzwonnice, świątynie obrządku greckokatolickiego – wśród nich znajduje się jedna z najpiękniejszych w kraju, zlokalizowana jest ona w Hrebennem. Ponadto warto zwrócić uwagę na przydrożne krzyże, kapliczki i cmentarze, trzy z nich wpisano do rejestru zabytków województwa lubelskiego. Mamy też klasycystyczny dworek w Wierzbicy, jak również obiekty obronne na „Linii Mołotowa” (siedlisko zimowania nietoperzy) – jednym tchem wymienia Jadwiga Niedbała..

Przyroda, w której można się zakochać

Gminę Lubycza Królewska tworzą aż 24 sołectwa. Położone są one na pograniczu Roztocza Wschodniego, Rzeźba terenu jest bardzo urozmaicona, mnóstwo tu łagodnych wzniesień, z których najwyższe to Krągły Goraj (389m n.p.m.). Nie brak także dziewiczych lasów i tajemniczych uroczysk. Można tu do woli delektować się czystym powietrzem oraz widokiem malowniczego biegu meandrującej przez gminę Sołokiji, którą Jan Winter nazwał „Roztoczańską Księżniczką”. Kotliny Pobuża i Grzędy Sokalskiej, na pradawnym szlaku bałtycko-czarnomorskim i projektowanym korytarzu transportowym Via Inter Mare (droga krajowa nr 17) z przejściem granicznym w Hrebennem w zakolu rzeki Łukawicy.


Pomnikowy dąb w Siedliskach. (fot. Justyna Słowik).

Na terenie gminy znajduje się Południoworoztoczański Park Krajobrazowy z dużym siedliskiem buczyny karpackiej. Jakby tego było mało mamy tu rezerwaty przyrody: Jalinka i Machnowska Góra. Turyści łatwo natkną się również na pomniki przyrody ożywionej: pełno tu wiekowych dębów, lip i sosen. Ciekawą atrakcją będą źródliska na rzece Prutnik w Siedliskach, w Potokach i Kniaziach oraz skamieniałe drzewa. W okolicach Lubyczy Królewskiej nie brak chronionych przedstawicieli fauny i flory. Wśród roślin występują tu między innymi: obuwik pospolity, podkolan biały, storczyk kukawka… baczni obserwatorzy koron drzew dostrzegą natomiast bielika, bociana czarnego, puszczyka uralskiego, oraz bociana białego. Ten ostatni szczególnie upodobał sobie Kornie, położone w dolinie Sołokiji, gdzie znajduje się 12 gniazd.

W mieszkańcach wartość i siła

Wielką wartością lubyckiej gminy są jej mieszkańcy, którzy gościnnością serdecznością i życzliwością tworzą niepowtarzalny klimat, przyciągający gości i turystów.

– Myślę, że miały na to wpływ liczne inwestycje, które gmina zrealizowała na przestrzeni ostatnich kilku lat. Przy wykorzystaniu środków z funduszy strukturalnych, w duchu poszanowania środowiska ukończono modernizację oczyszczalni ścieków, poprawiono infrastrukturę parku. Wybudowano długo oczekiwany kompleks obiektów sportowych. Zdajemy sobie sprawę z tego, że wiele jest jeszcze do zrobienia. Cieszy to, iż w gminie stale stawia się na rozwój, nowoczesność, nie zapominając o tradycji. Wszak ta buduje naszą tożsamość – z zadowoleniem podkreśla pani Jadwiga.


Studnia w Siedliskach. (fot. Justyna Słowik).

– Miłość do lubyckiego zakątka ziemi zaczyna się rozwijać w Samorządowym Przedszkolu, które świetnie funkcjonuje dzięki rewelacyjnej pracy dyrekcji i personelu. Dalszy rozwój następuje w szkołach podstawowych i gimnazjum oraz szkole średniej pod okiem moich koleżanek i kolegów – ludzi z pasją. Młodzież angażuje się w życie społeczno-kulturalne gminy uczestnicząc w wielu wydarzeniach, organizowanych często przy współpracy palcówek oświatowych z Gminnym Ośrodkiem Kultury, świetlicami wiejskimi, a od roku ze Stowarzyszeniem na Rzecz Społeczno –Kulturalnego Rozwoju „Razem dla Lubyczy”. Swoją miłość do lubyckiej ziemi wyśpiewują zespoły: „Siedliszczanki”, „Pogranicze”, „Rapsodia”, „Strażacki Zespół Wokalno-Muzyczny” oraz „Lubyckie Jutrzenki”. Także panie z kół gospodyń wiejskich, których działa w okolicy aż 18 pielęgnują to uczucie, sławiąc Lubyczę w powiecie i województwie swoimi pysznymi frykasami. Na szczególną uwagę zasługują cudne, zielone pierogi z lubczykiem – rekomenduje pani Jadwiga.

Turyści! Zapraszamy!

Lubycza Królewska stawia na rozwój turystyki. Od 5 lat organizowany jest Międzynarodowy Rajd Rowerowy Roztocza, który od początku cieszy się dużą popularnością. – Wspierając rekreację, zdrowy styl życia pogłębiamy przyjaźń między narodami polskim i ukraińskim. Jest to ważne dla obu sąsiadujących ze sobą państw i spokrewnionych narodów słowiańskich. Ostatnia impreza była wyjątkowa. Pierwszego dnia na starcie stanęło 150 rowerzystów, natomiast nazajutrz granicę państwową w Hrebennem przekraczało 126 cyklistów. W dotychczasowej historii naszych rajdów tak liczna grupa po Roztoczu ukraińskim jeszcze nie jeździła. Najstarszy uczestnik miał 75 lat, natomiast najmłodszy 9 – opowiada Jadwiga Niedbała.


Spacerować leśnymi duktami – czysta przyjemność. (fot. Justyna Słowik).

Na terenie gminy prowadzi działalność Terenowe Koło PTTK – oddział Zamość, jest ono organizatorem i współorganizatorem imprez i rajdów po Roztoczu Wschodnim, zaś jego członkowie stale uczestniczą w wycieczkach i rajdach na obszarze całego kraju. Warto w tym kontekście dodać, że gmina jest partnerem oraz współorganizatorem Kwietnego Biegu, a także organizatorem Festiwalu Sztuk Różnych „Granie na polanie”.

Odrobina historii

Początkowo nazwy opisywanej miejscowości brzmiały: Lubicz, Lubica, Lubycz, a dopiero w XVII w. przybrała dzisiejszą formę – Lubycza. Natomiast Królewską zaczęto nazywać powstałe w II połowie XVIII w. w lubyckich dobrach miasteczko. Początki Lubyczy związane są z XV-wiecznym osadnictwem wołoskim, które za sprawą księcia mazowieckiego i bełskiego Ziemowita IV (1379-1426) rozwinęło się intensywnie na ziemi bełskiej. Książę powierzył lokację wsi Lubicz autentycznym Włochom – braciom Jakubowi i Miczkowi. Początkowo otrzymali oni dziedzictwo dóbr wsi Lubycza, ale w przywileju wydanym w Bełzie 15 czerwca 1422 r. zostało ono zamienione na kniaziostwo.

Prawdopodobnie za sprawą urzędników królewskich na terenie Lubyczy w 1759 r. doszło do powstania niewielkiego prywatnego miasteczka, które przyjęło nazwę Lubycza Królewska. Z czasem powstał kwadratowy rynek z handlową zabudową w środku i nieznaczną chaotyczną zabudową pozarynkową. W ten sposób Lubycza stała się wielkim zespołem osadniczym, w skład którego wchodziło nie tylko samo miasto, ale i dwie duże wsie – Lubycza Kniazie i Lubycza Wieś (Kameralna). Cechą charakterystyczną tego zespołu osadniczego, w swoich początkach wołoskiego, są liczne części wsi, grupy domów, czyli dawniejsze dworzyszcza. Miasteczko natomiast szybko zasiedlone zostało żydowskimi kupcami i rzemieślnikami.


Niebo widziane z ruin cerkwi. (fot. arch. gminy).

Do pierwszego rozbioru Polski w 1772 r. miasteczko należało do starostwa rzeczyckiego. Po pierwszym rozbiorze przeszła na własność skarbu austriackiego, jednak władze austriackie zezwoliły dotychczasowemu staroście Andrzejowi Rzeczyckiemu pełnienie swoich urzędowych i tytularnych funkcji oraz zarządzanie dawnymi królewszczyznami dożywotnio, tj. do 1787 r. Wtedy też zapewne nastąpił kres „oficjalnej” miejskości Lubyczy Królewskiej.

W XIX w. w miasteczku powstały: fabryka zapałek, tartak, gorzelnia z rektyfikacją, fabryka konserw jarzynowych oraz dwa młyny. Lubycza Królewska coraz bardziej przybierała charakter przemysłowy. Chociaż już nie była miastem, to jednak znacznie różniła się zabudową i zajęciami ludności od sąsiadujących wsi, stąd też nazywana była przez okolicznych ludzi Miasteczkiem.

Podczas II wojny światowej Lubycza uległa prawie całkowitemu zniszczeniu. W wyniku układu Ribbentrop-Mołotow Lubycza w 1939 r. znalazła się w Związku Radzieckim, a po ataku Niemiec na ZSRR w 1941 r. w granicach Generalnego Gubernatorstwa. Ludność żydowska albo uciekła na wschód, albo została wymordowana w obozie zagłady w Bełżcu. W wojennej historii Lubyczy zapisał się katyński epizod oraz krwawa pacyfikacja, do której doszło w 1942 r. Przyczyną pacyfikacji był pożar stajni z końmi wierzchowymi komendanta obozu w Bełżcu. Tragedia dotknęła mieszkańców Lubyczy Kniazie i Lubyczy Królewskiej. Rozstrzelanych w Lubyczy Królewskiej pochowano na placu kościelnym.

Walki między oddziałami UPA a wojskiem polskim i milicją trwały do 1947 r. W ich wyniku Lubycza Królewska została prawie doszczętnie zniszczona. W ramach akcji „Wisła” większość ludności ukraińskiej została wysiedlona. Opustoszały dawne dworzyszcza, a greckokatolickie cerkwie popadły w ruinę. Pozostałością przypominającą okrutną wojnę są liczne bunkry i wały linii Mołotowa. Po II wojnie światowej od podstaw zaczęła powstawać dzisiejsza Lubycza Królewska, która oprócz nazwy niewiele ma wspólnego ze swoją dawną historią. Zachowała jednak swoje znaczenie administracyjne i stała się siedzibą rozległej terytorialnie gminy.

 *

http://www.lubycza.pl

Tekst powstał na podstawie relacji Jadwigi Niedbały.

***

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!