Katharsis

repository_KAATHARSIS_4

Był to w Polsce jeden z najbardziej skażonych kawałków gruntu. Przysłowiowa łyżka dziegciu, włożona w stworzoną przez naturę beczkę miodu. Wokół ekologiczny raj i turystyczne Eldorado, a w środku odrażająca skaza, pozostałość czasów, gdy produkcja ważniejsza była od higieny. 

Przez dwanaście lat od zamknięcia w Ogrodzieńcu fabryki azbestowych materiałów budowlanych, jej niszczejąca konstrukcja szpeciła krajobraz i przysparzała złej prasy gminie. A właśnie na krajobrazie Ogrodzieniec pragnie budować swoją przyszłość, gazetowe doniesienia, że nie jest tu tak cudownie dobru sprawy na pewno nie służyły.

Tych doniesień trochę się w redakcyjnych archiwach nagromadziło. Upiorny widok rozlokowanych przy głównej drodze ruin zakładu „Izolacja” był nieporównanie mniejszym problemem niż zalegający w nich azbest. O jego istnieniu cyklicznie przypominali dziennikarzom mieszkańcy, a rakotwórcze właściwości składowiska stanowiły doskonały argument przeciw władzom różnego szczebla.

Bo władze chwalebnej skuteczności w tej kwestii nie wykazywały. Niby interesowali się nią posłowie, niby o problemie dyskutowano w Sejmiku Województwa (Śląskiego), ale żadnych konkretów z tego nie było. W opustoszałych obiektach postępował coraz większy rozgardiasz. W hali pozbawionej okien i wypełnionej workami z używanym kiedyś surowcem buszowali poszukiwacze złomu, a górujący nad okolicą komin zaczął grozić zawaleniem.

***

Przełom w tej, wydawałoby się beznadziejnej, sytuacji nastąpił 29 sierpnia 2008 roku. Owego dnia Minister Skarbu Państwa przekazał Staroście Zawierciańskiemu blisko cztery i ćwierć hektara byłej „Izolacji”, z czego prawie jedną trzecią stanowił kawałek intensywnie zarzucony azbestowymi odpadkami. Wówczas nie wiedziano w Starostwie, że otrzymany „spadek” jest o wiele bardziej kłopotliwy niż z dokumentów wynikało.


Ciężki sprzęt dostarczono na platformach.

Przeszkodą w likwidacji składowiska był brak przewidywanych, ogromnych pieniędzy, ale także solidnego i wiarygodnego wyliczenia, ile taka operacja miałaby kosztować. Od niego właśnie należało zacząć i tak też postąpiły władze powiatu.

Po latach zastoju działania ruszyły z kopyta. W grudniu Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przyznał sto pięćdziesiąt tysięcy złotych na przygotowanie projektu likwidacji, a w połowie lipca 2009 roku wyłoniona w przetargu firma przedstawiła plon swojej badawczej pracy. Ekspertyza terenu wykazała, że azbestowym skażeniem objęta jest nie tylko była fabryka, ale także spora połać po drugiej stronie drogi. Nie wiadomo jakim sposobem znalazły się tam przemieszane z ziemią zanieczyszczenia, w każdym razie ich nagromadzenie świadczyło o długotrwałym i systematycznym robieniu w tym miejscu nielegalnego śmietnika.

Według ekspertyzy powierzchnia koniecznej rekultywacji liczyła teraz sześć hektarów. Plan działań gotowy był w listopadzie. Szczątki „Izolacji” wraz z utkwionym w nich azbestem miały być usunięte, a „nadprogramowy” obszar przykryty dwumetrową warstwą ziemi (odrzucono warianty wywózki odpadów, budowy w tym miejscu specjalnego wysypiska, umieszczenia nieczystości w betonowych silosach)

***

Koszt przedsięwzięcia wyceniono na ponad trzydzieści pięć milionów złotych. 30 listopada (2009) starosta podpisał w Warszawie umowę, wedle której Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska dotował likwidację ogrodzienieckiego składowiska azbestu przeszło dwudziestoma ośmioma milionami (osiemdziesiąt procent kosztów). 21 kwietnia 2010 roku pozostałe dwadzieścia procent (ponad siedem milionów) przyznał WFOŚiGW. Cztery miesiące wcześniej (styczeń 2010) ustanowiony został (w przetargu) inwestor zastępczy – konsorcjum firm z Katowic. Z zakładanych prawie 900 tysięcy złotych zapłaty dla inwestora, udało się zjechać do niecałych trzystu dziewięćdziesięciu siedmiu. Pozostawało więc poszukać bezpośredniego wykonawcy brudnej roboty.


Poczernobylowe zasady bezpieczeństwa.

Z pozoru rutynowa procedura konkursu ofert była dla powiatowych urzędników sporym wyzwaniem. Po raz pierwszy mieli do czynienia z przetargiem unijnym, otwartym dla chętnych z całej zjednoczonej Europy.

Do walki o grubą forsę stanęli starzy wyjadacze z kilku państw, jednak wygrało kolejne krajowe konsorcjum. Usunięcia azbestu podjęło się za niecałe 13 milionów. Komisja przetargowa wskazała zwycięzcę 30 czerwca, a 29 lipca inny uczestnik oprotestował ten werdykt w Krajowej Izbie Odwoławczej. Odwołanie odrzucono i we wrześniu ubiegłego roku specjalistyczne ekipy wkroczyły na skażony teren.

***

Zgliszcza „Izolacji” wzięła na siebie doświadczona firma z Warszawy. Kierujący nią Narcyz Jan Hofman usuwał azbest ze wszystkich hoteli Orbis, ze stołecznego hotelu Forum, z budynku ambasady francuskiej. Brygada zakwaterowała się w Ogrodzieńcu, w obrębie robót zainstalowała stołówkę, szatnię z natryskiem, biuro szefa. Z Redy przyjechała na platformie koparko-spycharka. Zadaniem była rozbiórka wszystkiego co wyrasta nad poziom gruntu, wyzbieranie wszystkiego co zawiera azbest, załadowanie tego do kontenerów, odtransportowanie na wysypisko szkodliwych materiałów w Radomsku. Celem – pozostawienie czystej, gołej i splantowanej ziemi.


Narcyz Jan Hofman z niejednego obiektu azbest wybierał.

Chłopaki błyskawicznie wycięli zawadzające drzewa i uporali się z zawierającymi azbest płytami ogrodzenia. 1 października z horyzontu zniknął odwieczny komin. Ktoś, kto w drodze do szkoły, czy pracy mijał ów gorący odcinek, wracając odczuwał coraz większą pustkę. Za biegnącym wzdłuż ulicy płotem rozgrywały się sceny z katastroficznego filmu, w którym ludzkość dotknięta została jakąś chemiczną, biologiczną lub nuklearna destrukcją. Z jej skutkami zmagali się oddzieleni od świata białymi kostiumami, ukryci pod anty pyłowymi maskami osobnicy. W obarczonej groźnym balastem, dawnej hali produkcyjnej panowały szczególne, „poczernobylowe” zasady bezpieczeństwa.

Równolegle ruszyły zbawcze działania po drugiej stronie ulicy. Całość przedsięwzięcia określono na czternaście miesięcy, ale przy sprzyjających warunkach pogodowych, być może wcześniej będzie po wszystkim.

***

Do rozbrajania ekologicznej bomby przystąpiono w napiętej atmosferze zbliżających się wyborów. Dla starosty, myślącego o kontynuowaniu samorządowej kariery, ostateczne rozwiązanie kwestii azbestu było nie tylko punktem honoru. Stanowiło nośny społecznie, trafiający do wyobraźni przykład skuteczności i dbałości o publiczne dobro. Konkurentom ten sukces wyraźnie pomieszał szyki.


Upiorne tło zniknęło.

W akcie bezsilności inspirowali gazetowe doniesienia o tym, że w niezabezpieczonej „Izolacji” bawią sie dzieci (od rozstrzygnięcia przetargu do rozpoczęcia operacji minęło kilka dni, a gazety nie pytały, gdzie są rodzice lekkomyślnych małolatów), osiągnięcie próbowali umniejszyć, sugerując że „zaoszczędzone” w przetargu miliony można było przeznaczyć na ratowanie pogrążonego w długach szpitala (co prawnie nie wchodziło w rachubę).

***

Starosta dopiął celu i w bezpośrednich wyborach został prezydentem stolicy powiatu. Ogrodzieniec może teraz bez przeszkód promować się jako ekologiczny raj i turystyczne Eldorado, choć są tacy, którym trochę nie w smak, że wyzwalający emocje problem przestał już istnieć.

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Najnowsze wydarzenia

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!