„Czy alkohol zawsze szkodzi? Tak chorym na różne choroby, w tym na alkoholizm”. Ewa Woydyłło, Rak duszy. O alkoholizmie.
Andrzej, alkoholik, mój przyjaciel. Na trzeźwo zawsze smutny, zgaszony, zamknięty i zaniepokojony. W okresach picia – zmienia się w lidera, w towarzystwie wiedzie prym, sypie dowcipami, onieśmiela nas bystrością i trafnością spostrzeżeń. Bawi do granic absurdu, każdy pyta o Niego, bo bez Andrzeja nie ma dobrej zabawy! Spośród nas nie wszyscy piją, a ci co piją chyba też nie muszą pić, by się bawić dobrze, pod warunkiem, że jest On – Andrzej. A on musi. Na co dzień każdego z nas potrafi wyprowadzić w pole, żeby zdobyć choć 5 złotych na alkohol. My trochę się gniewamy na początku, potem zaraz Mu wybaczamy, by ponownie dać się nabrać na jego całkiem przebiegłe zagrywki, które zawsze służą jednemu –zdobyć pieniądze na alkohol. Już wiemy, że musi pić. Już wiemy, że ma problem. Jeszcze nie wiemy, jak wielki. Może my też przyczyniamy się do tego, że nie może przerwać tego błędnego koła? Czujemy się bezradni. Tak jak On. W okresach niepicia Andrzej podejmuję setną już próbę leczenia, może w Jego pojęciu – setną próbę walki z alkoholizmem. Chodzi na spotkania wspólnoty AA, na siłownię, codziennie biega i ćwiczy. Im więcej ćwiczy, tym bardziej tych ćwiczeń potrzebuje. Już nie może wytrzymać dnia bez biegania, a potem godziny bez ćwiczeń fizycznych. Mówi mi: zaczynam uzależniać się od biegania. I biegnie. Biegnie Andrzej przez życie. Do następnego ciągu alkoholowego, do następnego odwyku…
To dzięki Andrzejowi, zobaczyłam, że alkoholizm jest chorobę podstępną i bardzo skomplikowaną.
***
„… każdy z nas jest bohaterem tej samej tragedii o człowieku niedojrzałym emocjonalnie, przeżywającym nierozwiązalny konflikt perfekcjonizmu z niedoskonałością. Bardzo do mnie przemawia teoria, że każdemu z nas ktoś kiedyś we wczesnym dzieciństwie zadał ból odrzucenia i nie zostało nam wszczepione poczucie bezpieczeństwa i więzi z innym człowiekiem. U początków naszej choroby zawsze jest niskie poczucie wartości.
Wcześnie chowamy się do klatki, do której nikogo nie wpuszczamy, aby nie mieć świadków niedoskonałości, przyprawiających nas o winę i wstyd, ponieważ jesteśmy tacy, jacy jesteśmy. Na zewnątrz pokazujemy światu coś, czym nikt z nas nie jest, bo to, kim jesteśmy, nie ma większej wartości. Tak myślimy. I zaczyna się nakręcać spirala kłamstwa, udawania, uciekania od siebie, nakładania kolejnych masek przywdziewania kolejnych kostiumów. Chcąc to wszystko wobec siebie samych uwiarygodnić, uruchamiamy arsenał mechanizmów obronnych. Od tej chwili jest nas dwóch: ten, który wstydzi się siebie, nie wierzy, by ktokolwiek go zaakceptował – wrażliwy, dobry, słaby, uczuciowy, pragnący obdarzać i być obdarzanym, oraz ten, któremu nie zależy na nikim – twardy, brutalny i zawzięty, czyli ten, który postanowił, że jeszcze pokaże, co jest wart. Pierwszemu jest zawsze smutno i boi się, drugi rozpycha się łokciami i chce coś udowodnić. Ale tak naprawdę to tylko ten pierwszy jest prawdziwy. Przywołanie drugiego udaje się tylko wtedy, jeśli zdołamy zagłuszyć pierwszego. Do tego najlepiej służy alkohol”.
To fragment przejmującego wyznania jednego z alkoholików, zapisany na kartkach książki pt. Rak duszy. O alkoholizmie przez znaną psychoterapeutkę i terapeutkę uzależnień – Ewę Woydyłło.
Nie jest moją rolą streszczać zawartości tej książki, ani wystawiać jej oceny – zwłaszcza, że właśnie sami czytelnicy wyróżnili ją nagrodą Teofrasta. Przyznam jednak, że książkę czyta się jak powieść, w którą wpleciona jest ogromna liczba rzetelnych informacji, wskazówek, osobistych doświadczeń osób uzależnionych, jak i ich terapeutów, w tym samej autorki. Jest w tej książce wiele porad, wyjaśnień dotyczących istoty alkoholizmu, metod jego leczenia, historii różnych nurtów terapeutycznych na świecie i w Polsce. Można ją czytać, otwierając na dowolnej stronie. Na każdej czytelnik znajdzie odpowiedź na ciekawie postawione pytanie lub pytanie, które jeszcze lepiej pomoże zrozumieć istotę uzależnienia. Autorka prezentuje w książce różne szkoły terapeutyczne, jednak pochwala tę metodę leczenia alkoholizmu, która łączy doświadczenia specjalistów (lekarzy, psychologów, psychoterapeutów, terapeutów uzależnień itd.) z doświadczeniami wspólnoty Anonimowych Alkoholików.
Jest to tzw. model Minesota, uważany obecnie za jedną z najskuteczniejszych metod leczenia uzależnienia.
Czytałam tę książkę z myślą o Andrzeju. Czytałam ją też z myślą o małych społecznościach, borykających się z problemami alkoholizmu i szukałam odpowiedzi na dwa pytania:
– Jak rozpoznać alkoholizm wystarczająco wcześnie ?
oraz
– Jak pomóc skutecznie, zwłaszcza tam, gdzie z racji miejsca zamieszkania, informacji o alkoholizmie i metodach pomocy jest zasadniczo mniej, czyli na wsi?
ROZPOZNANIE ALKOHOLIZMU
Złamać stereotyp alkoholika
Alkoholizm dotyka ludzi o bardzo różnym statusie, wykształceniu, zawodzie, roli społecznej. Dotyka prawników, lekarzy, księży, rolników, przedsiębiorców; rządzących i rządzonych; mężczyzn i kobiety, ludzi w starszym wieku, w młodszym wieku, a współcześnie nawet młodzież i dzieci.
Dotyczy każdego z nas, bo jeśli nie dotyczy nas samych, to i tak nie trudno znaleźć w najbliższym otoczeniu kogoś, kto ma problem z alkoholem, albo już jest alkoholikiem.
W rozpoznawaniu alkoholizmu nie wolno kierować się stereotypami „alkoholika, który stoczył się do rynsztoka, pije „wynalazki” w bramie, zatacza się, awanturuje i przewraca na ulicy. Dla wielu typowy alkoholik to ten, co wystaje pod budką z piwem, nigdzie nie pracuje, jest obleśny, brudny i zdegenerowany. Tymczasem ze statystyk wynika, że alkoholicy z marginesu stanowią najwyżej kilkanaście procent uzależnionych. Wśród leczących się reprezentowane są niemal wszystkie zawody, grupy społeczne i wiekowe” – pisze Ewa Woydyłło.
Przyjąć, że alkoholizm to choroba
Jak pisze Ewa Woydyłło – w połowie lat 50-tych zdjęto z alkoholizmu piętno grzechu, uznając uzależnienie za chorobę. Tylko jak zdefiniować tę chorobę najtrafniej? Jak sprawdzić, kto jest, a kto nie jest alkoholikiem? Kto jest chorym? Autorka odpowiada:
„Do uzależnienia prowadzi powtarzające się z dużą częstotliwością uśmierzanie dyskomfortu emocjonalnego, nie bacząc na szkodliwe konsekwencje ani na fakt, że sama poprawa nastroju i zapomnienie nie przyczyniają się do rozwiązania tego problemu.
W trakcie nałogowego regulowania emocji toczą się równolegle dwa procesy.
Jeden dotyczy pogłębiającego się fizjologicznego „przyzwyczajenia” organizmu do substancji zażywanej jako lekarstwo na złe samopoczucie; dodajmy, lekarstwo oszukańcze, choć sprawiające wrażenie, że pomaga. Zwłaszcza w początkowej fazie nałogu używka faktycznie przynosi natychmiastową poprawę nastroju.
Drugi, równoległy proces, to fałszywa ocena pogłębiającego się przyzwyczajenia. Ponieważ substancja tak szybko „pomaga”, osoba może nie dostrzegać szkodliwych skutków zażywania. Nawet wtedy, gdy stają się one ewidentne, nałogowiec przypisuje je innym przyczynom. Tak rozwija się u osoby uzależnionej system zaprzeczeń i racjonalizacji, który stanie się najmocniejszym bastionem podtrzymującym trwanie w nałogu nawet wtedy, gdy pierwotnie zbawienne „lekarstwo” przestanie działać, przynosząc coraz większe szkody.
Istota uzależnienia tkwi w nierozerwalnym splocie tych dwóch procesów: z jednej strony coraz silniejszego, fizjologicznego i psychologicznego przywiązania do „lekarstwa; z drugiej – zaprzeczania i upierania się , że dane „lekarstwo” nadal leczy, a nie kaleczy”.
Zrozumieć, że picie osoby uzależnionej od alkoholu to jedynie objaw głębszej choroby
Nie ma tak naprawdę wyraźnego symptomu, który wskazuje, że dana osoba jest już alkoholikiem, albo jeszcze nim nie jest. W towarzystwie wiele osób pije, każda inaczej. Jak pisze autorka, granica między piciem towarzyskim, a alkoholizmem nie jest ostra. Zdiagnozowanie tego stanu wymaga odwagi i szczerości w przyjrzeniu się swojemu piciu, czy piciu bliskiej osoby. Bo picie alkoholika jest objawem czegoś głębszego – choroby wnętrza.
Istnieją jednak pewne wskazówki i sygnały ostrzegawcze. Ewa Woydyłło podaje w książce prosty test, „dla każdego, kto jest ciekaw, czy ma problem, czy nie”.
Piję towarzysko, jeżeli: | Piję, jak alkoholik, jeżeli: |
1. Nie piję na pusty żołądek. | 1. Zdarza mi się klinować nazajutrz po dużym pijaństwie. |
2. Nie piję więcej niż dwa piwa lub dwie lampki wina podczas imprezy. | 2. Mówią mi inni, że piję za dużo. |
3. Nie piję alkoholu na zmartwienia. | 3. Przeważnie piję, kiedy jestem zły, zmartwiony, znudzony albo czegoś się boję. |
4. Nigdy nie piję samotnie w domu. | 4. Zdarza mi się pić samotnie. |
5. Wypijam sobie nieraz przed imprezą towarzyską. | |
6. Przechwalam się swoją „mocną głową”. | |
7. Mówię innym, że wypijam mniej niż naprawdę. |
Alkoholizm to choroba duszy, ciała i umysłu
Ewa Woydyłło tak pisze o alkoholizmie: „jest to skomplikowana choroba duszy, ciała i umysłu – u jej podłoża leży brak dojrzałości, czyli przyjęcia odpowiedzialności za wszystkie konsekwencje swoich czynów”. Definicja alkoholizmu pojawia się w książce w różnych miejscach, czasem w wyznaniach alkoholików, czasem w refleksjach terapeutów i w komentarzu samej autorki książki.
„Alkoholicy są na ogół perfekcjonistami i idealistami; spodziewają się wspaniałego życia, a gdy nie spełnią się ich wyidealizowane nadzieje, czują się nic nie warci.
Ludzie piją ze złości, z litości nad sobą oraz z chęci ucieczki przed problemami i niewiarą w siebie. Piją, bo są nieszczęśliwi; są nieszczęśliwi, bo piją. Nie przyznają się do tego, bo im wstyd, że są słabi, udają więc, że są silni i mówią: << poradzę sobie>>. Spirala choroby nakręca się tymczasem coraz bardziej, aż do momentu, gdy alkoholik nie umie już powiedzieć, co jest przyczyną, a co skutkiem”.
To dlatego uzdrawiającą rolę przypisuje się pierwszemu z Dwunastu Kroków AA – uznania własnej bezsilności wobec choroby. Przyznanie się do własnej bezsilności jest leczące – skapitulować, żeby zwyciężyć – tak nazwała jeden z rozdziałów autorka książki.
Leczenie alkoholizmu
Nie ma cudownej tabletki, jest cudowna terapia Dwunastu Kroków AA
Na tę skomplikowaną chorobę naszego umysłu i duszy nie ma prostego lekarstwa typu esperal, anticol czy akupunktura. Okazuje się, że najskuteczniejszą formą terapii osób uzależnionych od alkoholu jest psychoterapia oraz znalezienie się w grupie osób, które mają podobne problemy i już rozpoczęły leczenie, czyli we wspólnocie Anonimowych Alkoholików.
A to leczenie polega na pracy nad sobą, na poznawaniu mechanizmów uzależniania się oraz na wsparciu udzielanym przez innych leczących się alkoholików. W procesie leczenia osoba uzależniona uczy się patrzeć na siebie i świat bardziej realistycznie, uczy się odporności na stres i odpowiedzialności za swoje zachowania. Podstawowym warunkiem udziału w tego typu terapii jest chęć zmiany dotychczasowego życia przez samego alkoholika.
„Praca nad sobą w AA odbywa się na trzech płaszczyznach: w grupie (podczas mityngów), indywidualnie ze sponsorem*, oraz samodzielnie jako autoterapia (pisemne przerabianie Dwunastu Kroków, pisanie dziennika, modlitwa, medytacja, czytanie literatury, autoanaliza). Dodajmy, że zarówno grupowe, jak i indywidualne kontakty w AA nie są ograniczone do określonej liczby czy pory spotkań. AA ma więc pod tym względem przewagę nad profesjonalną terapią, zwłaszcza dla osób u progu trzeźwienia, kiedy zagrożeń jest najwięcej. Mityngi odbywają się o różnych porach i w różnych miejscach, są dostępne w Internecie, a ze sponsorem i znajomymi z grupy można wymienić się telefonami i korzystać z rozmowy w każdym trudnym momencie, nawet w środku nocy. Tak wielostronnych i zawsze dostępnych możliwości uzyskania pomocy nie zapewni żaden profesjonalny terapeuta, czy to w poradni lub ośrodku, czy nawet w prywatnym gabinecie. Naprawdę troskliwi terapeuci uważają wspólnotę AA za najbardziej niezawodnego partnera w pomaganiu uzależnionym”.
Co powinna robić osoba, która w najbliższym otoczeniu ma do czynienia z osobą uzależnioną od alkoholu?
Zwyczajowe, utarte sposoby pomagania alkoholikom nie przynoszą żadnych rezultatów, poza doraźnymi. Zabieranie i chowanie alkoholu, prośby, groźby kierowane przez bliskich do osoby uzależnionej, ukrywanie problemu przed otoczeniem, picie z alkoholikiem, aby on wypił mniej, sprzątanie i usuwanie wszelkich oznak pijaństwa itd.…. Ten rytuał zachowań tworzy błędne koło i ciąg zdarzeń, które można powtarzać w nieskończoność, bez wyraźnego skutku.
„Osoby uzależnione należą z reguły do trudnej kategorii osób niedojrzałych, charakteryzujących się osłabieniem zdolności „zdroworozsądkowego” myślenia. Nie potrafią realistycznie ocenić sytuacji i przewidywać skutków swego postępowania. Ludziom obserwującym takie osoby z zewnątrz często „nie mieści się w głowie”, by ktoś chciał uporczywie powtarzać szkodzące mu zachowania wbrew logice.
Niezgodność w postrzeganiu realiów stanowi główny powód wzajemnego niezrozumienia między osobą uzależnioną, na przykład alkoholikiem, a osobami z jego toczenia, które widzą, co się dzieje, i próbują przywołać go do porządku. Niestety, chory nie myśli logicznie. Można wręcz powiedzieć, że w uzależnieniu najbardziej chory jest właśnie rozsądek. Dla rodziny alkoholika jego picie jest problemem, jemu zaś wydaje się rozwiązaniem. Stąd niemożność porozumienia bez zastosowania nadzwyczajnych działań”.
Jak pomóc osobie bliskiej, która jest alkoholikiem? Czego nie wolno robić? A co należy robić? Na te pytania odpowiada autorka książki bardzo wnikliwie.
Nie czekać, aż spadnie na dno, tylko interweniować
Często słyszy się jeszcze twierdzenie, że osoba uzależniona musi spaść na dno, żeby rozpocząć proces leczenia. Ewa Woydyłło odpowiada na to tak: „każdy alkoholik przestaje w końcu pić, tylko niektórzy robią to za życia”….
Współcześnie uważa się, że wielkie znaczenie w procesie leczenia ma interwencja osób bliskich, nie tylko z rodziny, ale także znajomych, sąsiadów, kolegów czy szefa z pracy. Bo interwencja przerywa proces picia, jeszcze za życia, tylko musi być zrobiona właściwie, przy zachowaniu odpowiednich reguł. Dzięki interwencji alkoholik ma szansę jak najwcześniej ponosić konsekwencje swoich negatywnych zachowań, co jest dla niego uzdrawiające. Natomiast dla bliskich oznacza bardzo trudne decyzje, czasem tak trudne, że potrzebują oni wsparcia innych osób, które przeszły podobne doświadczenia. (np. w grupach Al-Anon).
„Pomysł interwencji zrodził się z uświadomienia, iż uzależnienie to taki diabelski węzeł psychologicznych i fizjologicznych uwarunkowań, którego nikt z dobrej woli i dla świętego spokoju nie jest w stanie sam rozsupłać. Może to zrobić z pomocą innych i pod ich odpowiednim naciskiem, czując respekt dla swej godności, a nie pogardę oraz ludzką troskę, nie odrzucenie.
Ewa Woydyłło stwierdza, że choć metody leczenia alkoholizmu są naszym kraju na światowym, dobrym poziomie, to jednak nie potrafimy odpowiednio wcześnie rozpoznawać uzależnienia, wtedy, kiedy najłatwiej je powstrzymać i interweniować. Przyczyny tkwią – jak sugeruje autorka – w naszej tradycji. „Nie potrafimy przełamać tej tradycji dla dobra alkoholików. Dobrem dla nich jest reakcja ze strony członków rodziny, znajomych z pracy. Nie należy naszym bliskim alkoholikom pomagać trwać w ich nałogowych zachowaniach! Trzeba przerwać ten rytuał bezkarności za swoje zachowania po alkoholu i umożliwić fachową pomoc, czyli pomocy specjalisty terapii uzależnień. Interwencja przerywa rozwój choroby wcześniej zanim alkoholik sam spadnie na dno”.
Samemu poddać się leczeniu – syndrom współuzależnienia
Jak pisze autorka: alkoholizm jest chorobą całej rodziny. Leczyć powinny się żony alkoholików, mężowie alkoholiczek, dzieci alkoholików, rodzice alkoholików itd. To często bliscy kryją alkoholika, „pomagają mu pić”, spełniają jego warunki. „Do największych dramatów dochodzi, gdy wokół problemu alkoholowego panuje zmowa milczenia”, a bliscy chronią alkoholika przed konsekwencjami jego nałogu.
„Proponowana w AA droga ma na celu uwolnienie alkoholika od poczucia niższości, wyższości i typowej dla alkoholików wyjątkowości. Osiąga się to przez sam fakt włączenia się do wspólnoty ludzi o podobnych problemach. Program AA uczy, że wszyscy mają prawo do błędów i wszystkim należy się szacunek niezależnie od tego, co kiedyś robili i w jakim tempie wprowadzają w swoim życiu zmiany. Ludzie są omylni. Nikt nie jest doskonały. Każdemu wolno podnieść porażkę. Ale też wolno odnieść zwycięstwo. Jedyne, nad czym mamy kontrolę, to zwycięstwo nad samym sobą”.
Przygotowała Monika Mazurczak – Kaczmaryk
na podstawie książki Ewy Woydyłło pt. Rak duszy. O alkoholizmie. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2009.
Przeczytaj też książkę Wiktora Osiatyńskiego pt. „Alkoholizm I GRZECH, I CHOROBA, I…”,Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2007
Lista mityngów organizowanych w różnych miejscach w kraju jest dostępna np. na stronie Wspólnoty Anonimowych Alkoholików: www.aa.org.pl
***
*Sponsor w AA – osoba z dłuższym doświadczeniem trzeźwienia, pomagająca nowicjuszom w AA poprzez wsparcie, porady oraz częste kontakty – podaję za Ewą Woydyłło.