A jeśli już ktoś zechce się leczyć, to co dalej? Jak wygląda współczesne leczenie odwykowe? Warto jest ten temat podjąć, gdyż osoby zastanawiające się nad rozpoczęciem takiego leczenia mają wiele obaw, wiele wątpliwości i wiele pytań.
Jest rzeczą zrozumiałą, że jest tu jakiś lęk przed nieznanym. Także inne osoby stykające się z problemami alkoholowymi, zwłaszcza mające w rodzinie osobę uzależnioną zapewne chciałyby coś na ten temat wiedzieć.
Trzeba przyznać, że ignorancja w tej dziedzinie jest bardzo duża i to co mówię jest wnioskiem wyciągniętym na podstawie licznych rozmów, które na ten temat przeprowadziłem z różnymi osobami.
Przede wszystkim dosyć często leczeniem odwykowym nazywane jest to, co nim nie jest. Kilkakrotnie spotkałem się z tym, że ktoś powiedział: „On już był kilka albo nawet kilkanaście razy na leczeniu odwykowym i nic mu to nie pomogło.” Wówczas zazwyczaj zadaję pytania: „Gdzie był?” i „Jak długo się leczył?”
Detoksykacja
Po krótkiej rozmowie okazuje się, że nie było to leczenie odwykowe, ale tzw. detoksykacja czyli odtrucie. Detoksykację robi się na oddziale detoksykacyjnym, który jest niekiedy oddzielnym oddziałem w szpitalu ogólnym, w innych przypadkach wydzielonym oddziałem w placówce odwykowej. Na naszym terenie nie ma oddzielnego oddziału detoksykacyjnego i odtruwanie przeprowadzane jest w Łukowie w szpitalu psychiatrycznym. Na detoksykację trafiają ludzie z objawami abstynencyjnymi, czyli na silnym kacu, którzy mają trudności z przerwaniem ciągu picia i których organizm jest znacznie zatruty alkoholem i wycieńczony, jeżeli pacjentowi grozi wystąpienie psychoz alkoholowych, np. delirium tremens czy padaczki alkoholowej.
W ramach detoksykacji alkoholik otrzymuje płyny (między innymi glukozę), witaminy (zwłaszcza z grupy B), środki uspokajające (często popularne relanium). Detoksykacja trwa około kilku dni i prowadzi do tego, że organizm alkoholika zaczyna normalnie funkcjonować. Jednak detoksykacja nie wprowadza żadnych zmian w psychice człowieka uzależnionego, ani w innych wymiarach jego funkcjonowania. Skutek tego jest taki, że mimo detoksykacji, jeśli ktoś nie podejmie terapii odwykowej lub nie zacznie korzystać z grup samopomocowych AA, to wcześniej czy później wraca do picia, by potem kolejny raz trafić na odtrucie.
Metody historyczne
Następnym zagadnieniem w interesującej nas dziedzinie jest to, że wiele osób pod pojęciem leczenia odwykowego rozumie leczenie przed laty, posługujące się metodami, których w nowoczesnych placówkach się już nie stosuje i które przez wielu zaliczane są do metod historycznych.
Chodzi tu przede wszystkim o stosowanie disulfiramu. Disulfiram charakteryzuje się tym, że hamuje rozkład alkoholu w organizmie na poziomie aldehydu octowego. Aldehyd octowy jest silną trucizną i jego obecność w organizmie powoduje bardzo przykre objawy. Wspomniany disulfiram w trakcie leczenia odwykowego używany był pod dwoma postaciami: anticolu i esperalu.
Anticol, to tabletki przyjmowane doustnie, które działają od jednego do dwóch dni. Natomiast esperal, to tabletki wszywane przez chirurga domięśniowo, które utrzymują obecność disulfiramu przez okres około półtora roku. Disulfiram, ściśle rzecz biorąc, nie tyle jest lekiem, co raczej straszakiem. Nie likwiduje on głodu alkoholowego, ale wymusza abstynencję prowadząc do tego, że ktoś nie pije ze strachu, by się z nim coś złego nie stało. Jednak w przypadku anticolu wymuszanie abstynencji jest wątpliwe. Po prostu, jeśli ktoś bardzo chciał pić, odstawiał tabletki, odczekał dwa dni, a potem rozpoczynał picie.
Nawet w przypadku, gdy ktoś miał wszyty esperal, jego abstynencja nie była pewna. Zdarzało się, że ktoś w amatorski sposób, np. przy użyciu żyletki, usuwał wszyte tabletki, by potem rozpocząć picie. Bywało tak, że ktoś zaczynał picie nie licząc się z późniejszą reakcją organizmu i rujnował sobie zdrowie, a nawet umierał. Nawet, jeżeli ktoś z powodu wszytego esperalu nie pił przez kilkanaście miesięcy, to bardzo często po takiej przerwie wpadał w tak intensywne picie, że nadrabiał zaległości w piciu z poprzedniego okresu i niejednokrotnie tracił wszystko, co w tym okresie zarobił i zaoszczędził. Dlatego dziś jeśli disulfiram jest nadal gdzieś stosowany, to zazwyczaj jako środek wspomagający psychoterapię.
Ponieważ choroba alkoholowa powoduje zmiany w psychice człowieka, w jego myśleniu i odczuwaniu, podstawową metodą w leczeniu alkoholizmu jest psychoterapia.
Po odtruciu organizmu człowieka uzależnionego, należy przystąpić do pracy psychoterapeutycznej. Ponadto ponieważ, jak to się dziś powszechnie uznaje, alkoholizm to także choroba niszcząca duchowość człowieka, dalsze zdrowienie będzie polegało na odbudowywaniu i pogłębianiu duchowości.
Model Minnesota
To, że alkoholizm jest chorobą wielowymiarową, to znaczy uszkadzającą człowieka w różnych dziedzinach jego funkcjonowania, jako pierwsi dostrzegli pracownicy ośrodków odwykowych w U.S.A. w stanie Minnesota. Tam też osobami uzależnionymi zaczęły się zajmować nie pojedyncze osoby, ale zespoły składające się z różnych specjalistów, z których każdy pracował nad innym wymiarem alkoholizmu.
W skład tego zespołu wchodzili: lekarze, mający duży staż abstynencji alkoholicy, psychologowie, psychoterapeuci uzależnień, a nawet duchowni. Lekarz był niezbędny przy detoksykacji zatrutego alkoholem organizmu. Utrzymujący od kilku lat abstynencję alkoholik, był bardzo skuteczny przy motywowaniu pacjenta do podjęcia dalszego leczenia i swoim przykładem pokazywał, że wyjście z choroby alkoholowej jest możliwe. Psychoterapeuta uzależnień zajmował się tzw. rozbrajaniem psychologicznych mechanizmów uzależnienia. Natomiast duchowny ukierunkowywał i wspierał zdrowiejącego człowieka w dalszym rozwoju duchowym.
Niekiedy zespół terapeutyczny korzystał dodatkowo z konsultacji innych specjalistów np.: lekarza chorób wewnętrznych czy psychiatry. Takie podejście w leczeniu choroby alkoholowej okazało się bardzo skuteczne i zaczęło być rozpowszechniane nie tylko na terenie całych Stanów Zjednoczonych, ale także w innych krajach.
Do Polski przeszczepiono je przed kilkunastu laty, a ośrodkiem, który jako pierwszy zaczął korzystać z amerykańskich doświadczeń był Oddział Odwykowy w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Potem tzw. „Model Minnesota” zaczął być wprowadzany w innych placówkach odwykowych naszego kraju. Oddział Odwykowy w Łukowie należał do pierwszych, które go wprowadziły i od początku znalazł się w gronie placówek wiodących, gdy chodzi o skuteczność terapii. O tym, jak wygląda leczenie odwykowe w Łukowie będzie można usłyszeć w następnej audycji.
Wspólnoty Anonimowych Alkoholików
Aby jednak mieć całościowe spojrzenie na dziedzinę leczenia alkoholizmu, należy dostrzec obecność wspólnot Anonimowych Alkoholików, które składają się na rozwijający się prężnie ruch samopomocowy. Jego prężny rozwój świadczy o wielkim zainteresowaniu tym ruchem, a z kolei na zainteresowanie się nim wpływa niewątpliwie jego wielka skuteczność w pomaganiu ludziom w wyzwalaniu się z choroby alkoholowej.
Trzeba przyznać, że był taki czas, kiedy lecznictwo odwykowe i ruch Anonimowych Alkoholików niezbyt przychylnie na siebie spoglądali. Profesjonaliści zajmujący się odwykiem na AA patrzyli trochę jak na konkurencję, która swoją skutecznością wzbudza zazdrość. Natomiast alkoholicy z AA na profesjonalistów patrzyli trochę jako na ludzi, którzy na ich nieszczęściu zarabiają pieniądze.
Ten antagonizm w Polsce był delikatniejszy i trwał krócej, niż np. w Stanach Zjednoczonych. Dziś po nim nie ma już śladu. Obie formy pomagania znalazły swoje miejsce i świetnie ze sobą współpracują. Wielu alkoholików z AA doświadczając trudności w trzeźwieniu, decyduje się na podjęcie terapii w placówce odwykowej. Z drugiej jednak strony, chyba każdy terapeuta w placówce odwykowej zachęca pacjentów, by po skończonej terapii w ośrodku, chodzili na mityngi i odnaleźli dla siebie środowisko wsparcia w którejś z grup AA.
Ks. Andrzej Kieliszek