Być może wiemy, że jedną z cech choroby alkoholowej jest to, że jest to choroba postępująca. Domyślamy się, że picie i zachowanie osoby uzależnionej nie jest obojętne dla pozostałych członków rodziny.
Alkoholik pijąc intensywnie i zachowując się destrukcyjnie oddziałuje w sposób destrukcyjny na swoje najbliższe otoczenie. Tak, jak nasila się jego choroba, tak też nasilają się zaburzenia w funkcjonowaniu jego rodziny. Można więc mówić o fazach rodziny alkoholowej.
Na początku należy zaznaczyć, że to mówienie o fazach, przez które przechodzi rodzina alkoholowa, jest pewnym uproszczeniem. Poszczególne rodziny w różnym tempie przechodzą przez poszczególne fazy. Niekiedy rodzina zatrzymuje się na którymś z etapów. Często też poszczególne fazy nakładają się na siebie. Chociaż jednak mamy tu do czynienia z pewnym uproszczeniem, to jednak mam nadzieję, że to co napiszę, w znacznym stopniu pozwala zrozumieć, co się dzieje w rodzinie alkoholowej, i dlaczego tak się dzieje.
Pierwszą fazę rozpoczynają sporadyczne incydenty nadmiernego picia pojawiające się w życiu człowieka uzależniającego się. Ten początkowy etap charakteryzuje się tym, że członkowie rodziny nie widzą, a może jeszcze bardziej nie chcą widzieć pojawiającego się problemu alkoholowego. Nawet, jeśli czasami jakiś pijany wyczyn męża i ojca zaniepokoi rodzinę, to rodzina zazwyczaj go bagatelizuje. Żona stara się nie dopuszczać do swojej myśli bolesnej prawdy, że jej małżonek staje się alkoholikiem. Bardzo często przed sobą, a nawet przed innymi usiłuje usprawiedliwić jego picie. Mówi sobie: „Jest jeszcze młody, musi się jeszcze wyszumieć. Każemy mężczyźnie zdarza się więcej wypić. Jak przyjdą na świat dzieci, jak będzie miał więcej obowiązków, to się ustatkuje.”
W drugiej fazie pojawiają się już częste incydenty picia. Nie sposób już dalej udawać, że nie ma problemu. Nie ma też podstaw, by liczyć na to, że wszystko samo zmieni się na lepsze. Wręcz przeciwnie, rodzina zauważa, że rzeczy zmierzają ku gorszemu. Jednak na tym etapie wszyscy jeszcze liczą na to, że sytuację da się opanować bez uciekania się do pomocy z zewnątrz. Taką złudną i bezpodstawną nadzieję ma przede wszystkim żona. To ona usiłuje skłonić męża do ograniczenia picia. W tym kierunku podejmuje różnego rodzaju wysiłki i podejmuje je wprost niezliczoną ilość razy. Jeżeli jakiś sposób powstrzymania męża przed upiciem się okazał się bezskuteczny, podejmuje go kolejny raz w nadziei, że tym razem się uda. Jeśli dochodzi w końcu do wniosku, że jest on nieskuteczny, wymyśla nowy sposób ograniczenia picia swojego męża. Ale i on z czasem okazuje się nieskuteczny. Żona jednak nadal nie rezygnuje. Chcąc ograniczyć picie męża lub wręcz sprawić, by nie pił, raz prosi go o to, kiedy indziej grozi mu. Bywa, że nie uczęszcza z nim na imprezy alkoholowe, zatrzymuje go w domu, żeby się nie upił, ale też próbuje chodzić z nim na takie imprezy, siadać obok niego i pilnować go, by się nie upił. Raz wylewa alkohol do zlewu, a kiedy indziej alkohol kupuje i przynosi mężowi z przekonaniem, że w domu dużo nie wypije, a gdyby wyszedł, to koledzy namówią go na dłuższe picie. Zdarza się czasami, że uda się jej powstrzymać alkoholika przed piciem, ale to z kolei utrzymuje ją w złudnym przekonaniu, że może kontrolować picie swego męża, a to nie jest obiektywną prawdą. Te jej pojedyncze sukcesy, to jakby pojedyncze zwycięskie bitwy w wojnie, która z góry skazana jest na przegranie. Z czasem żona nie ma już i tych pojedynczych sukcesów.
Analogicznie do prób ograniczenia picia przez alkoholika, są próby wpływania przez na inne jego zachowania. Członkowie rodziny próbują w różny sposób zmusić go do wypełniania różnych obowiązków, do bycia odpowiedzialnym za rodzinę i za to, co się wiąże z jej funkcjonowaniem. Oczywiście i na tych odcinkach na dłuższą metę nie widać sukcesów. Z czasem przychodzi moment, kiedy rodzina wyczerpana tymi wysiłkami kapituluje.
W ten sposób dochodzimy do trzeciej fazy funkcjonowania rodziny alkoholowej. W tej fazie rodzina rezygnuje z prób kontroli nad piciem alkoholika i innymi jego zachowaniami. Jest to etap, na którym rodzina doświadcza niewielkiej ulgi. Związane jest to z tym, że zarówno żona, jak i inni członkowie rodziny uświadamiają sobie, że alkoholik, jak będzie chciał się napić, to nic go nie powstrzyma, to zawsze znajdzie pretekst do picia, zawsze znajdzie pieniądze na alkohol i zawsze znajdzie sposób, by wyrwać się z domu. Nie ma więc sensu próbować go powstrzymywać, szarpać się z nim. Nie ma sensu tracić energii i zdrowia na wysiłki, które nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Rodzina na tym etapie koncentruje się na doraźnych celach, na pytaniach: Co robić w konkretnych sytuacjach, by mniej cierpieć? Co robić, gdy przyjdzie pijany, gdy będzie się awanturował, gdy będzie chciał bić. Na tym etapie żona unika tematów, które mogłyby go drażnić, usiłuje skłonić go do tego, by będąc pijany poszedł spać. Natomiast, jeśli jest agresywny po pijanemu, to wychodzi z domu, zabierając ze sobą dzieci, ucieka do matki.
W czwartej fazie żona przejmuje kontrolę nad życiem rodzinnym. Ona już dobrze wie, że alkoholik jest osobą nieodpowiedzialną i w większości spraw nie można na niego liczyć. Z drugiej jednak strony ma przecież dzieci, jest rodzina, która jakoś musi funkcjonować. Aby dobrze funkcjonowała, ktoś musi przejąć za nią odpowiedzialność, ktoś musi nią kierować. Tę kierowniczą rolę w miejsce męża przejmuje ona – żona. Ona pilnuje, by we właściwym czasie zapłacić czynsz za mieszkanie, czy podatek gruntowy, ona musi pamiętać o tym, by dziecku kupić książki do szkoły i buty na zimę, ona decyduje o ważniejszych zakupach do domu, ona czuwa nad tym, by pieniędzy wystarczyło do następnej wypłaty. Alkoholik wprawdzie nadal jeszcze funkcjonuje w obrębie rodziny, ale funkcjonuje w niej na zasadzie jeszcze jednego, krnąbrnego dziecka.
W piątej fazie żona zaczyna odseparowywać się od męża. Zazwyczaj zaczyna się od tego, że przestaje prać jego ubrania, przestaje go wołać na wspólne posiłki. Tłumaczy to sobie w ten sposób: Jeśli nie daje na utrzymanie rodziny, to dlaczego ja mam dawać mu jeść, albo prać jego ubrania. Z czasem żona i mąż zaczynają sypiać w oddzielnych pokojach, następuje tzw. separacja od łoża. Bardzo często dochodzi do tego, że żona z dziećmi wyprowadza się do innego mieszkania, niekiedy przeprowadza się do rodziców i bywa, że następuje formalny rozwód.
W szóstej fazie żona i dzieci dokonują reorganizacji rodziny. Rodzina straciła jednego ze swych członków, a musi jakoś dalej funkcjonować. Potrzebny jest więc nowy podział ról w rodzinie, by wszystko i we właściwy sposób mogło w niej dalej funkcjonować. Rozdzielane są więc różne zadania wraz z odpowiedzialnością pomiędzy matkę i dzieci. Dla przykładu – najstarsza córka przyprowadza najmłodsze dziecko z przedszkola, gdy mama jest jeszcze w pracy; wyprowadzanie psa na spacer, to zadanie średniego syna. itd.
Można jeszcze mówić o siódmej fazie. Mamy z nią do czynienia wtedy, gdy alkoholik osiągnie stabilną abstynencję. Wówczas może nastąpić włączenie go w życie rodzinne i ponowna reorganizacja rodziny.
Oczywiście, aby to nastąpiło musi być spełniony szereg trudnych warunków. Przede wszystkim alkoholik musi osiągnąć stabilną abstynencję. Może się to stać, gdy przejdzie solidną terapię lub gdy zaangażuje się w ruch Anonimowych Alkoholików. Wiemy, jak niewielki procent alkoholików decyduje się na leczenie, że jeszcze mniej z nich osiąga trwałą abstynencję. Jednak nawet, jeśli alkoholik osiągnie stabilną abstynencję, to często okazuje się, że nie ma do kogo wracać i nie ma co odbudowywać. Okazuje się, że żona odszedłszy od niego związała się z innym mężczyzną, a nawet że w tym drugim związku pojawiły się już nowe dzieci. Zdarzyło mi się już kilkakrotnie spotkać się z takimi sytuacjami. Były to bardzo smutne rozmowy.
Jeśli jednak powrót alkoholika do rodziny następuje, to trzeba pamiętać, że zazwyczaj jest on długim i trudnym procesem. Jeżeli rodzina była niszczona przez wiele lat, to byłoby naiwnością liczyć na to, że da się ją naprawić w ciągu kilku tygodni, czy miesięcy. Trzeba przyznać, że tej cierpliwości brakuje przeciętnemu trzeźwiejącemu alkoholikowi. On czasami chciałby, żeby niemal od razu wszystko w rodzinie było dobrze. Z tą cierpliwością różnie jest też u innych członków rodziny.
Ks. Andrzej Kieliszek