Rady dla rodziców. Komputer w życiu małych dzieci, o dzieciach w cyfrowym świecie.

Anna Izabela Brzezińska: Nie uważam, że dzieciom należy takich zabawek zakazywać. Pojawiła się taka zabawka, i nawet, jeśli rodzice są do niej negatywnie nastawieni, nie powinni zabraniać zabawy nią.

 

 

Dziecko będzie miało tylko żal do rodziców, bo prędzej czy później okaże się, że koledzy to mają. Jeden z Pani wykładów w Marózie poświęcony był roli zabawy w życiu dziecka. Przedstawiała Pani różne zabawki dostępne na rynku, omówiona została rola dorosłych podczas zabawy dziecka. Interesuje mnie zabawka, która od kilku lat dostępna jest na rynku: imitacja notebooka dla małych dzieci. Notebook dla dziecka posiada ekran, klawiaturę, kolorowe przyciski wydające dźwięk. Czy jest to zabawka edukacyjna, czy lepiej by dziecko jak najpóźniej miało kontakt z interaktywnymi imitacjami sprzętów dla dorosłych?

Myślę, że większy problem polega na tym, że rodzice kupują dziecku interaktywne zabawki z myślą, że dziecko będzie się samo bawiło, a oni będą mieli spokój. Jeśli pojawia się nowa zabawka na rynku, u kolegów czy w domu to rodzice czy inni domownicy powinni bawić się nią razem z dzieckiem. Zakaz przyniesie opór i żal, ale i zazdrość w stosunku do kolegów. Z kolei brak kontroli nad tym, co dziecko robi z zabawką i jak się nią bawi – może przynieść negatywne konsekwencje w postaci tego, że dziecko może z tej zabawki korzystać w sposób niewłaściwy czy nawet niebezpieczny dla siebie. Poza tym samotne bawienie się to tylko korzystanie przez dziecko z tych umiejętności, które już ma, a nie nabywanie czy rozwijanie nowych. Trudno samemu odkryć coś nowego, zatem trudno mówić o tym, by taka zabawka miała znaczenie rozwojowe. Wspólna zabawa z innymi dziećmi czy dorosłymi jest więc doskonałą okazją do uczenia się czegoś nowego i wzbogacania swoich umiejętności.

Mówiła Pani teraz o zabawce. A czy istnieje granica wieku dziecka, powyżej której można pozwolić na kontakt z prawdziwym komputerem?

Jeżeli komputer jest w domu i domownicy korzystają z niego w różnym celu, to nienaturalną sytuacją jest, kiedy nie dopuszcza się, nawet małego, dziecka do niego. Jeżeli dziecko widzi, że komputer pomaga w płaceniu rachunków, robieniu zakupów, zdobywaniu informacji, można obejrzeć film, zajrzeć do gazety, pograć w coś, skontaktować się ze znajomymi w innym mieście czy nawet na innym kontynencie czyli, że jest użytecznym narzędziem to całkowicie naturalne jest, że też będzie chciało z tego korzystać. Nie mówimy tu o sytuacji, w której komputer dostarcza jedynie rozrywki, ale gdy jest narzędziem pomagającym w rozwiązywaniu różnych problemów życiowych.

Czyli rodzice bez obaw mogą pozwalać na nieograniczone korzystanie z komputera?

Nie. Zaczęłabym się bardzo niepokoić, kiedy komputer miałby coś zastępować w życiu dziecka. Nie powinno być przypadków, w których rodzice włączają dziecku komputer, aby mieć czas dla siebie, gdy widzą, że dziecko nie wie, co ze sobą zrobić i się nudzi lub przeszkadza innym domownikom. Ani gdy jest złe bądź czymś zaniepokojone, wreszcie gdy może korzystać z komputera „w nagrodę”, ze coś dobrze zrobiło. Tak nie może być. Komputer nie może być ucieczką od nudy, czy zastępnikiem dla braku zainteresowania rodziców. Przecież jeśli rodzic pracuje na swoim komputerze, to dziecko może siedzieć obok przy swoim dziecinnym laptopie. Potem ja kończę swoją pracę, dziecko kończy swoją, opowiada mi co przez ten czas zrobiło i ja robię to samo. Kończymy i idziemy gdzieś dalej albo razem albo każde do swoich zajęć.

Zatem rodzic musi być obecny przy wdrażaniu dziecka w cyfrowy świat. Nie ma jednak obawy, że jeśli dziecku ten świat bardzo się spodoba to rodzic zacznie tracić z nim kontakt?

Tak naprawdę wszystko sprowadza się do tego, czy mam dobry kontakt ze swoim dzieckiem. Jeśli nie to rozmowy na temat dzieci i komputera, tego, co wolno, a czego nie i czy komputer szkodzi nie mają sensu, są niepotrzebne, bo prawdziwy problem leży gdzie indziej, a komputer, Internet i gry będą tylko namiastką prawdziwego kontaktu.

Jeśli rodzic ma dobre relacje ze swoim dzieckiem, to zawsze będzie „atrakcyjniejszy” od komputera. Zanim zatem obwinimy komputer o utratę kontaktu, trzeba się zastanowić, „czy moje dziecko dobrze się ze mną czuje”, „czy lubi ze mną przebywać”, „czy tęskni, gdy mnie nie ma”. Jeśli na wszystkie te pytania można odpowiedzieć „tak”, to dziecko nawet bardzo zainteresowane komputerem, porzuci go, gdy mama wróci do domu albo zawoła ją, by zobaczyła, co potrafi już zrobić, czego się nauczyło, co udało mu się „ściągnąć”.

Nie ma nic złego w zapoznawaniu dziecka z komputerem od najmłodszych lat. Trzeba jednak umiejętnie to robić i nie doprowadzić do tego, by komputer zastępował rodzica. Najlepiej pamiętać, że to tylko narzędzie i nic więcej.

Jeszcze odnośnie nieco starszych dzieci i gier komputerowych. Zakazywać, czy pozwalać?

Jak już mówiłam – zakazy nic nie dają. Dziecko prędzej czy później się z tym zetknie. Przy zakazach może dojść do takiej sytuacji, kiedy dziecko mówi, że idzie do kolegi odrabiać lekcje, a tak naprawdę będą razem grali. Lepiej jest zatem otworzyć taką możliwość, ale wtedy grać z dzieckiem, wprowadzać gry bardziej ambitne, ciekawe, pomysłowe. A z drugiej strony zadawać dziecku pytania – wtedy można samemu się dużo nauczyć, od dziecka dowiedzieć się, na czym różne gry polegają, można wyrazić swoją opinię. Mamy też wtedy świetną okazję do obserwacji swego dziecka i lepszego poznania go. Gdy tak namiętnie gra warto postawić pytanie: dlaczego ono chce w to grać?, dlaczego ucieka w świat gier?, czegoś się obawia?, czegoś mu brakuje? Ucieczka w gry może oznaczać, że jakaś ważna dla dziecka potrzeba nie jest zaspokojona. Może to być na przykład nieakceptacja ze strony rówieśników czy lęk przed niespełnianiem ambicji rodziców. Może wcale nie chodzi o gry, ale o wyższą pozycję w grupie rówieśników, w której wszyscy grają? Jeśli komputer i gry to sposób na budowanie pozycji i wzmacnianie prestiżu w grupie, to trudno będzie pozbawić tego dziecko.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmowa z prof. dr hab. Anną Izabelą Brzezińską została przeprowadzona podczas IX Spotkania w Marózie.

Prof. dr hab. Anna Izabela Brzezińska – psycholog, profesor zwyczajny Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie; kierownik Zakładu Psychologii Socjalizacji i Wspomagania Rozwoju w Instytucie Psychologii UAM. Członek Komitetu Psychologii PAN. Kierownik projektów badawczych w latach 2005-2008 oraz 2008-2010, finansowanych przez Europejski Fundusz Społeczny, dotyczących integracji społecznej i aktywizacji zawodowej osób niepełnosprawnych. Zainteresowania naukowe: psychologia rozwoju, edukacji i zdrowia.

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!