Z Joanną Sieradzką rozmawia Łukasz Dziatkiewicz.
Co powinniśmy zrobić by w razie takich nieszczęśliwych wydarzeń jak zalania czy podtopienia uzyskać pomoc finansową?
Przede wszystkim można się ubiegać o wsparcie z pomocy społecznej. W tym celu należy zgłosić się do gminy czy Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Tam można uzyskać celowy zasiłek, czyli przyznawany w losowych wypadkach, na przykład właśnie w razie zalania czy podtopienia domu i wywołanych tym zniszczeń. Poza tym jeśli jest to poważna sytuacja – jak latem zeszłego roku, gdy doszło do dużych zalań – zostaje uruchomiona dodatkowa pomoc rządowa. O taką formę pomocy należy zwrócić się też do wójta gminy lub GOPS-u, bo to zależy jak w danej gminie jest to zorganizowane. Odbyło się to tak, że gmina szacowała straty i przekazywała szacunki do nas, a my przekazywaliśmy gminom pieniądze z budżetu państwa. Gminy z kolei przekazywały je potrzebującym. Takie pieniądze są przeznaczone na zakup ubrań, leków, środków czystości itp.
Jakiego to były rzędu kwoty?
Do 6 tys. złotych na rodzinę. Jeśli chodzi o pomoc społeczną, to proszę pamiętać, iż można o nią występować i w innych sytuacjach – nie tylko tych związanych z powodzią, czyli w wypadku każdego nieszczęścia, choćby pożaru czy po prostu trudnej sytuacji życiowej. Oczywiście dotyczy to rodzin o niskich dochodach.
W przypadku rolników w razie zniszczeń wywołanych nie tylko przez wodę, ale wszelkie działanie przyrody – grad, susze, burze itp. – są dwie możliwości uzyskania pieniędzy. Pierwszy to niskooprocentowane kredyty preferencyjne. By je uzyskać należy zgłosić się w przeciągu 10 dni od zdarzenia do swojej gminy. Ta zbiera wszystkie ze swego terenu i przekazuje do Urzędu Wojewódzkiego. Taka pomoc obejmuje straty w uprawach, inwentarzu, sprzęcie i zabudowaniach gospodarczych. Następnie wojewoda powołuje komisję, która te straty szacuje. Tak było np. latem zeszłego roku, gdy na zachód od Krakowa przydarzyła się burza z silnym gradem, który zniszczył uprawy.
Czy są limity kwotowe takich kredytów?
Kwota kredytu nie może przekroczyć wartości odtworzeniowej środków trwałych, oszacowanej przez komisję powołaną przez wojewodę i wynosić więcej niż 4 mln zł dla podmiotu, który korzysta z kredytów zaciągniętych na inwestycje realizowane w gospodarstwie lub gospodarstwach rolnych, lub 8 mln zł dla podmiotu, który korzysta z kredytów zaciągniętych na inwestycje realizowane w działach specjalnych produkcji rolnej.
A wracając do źródeł uzyskania pieniędzy, to rolnicy mający jakieś straty wywołane klęskami żywiołowymi mogą się też starać o umorzenie podatku lokalnego, o czym decyduje gmina, wójt czyli samorząd.
To ważna pomoc dla poszkodowanych niemniej kluczowe są chyba ubezpieczenia.
Tak, zachęcamy wszystkich do ubezpieczania się na wypadek klęsk żywiołowych, naprawdę warto to zrobić. Ludzie najczęściej mówią, że nie mają środków na ubezpieczenia. Chciałabym zaznaczyć, że składka może wydawać się niemała, ale w stosunku do ewentualnych późniejszych strat, naprawdę warto te pieniądze wydać. W MSWiA trwają prace nad wprowadzeniem powszechnych ubezpieczeń. Były dyskusje nawet nad obowiązkowymi ubezpieczeniami powszechnymi.
Jeśli kogoś dotknie nieszczęście, ale jest ubezpieczony, to czy to wyklucza pomoc o której pani mówiła?
To zależy, bo jeśli ktoś ubezpieczył dom, to absolutnie nie wyklucza to kredytu preferencyjnego. Ostatnia powódź z 2009 r. pokazała, że ubezpieczenie nie wykluczało pomocy rządowej. A co do pomocy społecznej, to tu kluczowy jest dochód.
Czy wymieniła pani wszystkie instytucje, do których można się zwracać po pomoc?
Podstawową instytucją, do której należy się zwracać o pomoc oraz informacje jest gmina. Partnerem dla nas-Urzędu Wojewódzkiego jest właśnie ona. To do niej przekazujemy pieniądze, a wójt na swoim terenie już tym zawiaduje. Zresztą nie jest to tylko pomoc finansowa, na przykład w zeszłym roku przekazywaliśmy paszę. To była pomoc doraźna, rolnicy wystąpili właśnie o paszę.
Gdy poszkodowani są ludzie to zwracamy się także do organizacji charytatywnych, które zajmują się pomocą rzeczową jak Caritas czy PCK, koordynując ich działania. Ale nie tylko kierujemy ją w odpowiednie miejsca, ale zbieramy informacje co jest potrzebne. To rzecz jasna pomoc indywidualna, natomiast naszą zasadniczą działalnością w tym zakresie, jest odbudowa zniszczeń po powodzi w mieniu komunalnym, a więc: drogi, mosty, przepusty, rowy melioracyjne, wały etc. Na to przeznaczane są rezerwy celowe z budżetu państwa. W Małopolsce w latach 1997-2010 został przekazany ponad miliard złotych na ten cel, na odbudowę zniszczonych po powodziach dróg, mostów i innej infarstruktury komunalnej. Procedura wygląda tak, że gmina szacuje swoje straty, przekazuje je do nas. Komisja powołana przez wojewodę weryfikuje te szacunki i na tej podstawie występujemy do MSWiA o środki na remonty i odbudowę mienia publicznego.
A czy jest możliwe uzyskanie pomocy w likwidacji szkód, odbudowie, remontach po powodzi w prywatnym mieniu? Chodzi mi o ręce do pracy, mam na myśli na przykład wojsko.
Wojsko – wraz z na pierwszym miejscu strażą pożarną – w przypadku klęsk żywiołowych oczywiście pomaga. Przede wszystkim w ewakuacji ludzi, w drugiej kolejności zwierząt gospodarczych i zabezpieczeniu majątku. Poza tym dostarczają żywność, budują wały z worków z piaskiem, pomagają przy przepompowywaniu wody, dowożą agregaty itp. I to jest nasza najważniejsza pomoc w razie klęsk – ratować życie i ograniczyć szkody. Jeśli ludzie nie są w stanie sobie sami poradzić, nie może im także w stopniu wystarczającym pomóc wójt, bo on przede wszystkim powinien nieść pomoc, to oczywiście włączamy się. Nikt nie może zostać bez pomocy.
Rozmawiał: Łukasz Dziatkiewicz
***