„Sokół” stawia na młodych

repository_SOOKOL_Foto-lok-1miDdi
Czy w obecnych czasach można być patriotą? Na tak postawione pytanie młodzi ludzie reagują skwaszoną miną. Bo patriotyzm kojarzy się powszechnie z walką o wolność, a przecież teraz mamy jej pod dostatkiem… Jednak patriotyzm to także szacunek dla ojczyzny oraz poczucie silnej więzi emocjonalnej i społecznej z narodem, jego kulturą i tradycją. A tego od lat stara się uczyć Liga Obrony Kraju. Dziś o sile tego stowarzyszenia decyduje młode pokolenie.

Jest to ogólnopolska, patriotyczna organizacja pozarządowa, której celem jest dążenie do umacniania obronności Rzeczypospolitej Polskiej. Stowarzyszenie kultywuje tradycje narodowe i tradycje oręża polskiego. Jego oddziały rozsiane są po całym kraju – także na wsi. Z dziennikarską wizytą wybieramy się dziś do Skomlina w województwie łódzkim, gdzie od ponad 30 lat funkcjonuje koło LOK-u.

Zaczęło się od strzelnicy

Od samego początku historia miejscowego stowarzyszenia wiąże się ze strzelectwem sportowym. W 1978 roku wybudowano w pobliskim lesie 50-metrową strzelnicę, był to obiekt, jakim w okolicy żaden klub nie mógł się poszczycić. W latach 80. LOK Skomlin działał bardzo prężnie, członkowie koła uczestniczyli z sukcesami w wielu zawodach strzeleckich, reprezentując gminę podczas imprez nawet o randze wojewódzkiej. Początek lat dziewięćdziesiątych to trudny okres dla całego stowarzyszenia. Ówczesny komendant skomlińskiego posterunku policji zdał broń i tym samym zakończył działalność Ligi Obrony Kraju.

W 2001 roku czteroosobowa drużyna ze Skomlina została zaproszona na towarzyski turniej strzelecki do Wielunia. Wśród nich znalazł się Jerzy Siwik, który po wieluńskich zawodach zdecydował się na reaktywację koła LOK w Skomlinie. Otrzymał cenne wskazówki od głównego organizatora turnieju, który zaproponował pomoc w ponownym utworzeniu koła strzeleckiego.

– Po tym wydarzeniu rozpoczęła się długa, żmudna droga do pozyskania wszelkich potrzebnych pozwoleń.  Pierwszym krokiem było zarejestrowanie w centrali LOK w Łodzi. Następnym etapem i jak się okazało najtrudniejszym, było przygotowanie pomieszczenia na broń. Surowość przepisów dotyczących jej przechowywania oraz opieszałość urzędników odpowiedzialnych za wydanie pozwoleń spowodowało, że odbiór magazynku spełniającego wszelkie normy bezpieczeństwa trwał aż kilkanaście miesięcy – wspomina obecny prezes koła Zbigniew Zaremba. – W grudniu 2001 roku przeprowadzono wybory do Zarządu oraz Komisji Rewizyjnej. I od tego momentu po latach przerwy LOK ,,Sokół” Skomlin wznowił swoją działalność.

Sportowe strzelanie nie tylko dla dorosłych

Początkowo działalność koła adresowana była tylko do osób dorosłych. Rodzice zaczęli jednak zabierać swoje pociechy na zawody, gdzie pod okiem instruktorów miały okazję zapoznać się z tajnikami sportowego strzelectwa.

– Kiedy przygotowywaliśmy się do kolejnych imprez, nie zapominaliśmy o nich. Były drobne upominki, medale, puchary. Być może dlatego z roku na rok dzieciaków przybywało. W końcu zdecydowaliśmy się na utworzenie sekcji młodzieżowej, dziś należy do niej około 20 członków – mówi Zbigniew Zaremba.

– Są w tej grupie naprawdę utalentowane osoby, chcemy spośród nich wyłonić silną reprezentację, która weźmie udział w zawodach na szczeblu wojewódzkim. Będzie to dla nich zupełnie nowe doświadczenie, mam nadzieję, że wrócimy z Łodzi w dobrych humorach.

– Na strzelnicy uczymy się wspólnie zdrowej, sportowej rywalizacji. Uczymy się pięknie zwyciężać i godnie znosić porażki. Trenujemy psychikę, bo tylko człowiek spokojny i pod każdym względem opanowany jest w stanie celnie trafić do tarczy. Ważna jest również odpowiedzialność, bo broń – nawet ta sportowa – może wyrządzić człowiekowi dużą krzywdę – informuje Jerzy Pietrzak, przedstawiciel władz koła LOK „Sokół” Skomlin.

Bezpieczeństwo ponad wszystko

– Zdajemy sobie sprawę, że w powszechnej opinii każda forma obcowania z bronią poczytywana jest jako niebezpieczna dla zdrowia i życia człowieka. Chciałbym jednak zapewnić, że nasi najmłodsi podopieczni podejmują wszelkie działania pod okiem wyspecjalizowanych instruktorów. W naszym kole mamy trzech dobrze wyszkolonych pod tym kątem ludzi, ponadto 11 członków posiada uprawnienia sędziowskie. Wszystko to w znacznym stopniu wpływa na wysoki poziom bezpieczeństwa podczas zarówno treningów jak i samych zawodów – zaznacza Zbigniew Zaremba.

– Tuż przed wejściem na stanowisko strzeleckie młodzi zawodnicy poddawani są szczegółowemu instruktażowi w zakresie zachowania się na stanowisku strzeleckim, ułożenia broni i wykonania innych czynności podczas zawodów. To wszystko przydaje się oczywiście w dorosłym życiu, za kilka lat wielu spośród naszych młodych zawodników trafi do wojska, albo podejmie pracę w innych służbach mundurowych. Wówczas bezpieczne obchodzenie się z bronią jest wielkim atutem. Każdy, kto kiedykolwiek był członkiem strzeleckiego koła LOK może to potwierdzić.

 
Po udanej rywalizacji na najlepszych czekają medale i puchary. Czasami „w pakiecie” jest uścisk fundatora głównej nagrody – w tym wypadku wójta Grzegorza Marasa.

Umiejętność obchodzenia się z bronią pneumatyczną, albo raczej świadomość zagrożeń, jakie z sobą niesie jej użycie, przydaje się też na co dzień. Jak nigdy do tej pory, łatwo jest obecnie kupić wiatrówkę. Na broń gładkolufową nie potrzeba obecnie żadnego zezwolenia, dlatego taki sprzęt znajduje się na wsi w co trzecim domu. Wystarczy wybrać się na targowisko, by nabyć za drobne 120 złotych chiński egzemplarz „grzmiącego kija” – jak mawiali Indianie. Wszystko jest w porządku, kiedy odpowiedzialni rodzice trzymają niebezpieczną zabawkę pod kluczem. Niestety, zdarza się coraz częściej, że odłożona w niewłaściwe miejsce wiatrówka wpada w ręce młodego, kompletnie niedoświadczonego strzelca. A wtedy do nieszczęścia już tylko niewielki krok. Tytuły prasowe grzmią co chwilę, że brat bratu oko wybił, że rykoszet odbity od muru trafił sąsiadowi w nowy wóz, że konieczna operacja, bo dziecku śrut utkwił w głowie… Wyliczać można by bez końca.

– Jestem święcie przekonany, że nasi podopieczni nigdy nie dopuściliby do takich sytuacji. Mimo swojego młodego wieku, są w pełni świadomi, czym mogłoby się zakończyć nieostrożne obchodzenie z takim pistoletem – mówi Zbigniew Zaremba.

„Sokół” wychowuje społeczników

Życie wszystkich osób związanych z LOK „Sokół” Skomlin w pewnym sensie kręci się wokół leśnej strzelnicy. Od kilku lat obiekt jest stale modernizowany. Niemal wszystkie prace wykonują sami członkowie koła. Są to głównie roboty ciesielskie oraz ziemne. Założenia na ten rok przewidują między innymi wykonanie kulochwytu głównego na strzelnicy 25-metrowej, wzmocnienie kulochwytów bocznych, obsianie trawą strefy strzelań oraz wykonanie ogrodzenia zabezpieczającego przed samowolnym wejściem na teren strzelnicy. Każdy z przedstawicieli miejscowego LOK-u ma obowiązek przepracować na rzecz koła 8 godzin. Dotyczy to także członków sekcji młodzieżowej. Jak się dowiedzieliśmy, chłopcy przychodzą do pracy bardzo chętnie, niektórzy z nich już dawno temu przekroczyli ośmiogodzinny, obowiązkowy limit.

– Czują się odpowiedzialni za strzelnicę, dbają o porządek. Uczestnictwo w tych zadaniach znacząco wpływa również na ich dyscyplinę, stają się bardziej sumienni i obowiązkowi. A to przydaje się potem i w domu, i w szkole – kwituje prezes koła Zbigniew Zaremba.

Jestem w LOK-u – jestem dumny!

Piotr Mielczarek, lat 13: – Jestem bardzo zadowolony, a nawet dumny z tego, że należę do klubu, ponieważ mogę brać udział w wielu zawodach, poznawać nowych kolegów. Turnieje strzeleckie odbywają się bardzo często, a za czołowe miejsca zawodnicy otrzymują atrakcyjne nagrody: medale, statuetki a nawet puchary. Dla mnie takie nagrody są bardzo cenne, cenniejsze nawet niż nagrody rzeczowe. Najczęściej rywalizujemy między sobą, ale zdarza się, że zjeżdżają się zawodnicy z innych klubów naszego i sąsiednich powiatów. Wtedy turnieje nie są tylko miłym, niedzielnym, łatwym wyjazdem na strzelnicę, lecz prawdziwą walką o jak najlepszy wynik.


Aby móc postrzelać, trzeba najpierw ciężko popracować. Każdy z członków LOK „Sokół” Skomlin społecznie musi przepracować 8 godzin w sezonie. Dotyczy to także młodego pokolenia.

LOK wyzwala we mnie chęć do walki. Oczywiście, aby osiągać sukcesy, trzeba naprawdę dobrze strzelać nie tylko z wiatrówki ale i z karabinku sportowego – popularnie zwanego ,,kabekaesem”. Wszelkie treningi oraz zawody bardzo dobrze wyrabiają umiejętność strzelania oraz celność. Po kilku turniejach można stać się dobrym zawodnikiem. Takim strzelcem jest mój brat. Ma wiele osiągnięć, on jest przykładem tego, że przez strzelanie można uwierzyć w siebie, w swoje zdolności.

Moim zdaniem LOK jest bardzo ciekawym i ważnym przedsięwzięciem w naszej gminie. Dzięki turniejom i ćwiczeniom na strzelnicy możemy ciekawie spędzić czas i rozwijać swoje zainteresowania. Cieszę się, że poprzez strzelanie można odzyskać wiarę w siebie, w swoje umiejętności.

***

Obecność koła LOK „Sokół” na trwałe wpisała się w historię Skomlina – miejscowości, która w tym roku obchodzi 800-lecie swego istnienia. W kalendarzu imprez strzeleckich nie zabraknie zapewne zawodów o charakterze jubileuszowym. Jak co roku odbędzie się także turniej w ramach Igrzysk Powiatu Wieluńskiego, przedstawiciele koła uczczą ponadto 600. rocznicę bitwy pod Grunwaldem. Swój turniej zorganizuje także miejscowy ksiądz proboszcz, który przekonuje, że kiedyś był wybornym strzelcem.

 

Przemysław Chrzanowski

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!