Obywatele autorami polityki edukacyjnej w Polsce

W wyborach parlamentarnych 1997 wygrała Akcja Wyborcza „Solidarność”. Jej hasłem wyborczym było „Idziemy po władzę, aby oddać ją ludziom” i obietnica dokonania reform społecznych. AWS utworzyła w koalicji z Unią Wolności rząd, którego premierem został Jerzy Buzek. W ciągu kilku miesięcy zostały przygotowane 4 reformy: emerytalna, służby zdrowia, administracji i oświaty i rozpoczęło się ich wdrażanie.

Celem reformy oświaty miało być wyrównywanie szans edukacyjnych uczniów, zwłaszcza ze środowisk wiejskich. W zespole pracującym nad reformą nie było żadnego specjalisty od nauk społecznych. Nie było też nikogo, kto by znał się na problemach wsi. Reforma była przygotowana więc z punktu widzenia osób nie znających się na procesach społecznych i nie rozumiejących potrzeb wsi.

W czasie przygotowań reformy oświaty Przewodnicząca Sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, posłanka Grażyna Staniszewska zaprosiła organizacje pozarządowe do współpracy z sejmową komisją w ramach Forum Inicjatyw Oświatowych. Była to próba aktywnego włączenia społeczeństwa w działania reformatorskie, zgodnie z hasłem wyborczym „oddawania władzy ludziom”. Forum miało być miejscem konsultacji, monitorowania działań Ministerstwa, diagnozowania problemów związanych z wprowadzaną reformą, sygnalizowania błędów i wspierania tych działań, które uznane byłyby za najważniejsze i możliwe do wsparcia przez organizacje pozarządowe. Dzięki tej współpracy na etapie przygotowań ustawy oświatowej uczestnicy forum zaproponowali m.in. zapis o współpracy z organizacjami pozarządowymi i część zapisów dotyczących uczniów niepełnosprawnych. Dzięki forum, w ustawie oświatowej po raz pierwszy w polskim systemie prawnym pojawił się termin „organizacje pozarządowe”. Od tego czasu spotkania w ramach forum odbywają się dość regularnie w Sali Kolumnowej w gmachu parlamentu. Mamy za sobą 14 forów, kolejne piętnaste planowane jest na jesień tego roku.

Reforma oświaty zaczęła być wdrażana od lutego 1999 roku. W ramach reformy: obniżono stopień organizacyjny szkół z 8 do 6 klas, wprowadzono 3 letnie gimnazja i zaplanowano zmiany w szkolnictwie średnim – upowszechnienie pełnego wykształcenia średniego – 3 letnich liceów kończących się maturą i zmniejszenie roli szkół zawodowych. Wprowadzono awans zawodowy nauczycieli i nowe zasady finansowania edukacji oparte na subwencji oświatowej wyliczanej na każdego ucznia w wieku od 7 lat i przekazywanej samorządom z budżetu państwa w ramach subwencji oświatowej. Edukacja przedszkolna była finansowana z budżetów własnych gmin.

Jednym z elementów reformy edukacji była „racjonalizacja sieci szkolnej”. Tak pięknie została nazwana likwidacja małych wiejskich szkół. W telewizji pokazywano protesty rodziców i cytowano głosy polityków, którzy uzasadniali, że likwidacja szkół jest robiona dla dobra dzieci. Dzieci miały być lepiej uczone w dużych zbiorczych szkołach, do których uczniowie mieli być dowożeni pięknymi żółtymi gimbusami. Głosy ze wsi nie były w stanie przebić się do świadomości opinii publicznej i spowodować zmiany polityki edukacyjnej państwa. Dlatego IV Forum Inicjatyw Oświatowych poświeciliśmy edukacji na wsi. Wszyscy, którzy na nie przyjechali, przedstawiciele rodziców, samorządowców, nauczycieli i organizacji wiejskich mówili, iż „szkoła jest sercem wsi, wieś bez szkoły umiera”. My, jako organizatorzy Forum uwierzyliśmy mieszkańcom wsi. Postanowiliśmy im pomóc i przeciwstawić się likwidacji małych wiejskich szkół.

Jako narzędzie do tego pomagania założyliśmy instytucję z osobowością prawną – Federację Inicjatyw Oświatowych. Podobnie do założenia instytucji z osobowością prawną zaczęliśmy zachęcać mieszkańców wsi. Mówiliśmy „zamiast protestować, załóżcie stowarzyszenie i załóżcie własną szkołę w miejsce zlikwidowanej szkoły samorządowej”. Opracowaliśmy statut i materiały informacyjne jak założyć stowarzyszenie i szkołę i zaczęliśmy je rozsyłać do protestujących. Głównym narzędziem pracy był telefon, który w biurze FIO w piwnicy prywatnego domu dzwonił od wczesnych godzin rannych po późne nocne. Mamy historyczną mapę z pierwszego roku działania FIO, na której jest zaznaczonych blisko 800 miejsc z całej Polski, skąd dzwonili ludzie z prośbą o pomoc. Już we wrześniu 1999 roku powstało pierwsze stowarzyszenie w Krzywogońcu, które nie dopuściło do sprzedaży budynku po zlikwidowanej szkole. Do ratowania szkół udało się przekonać wiceminister Irenę Dzierzgowską. W lutym 2000 roku ministerstwo ogłosiło na swoich stronach program „Mała Szkoła”. Proponowano w nim, aby w szczególnie uzasadnionych przypadkach np. w górach, prowadzenie likwidowanej szkoły z klasami 1-3 przejęło dwoje nauczycieli, najlepiej małżeństwo.

Federacja zdecydowanie uważała, iż szkoła jest instytucją tak ważną, iż aby była trwała jej organem prowadzącym musi być nie osoba prywatna, a instytucja z osobowością prawną. Uważaliśmy też, iż o tym, jaka to ma być szkoła, czy tylko z klasami 0-3, czy pełna 0-6, albo nawet gimnazjum powinna decydować lokalna społeczność, a nie urzędnicy z Warszawy. Niestety koalicja AWS-UW rozpadła się i Irena Dzierzgowska przestała być wiceministrem. Nikt po niej do czasu Minister Hall nie zainteresował się likwidowanymi  małymi wiejskimi szkołami. W tym czasie ich ratowaniem zajęły się jeszcze 3 organizacje – Stowarzyszenie Szkół Katolickich z Częstochowy, Fundacja Elementarz z Katowic i Stowarzyszenie Edukator z Łomży. Wszystkie one występowały jako organy prowadzące szkoły.

W naszym modelu organem prowadzącym jest Stowarzyszenie Rozwoju Wsi zakładane przez rodziców i innych mieszkańców wsi z obwodu likwidowanej szkoły. Model ten wynikał z przekonania, iż reforma administracji czyniąca z sołectwa jedynie jednostkę pomocniczą gminy, bez osobowości prawnej- jest błędem. Przed II wojną światową sołectwo miało osobowość prawną. Mogło więc posiadać własność. Po 1989 roku zaczęto budować państwo na własności indywidualnej, nie dostrzegając tego, iż w tradycji polskiej wsi bardzo silne jest poczucie własności wspólnotowej, mienia wiejskiego. Dlatego było możliwe tak powszechne budowanie w czynie społecznym szkół na wsi. Obecne utworzenie mienia sołeckiego można uznać za przyznanie się do błędu i próbę jego zmniejszenia.

Założenie przez wieś stowarzyszenia z osobowością prawną, pełniej niż mienie sołeckie niweluje błąd reformy administracji nie przyznający osobowości prawnej sołectwu. Dlatego federacja zachęca każdą wieś, która chce się rozwijać do zakładania własnego stowarzyszenia. Wiele osób, nawet związanych ze wsią twierdzi, iż założenie i prowadzenie stowarzyszenia jest za trudne dla niewykształconych mieszkańców wielu wsi. My uważamy, iż do tego wystarczy zdrowy rozsądek, uczciwość, chęć działania dla wspólnego dobra i gotowość do uczenia się. Bywa trudno, ale bycie dobrym rodzicem wcale nie jest łatwiejsze niż bycie dobrym członkiem stowarzyszenia.

Stowarzyszenie Rozwoju Wsi upodmiotawia wspólnotę sąsiedzką. Jest pomyślane jako instytucja, która może zajmować się wszystkim, edukacją dzieci, młodzieży, osób dorosłych, pomocą społeczną, kulturą, ekologią, rolnictwem, turystyką, zdrowiem. SRW może tworzyć nowe miejsca pracy i prowadzić działalność gospodarczą. O tym, że jest to dobre narzędzie najlepiej świadczy to, iż przy tak niewielkiej pomocy, bez żadnych specjalnych programów finansowych czy szkoleniowych jedynie w oparciu o wzorcowy statut powstało w całej Polsce w ciągu ostatnich 10 lat kilkaset SRW. To dowodzi, jak wielki jest potencjał mieszkańców wsi, jak wielka w nich chęć działania i umiejętność samoorganizacji. SRW jest szkołą aktywności obywatelskiej dla swoich członków. Tej aktywności boją się niektórzy wójtowie, którzy nie rozumieją wartości demokracji. Wydaje im się, że łatwiej rządzić jest podporządkowaną masą, niż zorganizowanymi obywatelami wyrażającymi swoje interesy. Aktywność obywateli jest istotą samorządności. W interesie samorządów jest powstanie Stowarzyszeń Rozwoju Wsi w każdym sołectwie.

W ciągu pierwszych paru lat Federacja próbowała zainteresować szereg instytucji zorganizowaniem systemowej pomocy dla powstających stowarzyszeń.

Jeden z ministrów szczerze odpowiedział, iż nie jest tym zainteresowany, gdyż jest to sprawa polityczna. W szkołach samorządowych nauczyciele muszą być zatrudniani w oparciu o Kartę Nauczyciela – sztywno wiążącą wynagrodzenie ze stopniem awansu zawodowego. Czy nauczyciel uczy 5 czy 25 dzieci ma taką samą pensję. Gminy dostają określoną subwencję oświatową liczoną na ucznia. Szkołom samorządowym wypłacają środki nie w zależności od liczby uczniów, ale od liczby nauczycieli i ich stopnia awansu zawodowego. Jeśli nie starcza subwencji, to dokładają z własnego budżetu, jeśli nie mają już z czego dołożyć pod koniec roku budżetowego, to biorą kredyty komercyjne na wypłaty dla nauczycieli. Czym w gminie jest więcej szkół, tym więcej jest zatrudnionych nauczycieli. Każda szkoła bowiem, niezależnie czy ma 40 czy 140 uczniów w klasach 0-6 musi zatrudniać 12 nauczycieli- przedmiotowców. W szkołach stowarzyszeniowych nauczyciel jest zatrudniany w oparciu o Kodeks Pracy, co pozwala na bardzo elastyczne zatrudnianie i wynagradzanie nauczycieli. Jest oczywiste, że nauczyciele wolą zarabiać w oparciu o Kartę Nauczyciela. Ich praw bronią związki zawodowe. I to jest ta siła polityczna o której mówił ten minister – blisko 700 tysięcy wyborców-nauczycieli i parę milionów członków ich rodzin. Żaden rząd nie wystąpi przeciw związkom zawodowym.

Przy takim systemie finansowania oświaty nie należy dziwić się samorządom, że te likwidują małe szkoły. System finansowania oświaty zachęca bowiem do tego, aby w gminie była jedna zbiorcza szkoła podstawowa i jedno gimnazjum, oraz ani jednego przedszkola. Narzędziem tworzenia polityki jest prawo i są pieniądze. Ci, którzy tworzą prawo i system finansowania są odpowiedzialni za efekty swoich działań, nawet jeśli wykonawcami są samorządy. 5 tysięcy szkół wiejskich, czyli 30% zostało zlikwidowane, gdyż rządzący w obawie przez związkami zawodowymi woleli je zlikwidować, niż zmienić Kartę Nauczyciela. Likwidacja 5 tysięcy szkół oznacza zmniejszenie szans edukacyjnych dzieci, które do nich chodziły, a obecnie są dowożone do szkół zbiorczych. Dzieci te bowiem nie mogą korzystać z zajęć pozalekcyjnych, ich rodzice mają mniejszy dostęp do szkoły. Ale likwidacja 5 tysięcy szkół to także degradacja 5 tysięcy wsi.

Szkoła jest bowiem sercem wsi, wieś bez szkoły umiera. Szkoła jest instytucją publiczną, która służy rozwojowi wsi, nawet jeśli chodzi do niej tylko kilkoro dzieci. Dziś dwie najmniejsze szkoły prowadzone przez stowarzyszenia mają po 3 uczniów, funkcjonują w gminie Uście Gorlickie, we wsi Kunkowa i Nowica. Niezależnie od tego, czy szkoła jest publiczna czy niepubliczna, tworzy przestrzeń publiczną, która jest niezbędna, aby wspólnota mogła się rozwijać. We wsiach, w których nie ma szkoły, przestrzenią publiczną pozostaje już tylko sklep z alkoholem i przystanek autobusowy. Tak wygląda kilkadziesiąt tysięcy polskich wsi. To ma ogromne konsekwencje dla perspektyw rozwoju obszarów wiejskich.

Dlatego cieszy, iż obecnie MEN zainteresował się szkołami wiejskimi i za priorytet swego resortu uznał upowszechnianie edukacji przedszkolnej na wsi. Martwi jednak to, iż za największy problem szkół wiejskich zdiagnozowano to, że mieszkańcom wsi trudno jest zaakceptować proces likwidacji szkoły samorządowej i zakładania szkoły prowadzonej przez inny organ. W związku z czym wprowadzono zmiany w prawie, które umożliwiają przekazanie szkoły bez jej likwidacji każdemu, komu gmina zechce ją przekazać, bez preferencji dla stowarzyszeń rodziców i mieszkańców wsi. Federacja próbowała przekonać panią minister, iż nie to jest głównym problemem szkół wiejskich. Bezskutecznie. Próbowaliśmy przekonać posłów i senatorów. Nie było dyskusji merytorycznej. Układ polityczny był tak silny, iż wszystko to, co zaproponowało ministerstwo przeszło.

Od marca 2009 roku mamy więc zapis w prawie o tym, że gmina może przekazać szkołę z liczbą uczniów do 70 innemu organowi prowadzącemu. FIO twierdzi, iż jest to złe rozwiązanie prawne, które nie poprawi sytuacji szkół wiejskich, wprowadzi tylko więcej zamieszania. Natomiast jego wprowadzenie poprzez porozumienie się koalicji PO-PSL z SLD i odrzucenie veta Prezydenta było majstersztykiem. To doświadczenie dowodzi, iż nie należy oczekiwać przygotowania rozwiązań odpowiadających potrzebom i możliwościom społeczności wiejskich ze strony rządzących. Muszą to zrobić obywatele zatroskani o stan edukacji i zorganizowani w organizacjach pozarządowych. Właściwie to co najważniejsze w tym programie już jest i zostało sprawdzone w pilotażu.  Te kilkaset Stowarzyszeń Rozwoju Wsi, które założyły swoje własne szkoły w miejsce zlikwidowanych szkół samorządowych, jest elementem programu obywatelskiej reformy oświaty.

Badania dr Macieja Jakubowskiego z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego pokazały, iż przejęcie szkoły przez stowarzyszenie wpływa pozytywnie na jakość edukacji w szkole. Statystycznie, małe szkoły stowarzyszeniowe uczą na poziomie średniej szkół miejskich. Czyli w tych szkołach zostały wyrównane szanse edukacyjne uczniów ze wsi, cel reformy Ministra Handkego. Oczywiście to statystyka, jedne uczą lepiej, inne gorzej, ale wszystkie są największym fenomenem społecznym od 1989 roku. Według naszych szacunków powstało około 350 małych szkół. Część z nich po kilku latach działania przestała funkcjonować. Ale większość działa. We wrześniu 2010 roku obchodzić będziemy 10 rocznicę utworzenia pierwszych szkół prowadzonych przez Stowarzyszenia Rozwoju Wsi. Chcemy się do tej rocznicy przygotować, zebrać doświadczenia, opisać problemy, z którymi małe szkoły i prowadzące je stowarzyszenia się zmagają, zaproponować nowe rozwiązania. Chcemy też dać nadzieję tym wszystkim wsiom, które straciły swoje szkoły w wyniku „racjonalizacji sieci szkolnej” . Mówimy tak od 10 lat: załóżcie Stowarzyszenie Rozwoju Wsi, załóżcie swoją własną małą szkołę i swoje własne małe przedszkole. Organizujmy się od dołu, sami przygotujmy zmiany. Mogą nam pomóc środki z Unii Europejskiej. Ale nie pieniądze są najważniejsze, tylko dobra organizacja i dobra współpraca z samorządami. Federacja Inicjatyw Oświatowych wygrała projekt w konkursie Ministerstwa Edukacji Narodowej w ramach POKL 3.3.4. W projekcie tym wraz z naszymi Partnerami: Fundacją Edukacja dla Demokracji, Fundacją Partnerstwo dla Środowiska, Fundacją FALA i Szkołą Wyższą Przymierza Rodzin wesprzemy 110 małych wiejskich szkół. Ale zrobimy też jako wartość dodaną coś znacznie ważniejszego – wspólnie z tymi 110 szkołami wypracujemy model szkoły wiejskiej. To będzie kolejny element do obywatelskiej reformy oświaty.

Wprowadzanie reform w edukacji wymaga działania ponad podziałami politycznymi i w perspektywie długofalowej. W państwach o długoletniej tradycji demokracji, partie polityczne podpisują umowy na wieloletnią realizację wypracowanych programów reform edukacji, niezależnie od tego, która z nich będzie u władzy. U nas każdy minister ma swoje pomysły. A że ministrowie zmieniają się często, to zmieniają się pomysły, co nie służy edukacji. W państwach o długoletniej tradycji demokracji, reformatorzy edukacji bardzo poważnie traktują konsultacje społeczne. Wsłuchują się w „głos ludu”, aby nie wprowadzać swoich pomysłów na siłę, gdyż wiedzą, iż ludzie na dole są najlepszymi ekspertami od swojej rzeczywistości. Wiedzą też, iż ich władza pochodzi z woli ludu. Dlatego reformy przygotowywane są nie tylko z konsultacjami społecznymi traktowanymi bardzo poważnie, ale wręcz wspólnie, w partnerstwie ze społeczeństwem zorganizowanym w organizacjach pozarządowych, radach rodziców itp. W Polsce minister Hall całkowicie zignorowała w planach swoich reform rodziców. A nawet część z nich, rodziców 6-latków wysyłanych do szkół uczyniła swoją opozycją. Wprowadzona nowelizacja ustawy oświatowej zmniejszyła udział przedstawicieli rady rodziców do jednej osoby w gremium wybierającym dyrektora szkoły! W szeregu krajów demokratycznych wybór dyrektora szkoły należy do wspólnoty mieszkańców. Rodzice powinni być główną siłą zmian w edukacji. To oni bowiem są tymi, dla których dobro dziecka jest rzeczywiście najwyższą wartością, wszyscy inni tylko o tym mówią.

To jedynie rodzice mogą być przeciwwagą dla związków zawodowych broniących Karty Nauczyciela, niszczącej edukację i niszczącej polską wieś. Dlatego zakładanie Stowarzyszeń Rozwoju Wsi i przejmowanie przez nie szkół samorządowych oraz obecnie- zakładanie małych przedszkoli prowadzonych przez stowarzyszenia, jest najważniejszym działaniem w systemie edukacji. Wyprowadza ono bowiem Kartę Nauczyciela z systemu edukacji niejako „po cichu”. Ma to znaczenie nie tylko dla edukacji na wsi. Dzięki aktywności mieszkańców wsi istnieje szansa na poprawę sytuacji i w edukacji w miastach. Reforma oświaty jest tą, która może stać się „punktem zwrotnym” w całej polityce społecznej. Pod warunkiem, że rządzący zechcą zacząć na poważnie traktować współpracę z organizacjami pozarządowymi lub też organizacje pozarządowe nauczą się skuteczniej tworzyć programy swoich reform i umieć lepiej wywierać wpływ na rządzących.

Damy radę wprowadzić obywatelską reformę edukacji, jeśli lepiej się zorganizujemy i wykorzystamy do tego wybory samorządowe i wybory prezydenckie, a za rok wybory parlamentarne.

***

Federacja Inicjatyw Oświatowych jest związkiem stowarzyszeń i fundacji, których celem jest wspieranie aktywności obywatelskiej i przemian w oświacie. Działamy przede wszystkim na rzecz środowisk wiejskich.

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!