Pomagam za darmo. Dlaczego to robię?

repository_WOLONT_wolontariat-2midi

W grudniu swoje święto obchodzą wszyscy ci, którzy bezinteresownie potrafią pracować i żyć dla innych. Zwykle poświęcają każdą wolną chwilę na to, by drugi człowiek mógł poczuć się szczęśliwie. I nie oczekują za to poklasku. Wiedzą po prostu, że tak trzeba. Nazywamy ich wolontariuszami.
Kilka dni temu uczestniczyliśmy w obchodach Światowego Dnia Wolontariatu, jakie zorganizowano w Wieruszowie (woj. łódzkie). Mieliśmy okazję porozmawiać z kilkoma wolontariuszkami, które zostały wyróżnione przez Radę Współpracy Organizacji Pozarządowych Ziemi Wieruszowskiej. Pytaliśmy o to, w jakich okolicznościach stały się wolontariuszkami, czym na co dzień się zajmują, czy praca „za darmo” się opłaca i czy wiążą z nią plany na przyszłość?

Podczas przygotowań do dorocznego święta wolontariatu
nie mogło obejść się bez wspólnej pracy przy dekoracji.

Marta Nikodem

Wolontariuszką postanowiłam zostać dzięki mojej koleżance Ani, która sama na co dzień pomaga dzieciom. Jej opowiadania dotyczące pracy z niepełnosprawnymi maluchami, a zwłaszcza chęć niesienia pomocy poruszyły mnie. Ponieważ jestem wrażliwą osobą, postanowiłam sprawdzić czy i ja mogę im pomoc. Wkrótce poszłam porozmawiać z panią Henryką Sokołowską – szefową stowarzyszenia integracyjnego „Klub Otwartych Serc”. Pani dyrektor (ciepła i pełna zaangażowania osoba), wyjaśniła mi jakie są rodzaje wolontariatu, jakie są trudności związane z tą pracą i dała mi kilka dni na zastanowienie w jakiej formie chciałabym nieść pomoc. Zdecydowałam się właśnie na pracę z dziećmi.

Działając w wolontariacie uczestniczę w zajęciach rozwijających zdolności manualne dzieci i młodzieży. Praca w wolontariacie to nie tylko fizyczna pomoc, ale także rozmowa, wsparcie…

Wolontariatu nie traktuję jako pracy „za darmo”, oczywiście materialnie nie czerpię z tego żadnych korzyści, natomiast taki rodzaj pracy sprawia, iż nabieram doświadczeń w zupełnie innym wymiarze.  Dzięki pracy z ludźmi niepełnosprawnymi uczę się cierpliwości, szacunku i tolerancji dla inności. Nawiązuję również kontakty międzyludzkie, które sprawiają, że staję się lepszym człowiekiem.

Praca na rzecz potrzebujących jest dla mnie dawaniem siebie drugiemu człowiekowi, swojego czasu i sił. Dzięki wolontariatowi odkrywam, że słowa Alberta Einsteina: „Tylko życie poświęcone innym jest warte przeżycia” są bardzo prawdziwe i aktualne. Ale nie tylko ja daję coś z siebie. To również te dzieci dają mi poczucie spełnienia, dzięki nim czuję się potrzebna, a to przecież bardzo ważne w dzisiejszym trudnym, zagonionym i zmaterializowanym świecie.

Być może w przyszłości podejmę pracę w zawodzie, który będzie się wiązał z tym, co teraz robię. Ale nawet jeśli moja droga zawodowa potoczy się inaczej, to myślę, że i tak w  swoim wolnym czasie będę wolontariuszką.


Obchody święta wolontariatu połączone są z wystawą prac osób niepełnosprawnych
pod nazwą „Twórczość, terapia, sukces”. Także i tutaj pomoc wolontariuszy jest konieczna.
Wszystkie dzieła są potem wystawiane na specjalnej wystawie, połączonej z kiermaszem.

Katarzyna Gasztych

Zostałam wolontariuszką w chwili, gdy wyraziłam chęć pomocy przy organizacji spartakiady, rokrocznie organizowanej przez Wieruszowskie Stowarzyszenie Integracyjne. W związku z tym, że studiuję pedagogikę resocjalizacyjno – opiekuńczą, zgłosiłam się również jako wolontariusz na Warsztaty Terapii Zajęciowej, aby zdobyć doświadczenie. Praca na rzecz innych tak mnie zainteresowała, że udzielam się tam do dziś.

Jako wolontariusz pomagam niepełnosprawnym głównie w wykonywaniu prac manualnych. Ponadto często wspólnie uczymy się, ćwiczymy i chodzimy na spacery. Staram się w pełni wykorzystać moje umiejętności, aby dobrze zagospodarować ich czas.

Widząc radość z mojej obecności i pomocy niepełnosprawnym, nie myślę o jakichkolwiek korzyściach materialnych, płynących z tego rodzaju pracy. Najlepszą zapłatą za mój wysiłek i poświęcony czas jest uśmiech oraz zadowolenie moich podopiecznych.

Bezinteresowna praca na rzecz potrzebujących jest dla mnie zarówno radością, jak i ogromnym doświadczeniem. Każda chwila spędzona z niepełnosprawnymi daje mi poczucie, że mój trud i zaangażowanie nie idą na marne. A to jest dla mnie bardzo ważne.

Swoją przyszłość zawodową jak najbardziej wiążę z tym, co robię w ramach wolontariatu. Wynika to nie tylko z kierunku studiów, które kończę, ale również z satysfakcji jaka płynie z tej pracy.

Alicja Adamska

Wolontariatem zaczęłam interesować się w okresie studiów i w międzyczasie udzielałam się w tej dziedzinie. O stowarzyszeniu „Klub Otwartych Serc” dowiedziałam się odbywając praktykę studencką w warsztacie terapii zajęciowej i od tego momentu przystąpiłam do grona wolontariuszy.

Głównym zajęciem w wolontariacie jest pomoc dzieciom niepełnosprawnym przy wykonywaniu różnych prac plastycznych i manualnych a także pomoc przy organizacji i obsłudze imprez okolicznościowych organizowanych przez „KOS”.

Praca „za darmo” opłaca się, gdyż daje wynagrodzenie o wiele większe niż pieniądze, w postaci uśmiechu osób niepełnosprawnych.

Wolontariat jest pracą z serca, może nie przynoszącą materialnych korzyści (wiadomo, że to co materialne jest ulotne), ale dającą przede wszystkim satysfakcję i wiele radości, a także wzbogacającą o nowe doświadczenia, również przydatne w moim zawodzie pedagoga.

Praca w ramach wolontariatu jak najbardziej wpływa na moją przyszłość zawodową, gdyż jestem „świeżo” po studiach i pragnę wykorzystać nabyte doświadczenie w pracy z dziećmi i młodzieżą, w pracy, którą podejmę w przyszłości.


Warsztaty terapii zajęciowej to miejsce, w którym dzieją się rzeczy magiczne.
W pracowni działają wspólnie osoby niepełnosprawne wraz z wolontariuszami. 

Anna Pisula

Po raz pierwszy zetknęłam się z wolontariatem w 2004 roku, kiedy to postanowiłam wziąć udział w ogólnopolskiej imprezie integracyjnej pod nazwą „Być razem”. To spotkanie z niepełnosprawnymi wiele mnie nauczyło i dało do myślenia. Wówczas z pełnym przekonaniem uznałam, że warto pomagać innym.

Co robię? Staram się pomagać osobom niepełnosprawnym, odnaleźć się w społeczeństwie i nauczyć się w nim funkcjonować. Biorę udział w turnusach rehabilitacyjnych i w różnych zajęciach integracyjnych. Czuję się potrzebna, dając radość innym, jednocześnie dając radość sobie.

Wydaje mi się, że pieniądze nie zawsze przynoszą tyle radości, co praca i doświadczenie wyniesione ze współdziałania z niepełnosprawnymi. Dla wolontariusza bezinteresowna pomoc jest czymś oczywistym, trudno sobie wyobrazić, że ktoś myśli w inny sposób. Bycie wolontariuszką daje mi radość i satysfakcję. Mogę dać innym trochę siebie, być może kiedyś ja będę potrzebowała pomocy. Przyjemnie jest patrzeć na osoby niepełnosprawne, które cieszą się na mój widok. To cudowne móc sprawiać, że nie czują się samotne i odrzucone. Chcę jak najwięcej z siebie dawać ludziom, którzy czekają na odrobinę ciepła. Ta praca pozwala mi oderwać się od codziennego życia, czyni je barwnym, a to wszystko za sprawą uśmiechniętych twarzy moich podopiecznych.

Joanna Kłobut

Ze stowarzyszeniem integracyjnym „Klub Otwartych Serc” zetknęłam się podczas odbywania stażu. Bardzo spodobała mi się praca w tej placówce, dlatego też podjęłam decyzję, aby ją kontynuować formie wolontariatu w celu zdobycia nowych doświadczeń i umiejętności.

Pracując w wolontariacie uczestniczę w zajęciach terapeutycznych, indywidualnych oraz grupowych z osobami niepełnosprawnymi. Ponadto pomagam w administracyjnej obsłudze działalności stowarzyszenia „KOS” tzn. zajmuję się obsługą sekretariatu, prac zarządu, obsługą projektów realizowanych przez stowarzyszenie.

Dziś, kiedy każdy z nas za czymś goni, czasami nie ma chwili nawet na zwykła rozmowę. Praca w „Klubie Otwartych Serc” daje mi wytchnienie i przypomina o tym, co jest ważne w życiu, uświadamia co chciałabym przekazać moim dzieciom, by wiedziały, że w życiu nie zawsze ważne są pieniądze, ale priorytetem powinno być dobro innych. Mam nadzieję, że moja praca choć w niewielkim stopniu przyczyni się do poprawy życia innych. Nadzieja ta pozwala mi nabierać sił i wierzyć w lepsze jutro.

Pasjonuje mnie to, co robię w tej chwili i oczywiście chciałabym iść dalej tą drogą. Chciałabym w większym stopniu pomagać innym, ponieważ powoduje to, że czuję się pełnowartościowym człowiekiem. Praca ta jest dla mnie satysfakcjonująca i dziś nie zamieniłabym jej na żadną inną.

***

Kilka słów o Stowarzyszeniu Integracyjnym „Klub Otwartych Serc”

Stowarzyszenie Integracyjne „Klub Otwartych Serc” w Wieruszowie jest organizacją pozarządową działająca od 1996 roku. W 1989 roku powstała grupa samopomocowa „Klub Otwartych Serc”, zrzeszająca rodziny dzieci niepełnosprawnych. Inicjatorem powstania tej grupy jak i później stowarzyszenia była Henryka Sokołowska, która wspólnie z członkami „Klubu” założyła tę pozarządową organizację. Celem Stowarzyszenia jest: wyrównywanie szans rozwojowych dzieci i młodzieży niezależnie od ich sprawności fizycznej, psychicznej, patologii, wyznania, czy statusu finansowego; animowanie zorganizowanej aktywności lokalnej na rzecz rozwoju i promocji idei społeczeństwa obywatelskiego, którego integralną częścią są organizacje pozarządowe.

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!