Odwiedziłem w Tłustomostach pasjonata gołębi, Bronka. Moją pasją nie są gołębie. Nigdy nie widziałem gołębnika z bliska, nie mam pojęcia o hodowli tych ptaków, więc z niekłamanym zaciekawieniem słuchałem opowieści i oglądałem gospodarstwo.
Przodkiem gołębia jest gołąb skalny. Rasy te ze względu na użytkowość, dziś podzielić można na trzy grupy: gołębie sportowe, gołębie wystawowe i gołębie przeznaczone na ubój.
Stadko Bronka.
Od średniowiecza po drugą wojnę światową gołębie wykorzystywano do przenoszenia informacji na duże odległości, gdyż były najszybszym i najpewniejszym kurierem przenoszącym informacje. Dopiero radiotelefony i krótkofalówki wyeliminowały gołębie ze służby wojskowej. Dzisiaj powszechna jest hodowla nie tylko gołębi pocztowych, ale i ras ozdobnych.
Historia polskiego gołębiarstwa jak na całym świecie związana była przede wszystkim z wykorzystaniem zdolności powrotno-lotowych gołębi. Od najdawniejszych czasów do szybkiego przesyłania informacji o ważnych wydarzeniach, zwycięstwach albo też klęskach wojennych. W tym też celu gołębie były specjalnie ćwiczone.
Obejmujący szerszą grupę ludzi ruch hodowli gołębi, w celach już nie tylko doraźnie użytecznych, ale skupiający pasjonatów „bujania”, rozpoczął się na ziemiach polskich na początku XX wieku. Wpierw na Śląsku pod wpływem hodowców z Niemiec, tam bowiem ruch hodowli gołębi rozpoczął się wcześniej. Pierwsze zrzeszenie hodowców powstało w 1905 roku w Zabrzu.
Ciekawostką jest to, że po odzyskaniu niepodległości w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku zgodę na tworzenie organizacji skupiających hodowlę tych ptaków, a także na podejmowanie hodowli i loty udzielało Ministerstwo Spraw Wojskowych. Wynika to z faktu, iż traktowano gołębie jako ważny instrument łączności o charakterze strategicznym.
W filmie „Zaginiony batalion” świetnie pokazano, jak ważna i niebezpieczna rola przypadła tym znakomitym i dzielnym ptakom. Po zajęciu Polski w 1939 roku hitlerowski okupant rychło zakazał Polakom hodowli gołębi pocztowych. W ciągu pięciu lat okupacji zniszczył prawie cały polski dorobek w tej dziedzinie. Do największych sukcesów przedwojennego Związku Hodowców Gołębi należy niezawodnie kilka „lotów narodowych”, jak ten w 1930 roku z Łotwy, gdzie gołębie pokonały trasę 1050 km. Od tamtego czasu zaczęliśmy się liczyć w świecie sportowo-gołębiarskim.
Kubek z gołębiem.
Popijałem kawę z kubka, na którym widniała postać takiego właśnie gołębia, o jakim opowiadał Bronek. Pokazał swoją hodowlę przede wszystkim gołębi wystawowych. „Ale ja niewiele wiem o gołębiach. Zabiorę cię do człowieka, który może o nich opowiedzieć więcej. I ma nie tylko gołębie…”
I tak, w pół godziny później wylądowałem u pana Ireneusza w Makowie na Śląsku Opolskim.
Na placu przywitał mnie okazały dumnie kroczący po kocich łbach paw. A za nim otoczona czwórką pociech pawica! Gospodarz okazał się nie tylko pasjonatem gołębi, ale i innego ptactwa. Stworzył w tej niewielkiej wiosce giełdę ptactwa, która jest doskonale znana z hodowli gołębi, kaczek a ostatnio gęsi. Dzięki panu Irkowi poznałem, jak buduje się wolierę dla ptaków, basen dla kaczek czy gołębnik. Ten ostatni najbardziej mnie interesował, więc gospodarz opowiedział mi o kilku ważnych szczegółach, o których należy pamiętać przy budowie domu dla gołębi.
„Nim zaczniemy budować gołębnik, musimy mieć pewność, dla jakich gołębi dom budujemy, jaką będziemy hodować rasę. Ważne, czy będą to gołębie lotne, które mogą swobodnie latać czy gołębie, które mogą być trzymane tylko pod wolierą. Wszystko zależy też od tego, jaką dysponujemy powierzchnią. U mnie, jak pan widzi, wykorzystałem prawie całą stodołę, a w przyszłości rozbuduję resztę i powiększę wolierę. No i środki finansowe, siła robocza i możliwości techniczne. Trzeba pamiętać, aby gołębnik był suchy, dobrze doświetlony, przewietrzany, ale też nie wolno dopuścić do przeciągów. Latem nie może się zbytnio nagrzewać, a zimą należy chronić ptaki przed silnymi mrozami”.
„Czyli to trochę jak termos?”
„Można tak powiedzieć. Budując gołębnik musi pan pamiętać o tym, że w jednym gołębniku nie powinno zamieszkiwać więcej niż 20 par gołębi. Ale aby te czterdzieści gołębi trzymać, to powinien pan dysponować powierzchnią 15-16 m2, bo na jedną parę gołębi potrzeba od 0,5 do 0.8 m2. Jeżeli projektujemy gołębnik mały, przyjmujemy normę większą i odwrotnie. Po zakończeniu łęgów, trzeba oddzielić gołębie różnych płci. Należy więc mieć dodatkowe pomieszczenie albo tak skonstruować gołębnik, aby móc go przedzielić. Powierzchnia okien w gołębniku powinna stanowić ok. 1/8 powierzchni podłogi. No i należy umieścić je w miarę nisko, bo w gołębniku to podłoga ma być dobrze oświetlona. Każda para gołębi musi mieć także przydzieloną jedną celę z gniazdem, prawidłowo dobraną dla wybranej rasy! Dobry hodowca gołębi przewidzi dwie, trzy cele rezerwowe. Co jeszcze? Wysokość gołębnika nie powinna przekraczać 220 cm. To mimo wszystko ważne. Tak dla człowieka opiekującego się gołębiami, jak i dla samych ptaków. To kwestia sprzątania i wentylacji.”
Jak paw.
Ciekaw byłem, co gołębie jedzą. Ziarno, pszenicę, ryż czy żyto? Bronek i pan Ireneusz uświadomili mi, jak różnorodny jest pokarm gołębi.
„Głównie są to zboża takie jak ziarna pszenicy, jęczmienia, owsa, kukurydzy. Trafił pan też w ryż. Ale trzeba urozmaicać. Podaje się więc proso, sorgo czy łuskanego słonecznika, można też zadać rzepak pieluszkę, groch, wykę albo żyto.”
Dowiedziałem się, że gołąb potrzebuje 21 dni do wyklucia, a, aby był coś wart, to około pół roku.
„Najbardziej dziś dokucza brak młodych wśród pasjonatów i hodowców gołębi. Jest trochę dzieciaków, ale w wieku gimnazjalnym ich zapał wygasa. Wolą chodzić na dyskoteki, mają inne zainteresowania. Niewielu wytrzymuje presję kolegów i zostaje przy tej pasji. Jeśli młodzi ludzie zajmują się hodowlą ptaków, to głównie są to papugi. Gołębie, owszem, przyjdą, popatrzą, czasem pomogą w organizacji lotów. Ale póki są we wsi. Kiedy zaczynają dojeżdżać do szkoły w Głubczycach czy Raciborzu, tracimy ich. Niewielu wraca do gołębi.”
„A jakie rasy popularne są wśród hodowców?”
„Warto wymienić Barwnogłówkę Poznańską. To jedna z najstarszych polskich ras gołębi. Znana była już w 1775 roku. Zalicza się ją do grupy ptaków lotnych i zarazem ozdobnych. Ptaki te podczas lotu charakterystycznie koziołkują. Barwnogłówka wyhodowana została przez hodowców z Wielkopolski i przez nich udoskonalona. Drugą ciekawą rasą jest Gołąb Krótkodzioby Polski. Mówią o nim hodowcy szek lub staluch. Gołębie te wyhodowano w pod koniec XIX wieku na wschodzie Polski. No i jeszcze Garłacz Angielski, klasyfikowany do grupy zwanej gołębiami dętymi. Cechą charakteryzującą tą rasę jest silnie wydłużona, pionowa sylwetka oraz rozdęte w kształt balonu wole. Nogi mogą osiągać długość do 18 cm. Zachwycają pióra porastające na śródstopiu i podudziu, są one krótkie, albowiem dłuższe pokrywają palce.”
„A gdybym zapytał, co wyróżnia od innych ras gołębia pocztowego?”
„Na pewno nie mają takich piór na stopach – Bronek pokazuje nogi Garłacza. Są krępe, kształt opływowy…”
„Podstawowe kolory u gołębia pocztowego to biały, czarny, czerwony, niebieski, pstry lub szpak. Jego waga dochodzi do 400 gram. Żyją długo – do 12 lat. Ale mój dziad miał gołębia, który przeżył 18 lat, a mogą ponoć żyć i do 20.” Dodaje Pan Ireneusz.
Przeszliśmy za stodołę, do dawnego ogrodu lub sadu. Cały teren pokrywały ogrodzenia z drobnych siatek i ogrodzenia betonowe. To przed lisami. Bo największym wrogiem dla hodowców drobiu jest to stworzenie. Zwłaszcza w okresie karmienia młodych. Kilka lat temu pan Irek stracił przez lisa kilka bażantów i pawi. Mądrzejszy o te doświadczenia potrafi już zabezpieczyć swoich podopiecznych przed zagrożeniem. Świetnie też rozwiązał technicznie zaopatrzenie w wodę stawiku dla kaczek i gęsi. Z dumą pokazał nam trzódkę gęsi kanadyjskich. Polacy wracają do hodowli kaczek. Tej zwykłej rasy, tak bardzo popularnej jeszcze trzydzieści lat temu. Hodowcy pracują nad jej uszlachetnieniem. Będzie to kolejny wkład w rozwój hodowli drobiu.
Przywitał nas dostojny paw.
Przy pożegnaniu na parapecie spostrzegłem rząd pucharów. Gratuluję. Pan Ireneusz uśmiecha się. Jeszcze pokazuje na podwórko – „część stodoły wyburzę, tu zrobię wolierę dla drobiu, a powyżej dla gołębi, po drugiej stronie ławeczkę postawię i po robocie będę patrzył na swoje królestwo ptaków.”
Dosłownie zrobi. Każda sztacheta, deska czy słupek zostały wkopane i przybite własnoręcznie przez niego. Tak odpoczywa po pracy. Jest budowlańcem, więc nie lekka to robota, ale przy tych pracach u siebie odpoczywa. Pytam jeszcze, jak można by hodowcom gołębi pomóc.
„Zachęcać do zajęcia się hodowlą. To równie dobre jak hodowla rybek akwariowych czy pszczół. A kiedy spojrzeć w niebo pełne kołujących gołębi, czuje się wolność. Szczególnie tutaj na wsi, gdzie przestrzeni nie ograniczają wieżowce i kominy. Tu i gołębie, i ludzie czują tę swobodę, której w mieście brak.
Słyszałem kiedyś taką opowieść od pewnego hodowcy gołębi: „Znajomy hodowcy gołębi, gdzieś na Śląsku dostał od firmy wczasy nad morzem. Zapytał go sąsiad, czy nie wziąłby jego gołębia pocztowego i nie puścił z Kołobrzegu, to sprawdziliby, ile taki gołąb leci znad morza.
– Nie ma problemu, chętnie – odpowiedział znajomy i spakował gołębia do bagażnika samochodu. Po urlopie, przepisowych dwóch tygodniach, znajomy wraca do domu, idzie do sąsiada i pyta, czy gołąb wrócił: Sąsiad odpowiada, że jeszcze nie. Sytuacja powtarzała się codziennie przez trzy kolejne tygodnie, a gołębia jak nie ma, tak nie ma. Po dwóch miesiącach spotykają się przed supermarketem i zaciekawiony znajomy znów pyta:
– Przyleciał?
– Tak, tak… Ale on przyszedł, boś mu, ciulu, skrzydeł nie rozwiązał.”
I ostatnia już rzecz, przed którą przestrzegli mnie hodowcy gołębi. „Nigdy o nas nie mów Gołębiarze”.
***
Więcej o hodowli gołębi można dowiedzieć się na stronach:
http://www.pzhgp.pl/ , http://www.woliera.pl/ lub http://golebnik.pl