Sołtys Roku w Marózie

Do Maróza przybywają jednostki wybitne. Całe swoje życie poświęcają dla miejscowości, w których żyją. Zdobywają pieniądze na ważne inwestycje, troszczą się o kulturę i zachowanie tradycji, a jak trzeba to i śmieci po wsi zbierają nim wstanie dzień. Taką osobą jest bez wątpienia pani Danuta Łabędzka ze Skorochowa w gminie Nysa w województwie opolskim.

Od 4 lat jest pierwszym sołtysem tej miejscowości, która odłączyła się dzięki jej inicjatywie od Głębinowa. Ponadto pani Danuta jest inicjatorką ruchu odnowy wsi, konkursu „Piękna wieś opolska”, współtwórczynią projektu waloryzacji sołectwa we współpracy z Uniwersytetem Przyrodniczym we Wrocławiu, projektu „Gościniec Skorochowski”, a także współpracy z czeskim sołectwem Ondrejowice. Za to wszystko niedawno przyznano jej zaszczytny tytuł Sołtysa Roku 2008.

Przemysław Chrzanowski: Sołtys Roku, to brzmi dumnie…

Danuta Łabędzka: – Kiedy kilka tygodni temu odbierałam puchary w Senacie, czułam w sobie dumę, ale i przekonanie, że to jest chwila, której do końca życia nie zapomnę. Bo w Senacie nie bywa się ot tak sobie, tylko trzeba sobie na to jakoś zasłużyć.

A pani zasłużyła sobie na to piastując funkcję sołtysa. Co trzeba zrobić, żeby stać się laureatem dorocznego plebiscytu?

– Trzeba wysłać zgłoszenie do Warszawy. Jak się później dowiedziałam, moją osobę do konkursu zgłosiła gmina Nysa. Takich wniosków spływają do stolicy setki, a może tysiące – tym bardziej nigdy do swojej myśli nie dopuszczałam, że może mnie spotkać taki zaszczyt. Kiedy otrzymałam wiadomość, że zostałam laureatką plebiscytu, to aż się rozpłakałam. Byłam kompletnie zaskoczona, trudno mi nawet teraz znaleźć słowa, by opisać stan, w jakim się wówczas znalazłam. Pomyślałam wtedy, że pewnie w całym kraju są dziesiątki sołtysów, którym też należy się taki tytuł. Za szczególnie ważne uważam to, że doceniły mnie osoby, które mnie nie znają i pewnie nawet nie wiedzą, gdzie na mapie leży moja miejscowość. Nie było mowy o jakimkolwiek kumoterstwie. Liczyły się tylko fakty, przemawiające za wyborem mojej kandydatury.

Kim musi być dobry sołtys?

– Po pierwsze musi być wielkim społecznikiem. Zdaję sobie z tego sprawę, że w dzisiejszych czasach to niemodne pojęcie. Rzadko robimy coś bezinteresownie dla innych ludzi, dla swojej miejscowości, tymczasem ja uważam, że nie ma innej metody na to, by być dobrym sołtysem. Trzeba bezgranicznie się poświęcać dla miejscowości, w której się funkcjonuje, trzeba żyć problemami jej mieszkańców. Ważną cechą jest także umiejętność rozmawiania z ludźmi. Moim chlebem powszednim jest przekonywanie radnych do pewnych rozwiązań, wiem, że od nich wiele zależy, dlatego staram się stale nawiązywać nić porozumienia. I wcale nie jest to takie proste, bo wiadomo, radni zawsze tę „kołdrę”, będą ciągnęli do siebie… Należy też stwarzać warunki, by owa wieś się rozwijała. W naszym przypadku motorem napędowym do działania są turyści. Przyjmujemy u siebie ludzi z całej Polski oraz z zagranicy, pokazujemy im piękno okolicy, nasze bogactwo naturalne. Chcemy też, aby czuli się u nas jak najlepiej i na nic nie narzekali.

Skorochów to bardzo młoda wieś, ma niespełna pięć lat…

– Byliśmy przysiółkiem turystycznej wsi Głębinów. Przez 20 lat walczyłam o oddzielenie od niej Skorochowa. Jestem bardzo uparta i postawiłam w końcu na swoim. Tak więc od kilku lat mamy swoją wieś, dla której wraz z mieszkańcami bardzo się poświęcamy. Pozytywne efekty rozstania z Głębinowem widoczne są gołym okiem, od momentu usamodzielnienia łatwiej nam między innymi pozyskiwać fundusze na realizację ważnych inwestycji.

Z jakich dokonań jest pani najbardziej dumna?

– Funkcję sołtysa piastuję już drugą kadencję i to jest podstawowym powodem do dumy, że ludzie nadal mi ufają. W tym czasie doprowadziłam do utworzenia świetlicy, którą wyposażyliśmy we wszystkie potrzebne sprzęty. Obecnie mocno inwestujemy w budowę centrum sportu i rekreacji. Będą boiska do piłki nożnej, siatkówki, tenisa ziemnego. Wszystko dla naszych mieszkańców oraz turystów. Budujemy wszystko od podstaw, ponieważ wcześniej nie dysponowaliśmy tego rodzaju infrastrukturą. Najbardziej zauważalne inwestycje przeprowadziliśmy w zakresie budowy dróg, chodników oraz oświetlenia ulicznego. Trudno w to uwierzyć, ale jeszcze parę lat temu turyści na wieczorne spacery brzegiem jeziora chadzali po omacku. Dziś o tym już mało kto pamięta, mamy oświetlenie i gładki deptak. Doceniają to wszystko zarówno sami mieszkańcy Skorochowa, jak i wspomniani turyści. U nas praktycznie nie ma działalności rolniczej, większość z nas żyje właśnie z turystyki, dlatego musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by ludzie do nas przyjeżdżali i u nas zostawiali pieniądze.

Skoro o pieniądzach mowa, skąd na to wszystko bierzecie fundusze?

– Pozyskałam mnóstwo pieniędzy z rozmaitych źródeł zewnętrznych. Wnioski o dotacje pisałam między innymi do „Odnowy wsi”. Biorę udział we wszystkich spotkaniach organizowanych przez władze lokalne, wojewódzkie, organizacje pozarządowe. Dlatego też jestem i tutaj, w Marózie. Chcę znów dowiedzieć się czegoś nowego na temat możliwości pozyskiwania pieniędzy na inwestycje w zakresie ochrony i rozwoju dziedzictwa kulturowego. Jest to też miejsce, w którym można wymienić doświadczenia z innymi uczestnikami spotkania. Tutaj nie ma ludzi przypadkowych, wszyscy mają na swoim koncie jakieś mniejsze lub większe sukcesy. I to jest prawdziwe bogactwo Maróza. Wszyscy chcemy zrobić coś pożytecznego dla swoich miejscowości, więc doskonale się rozumiemy.

Czy w natłoku codziennych zajęć znajduje pani czas dla siebie i najbliższych?

– Najmniej zadowolony z tego sołtysowania jest mój mąż. Właściwie to trudno mu się dziwić, skoro mnie do południa zwykle nie ma. Z samego rana wsiadam na rower i objeżdżam całą miejscowość. Właściwie robię to kilka razy dziennie. Zawsze jest coś do zrobienia: a to świeżo wsadzone krzewy trzeba podlać, a to zajrzeć na plac budowy wspomnianych boisk, czy nawet papierki pozbierać… Najbardziej brudzą, niestety, turyści. Chcemy, żeby u nas było czysto, zależy nam na estetycznym wizerunku, dlatego staramy się upominać bałaganiarzy. Takich spraw na głowie mam setki, kiedy udaje mi się z nimi uporać, mam czas dla domu.

Nie ma pani przypadkiem poczucia, że wypełnia jakąś misję?

– Na pewno nie robię tego z przymusu. Zawsze powtarzam, że to trzeba być wariatem, żeby tak wiele czasu poświęcać sprawom społecznym. Powiem nieskromnie, ale z pełną odpowiedzialnością: dziś o takich ludzi niezwykle trudno, większość z nas woli dostać wszystko na tacy, a w życiu jest tak, że czasami trzeba też dać coś od siebie.

Jak zachowali się mieszkańcy Skorochowa, kiedy wróciła pani z Warszawy z tytułem Sołtysa Roku?

– Strasznie się ucieszyli. Zgotowali mi wspaniałe przyjęcie, na które zostałam oficjalnie zaproszona. Dostałam piękny prezent, byłam tak mile zaskoczona, że znów rozpłakałam się. Teraz nawet zaczęłam sobie żartować, że przez te wszystkie przyjemności, które mnie spotykają, stałam się jakaś płaczliwa.

***

Dwa słowa o konkursie

Organizatorem konkursu Sołtys Roku jest redakcja miesięcznika „Gazeta Sołecka” oraz Krajowe Stowarzyszenie Sołtysów. Jego celem jest promowanie najbardziej aktywnych sołtysów, którzy pracują na rzecz społeczności lokalnej. Kandydata do udziału w konkursie zgłaszają: rady sołeckie, mieszkańcy sołectwa, rady parafialne a także organizacje pozarządowe: OSP, KGW, stowarzyszenia sołtysów wszystkich szczebli oraz organy władzy samorządowej: rady gmin, wójtowie, burmistrzowie itd. W każdej edycji wyłonionych jest 12 laureatów z terenu całej Polski.

Kapituła konkursu przy ocenie zgłoszeń kieruje się następującymi kryteriami:

· Wpływ działalności kandydata na integrację społeczności lokalnej,

· Materialne rezultaty działalności, np. poprawa infrastruktury komunalnej,

· Rezultaty działalności ponadlokalnej,

· Czas sprawowania funkcji sołtysa w połączeniu z efektami działalności,

· Dalsze plany związane z działalnością sołectwa.

Poza panią Danutą Łabędzką w VII edycji konkursu zaszczytny tytuł „Sołtys Roku 2008” otrzymały następujące osoby:

· Barbara Czachura – sołtys Gruszczyna w gm. Swarzędz w woj. wielkopolskim.
· Zdzisława Dmytrarz – sołtys Stanowic w gm. Strzegom w woj. dolnośląskim.
· Wiesław Klimas – sołtys Bukowa w gm. Mogilany w woj. małopolskim.
· Barbara Kobylarz – sołtys Mokrego w gm. Radzymin w woj. mazowieckim.
· Ryszard Kopczyk – sołtys Niebocka w gm. Dydnia w woj. podkarpackim.
· Stefan Madaj – sołtys Kudrowic w gm. Pabianice w woj. łódzkim.
· Zbigniew Peryt – sołtys Turzych Rogów w gm. Łuków w woj. lubelskim.
· Marek Rzepka – sołtys Obręcznej w gm. Sadowie w woj. świętokrzyskim.
· Beata Tomczak – sołtys Świątnik w gm. Mosina w woj. wielkopolskim.
· Małgorzata Wojakowska – Żeglińska – sołtys Czarnowa w gm. Konstancin–Jeziorna w woj. mazowieckim.
· Bogdan Żabiński – sołtys Niestkowa w gm. Ustka w woj. Pomorskim
Ponadto Kapituła Konkursu wyróżniła Bernarda Wylegałę sołtysa Izdebna w gm. Sieraków w woj. wielkopolskim (na podstawie „Gazety Sołeckiej”).

Przemysław Chrzanowski
Fot. Autor

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!