Bojowa rywalizacja z sikawkami

W całej Polsce na przestrzeni czerwca i lipca odbywają się zawody pożarnicze. Uczestniczą w nich strażacy reprezentujący wszystkie miejscowości, w których funkcjonują jednostki OSP. Start w tej rywalizacji poprzedzają mozolne przygotowania, wszystko po to, by osiągnąć jak najlepszy czas w sztafecie i tzw. ćwiczeniu bojowym. Wyniki z obu konkurencji sumuje się i na tej podstawie wyłania zwycięzców. Z reguły podczas jednej imprezy toczy się rywalizacja w obrębie dwóch, trzech gmin. Najlepsze zespoły kwalifikują się do zawodów na szczeblu powiatowym.

Za chwilę sztafeta ruszy w pogoni za cennymi sekundami. Zamiast pałeczki
z rąk do rąk strażacy przekazują sobie prądownicę.


Skok przez 2-metrową ścianę to „działka” dla wyspecjalizowanych zawodników.
Najlepsi pokonują tę przeszkodę praktycznie jej nie dotykając.


Nie lada precyzją muszą podczas sztafety wykazać się strażacy „przydzieleni” do równoważni.
Wskakują na nią w pełnym biegu, a jest naprawdę wąsko!


Jeszcze tylko dokręcić prądownicę do węża, i dobiec do mety – niby to takie proste,
a wielu strażaków miało z tym niemałe kłopoty.


W sztafecie trzeba spieszyć się nie tylko przy pokonywaniu przeszkód.
W błyskawicznym tempie trzeba też po sobie posprzątać.
Na zdjęciu jeden ze strażaków w pośpiechu zwija wąż.


Za chwilę „bojówka”. To ostatni moment na to, by przygotować motopompę do akcji.


Motopompy wykorzystywane przez strażaków to kilkudziesięcioletnie konstrukcje
oparte na silnikach z poczciwej syrenki. Z racji wieku, każdą z maszyn trzeba
precyzyjnie przygotować do każdych zawodów. Bywa, że niektóre jednostki
schodzą z podestu bez walki – właśnie z winy awaryjnej motopompy.


Za chwilę start do ćwiczenia bojowego. Wszystkie elementy osprzętu
muszą być na swoim miejscu. Tutaj nie może być mowy o pomyłkach.


Ruszyli. Każdy z członków drużyny doskonale wie, co do niego należy.
Za moment dopadną swoje węże, sikawki, rury i kosz od części ssawnej…


Odpalana kopnięciem (jak przy motocyklu) motopompa już chodzi na najwyższych obrotach.
Kilku strażaków już biegnie z wężami do celu. Ci, którzy pozostali, za ułamek sekundy
wrzucą rury do basenu. To stąd popłynie woda do pierwszej i drugiej roty.


Wielce odpowiedzialne zadanie ma operator motopompy, musi w odpowiednim momencie
puścić wodę. Może tego dokonać dopiero wtedy, kiedy ma pewność,
że wszystkie węże są po drodze dobrze skręcone.


Efekt finalny to tryskający z prądownic silny strumień wody. To nie wszystko – strażacy,
będący na tzw. „szpicy” muszą trafić wodą do celu i przewrócić kilka drewnianych słupków.
Kiedy mają to za sobą koniecznie muszą unieść prądownice do góry, wówczas sędziowie
naciskają guziki w stoperach. Najlepsi osiągają tutaj czasy w granicach 42-45 sekund.


Strażackie zawody to na wsi prawdziwe święto, nie dziwi więc duże zainteresowanie
ze strony kibiców. Wielu z nich szuka jak najbardziej dogodnego punktu obserwacyjnego.
Ta trójka poradziła sobie znakomicie.


Bojowa rywalizacji to już nie tylko domena mężczyzn. W strażackich zawodach występują
także drużyny kobiece. Siły, determinacji i konsekwencji w działaniu
mogliby się od nich uczyć wszyscy faceci.

Fot. autor

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!