Za chwilę sztafeta ruszy w pogoni za cennymi sekundami. Zamiast pałeczki
z rąk do rąk strażacy przekazują sobie prądownicę.
Skok przez 2-metrową ścianę to „działka” dla wyspecjalizowanych zawodników.
Najlepsi pokonują tę przeszkodę praktycznie jej nie dotykając.
Nie lada precyzją muszą podczas sztafety wykazać się strażacy „przydzieleni” do równoważni.
Wskakują na nią w pełnym biegu, a jest naprawdę wąsko!
Jeszcze tylko dokręcić prądownicę do węża, i dobiec do mety – niby to takie proste,
a wielu strażaków miało z tym niemałe kłopoty.
W sztafecie trzeba spieszyć się nie tylko przy pokonywaniu przeszkód.
W błyskawicznym tempie trzeba też po sobie posprzątać.
Na zdjęciu jeden ze strażaków w pośpiechu zwija wąż.
Za chwilę „bojówka”. To ostatni moment na to, by przygotować motopompę do akcji.
Motopompy wykorzystywane przez strażaków to kilkudziesięcioletnie konstrukcje
oparte na silnikach z poczciwej syrenki. Z racji wieku, każdą z maszyn trzeba
precyzyjnie przygotować do każdych zawodów. Bywa, że niektóre jednostki
schodzą z podestu bez walki – właśnie z winy awaryjnej motopompy.
Za chwilę start do ćwiczenia bojowego. Wszystkie elementy osprzętu
muszą być na swoim miejscu. Tutaj nie może być mowy o pomyłkach.
Ruszyli. Każdy z członków drużyny doskonale wie, co do niego należy.
Za moment dopadną swoje węże, sikawki, rury i kosz od części ssawnej…
Odpalana kopnięciem (jak przy motocyklu) motopompa już chodzi na najwyższych obrotach.
Kilku strażaków już biegnie z wężami do celu. Ci, którzy pozostali, za ułamek sekundy
wrzucą rury do basenu. To stąd popłynie woda do pierwszej i drugiej roty.
Wielce odpowiedzialne zadanie ma operator motopompy, musi w odpowiednim momencie
puścić wodę. Może tego dokonać dopiero wtedy, kiedy ma pewność,
że wszystkie węże są po drodze dobrze skręcone.
Efekt finalny to tryskający z prądownic silny strumień wody. To nie wszystko – strażacy,
będący na tzw. „szpicy” muszą trafić wodą do celu i przewrócić kilka drewnianych słupków.
Kiedy mają to za sobą koniecznie muszą unieść prądownice do góry, wówczas sędziowie
naciskają guziki w stoperach. Najlepsi osiągają tutaj czasy w granicach 42-45 sekund.
Strażackie zawody to na wsi prawdziwe święto, nie dziwi więc duże zainteresowanie
ze strony kibiców. Wielu z nich szuka jak najbardziej dogodnego punktu obserwacyjnego.
Ta trójka poradziła sobie znakomicie.
Bojowa rywalizacji to już nie tylko domena mężczyzn. W strażackich zawodach występują
także drużyny kobiece. Siły, determinacji i konsekwencji w działaniu
mogliby się od nich uczyć wszyscy faceci.
Fot. autor