Co można zrobić z codzienną gazetą, kiedy się ją przeczyta od deski do deski? Można ją wyrzucić do kosza, albo, co bardziej szlachetne, oddać na makulaturę. Można ją też z powrotem zamienić w…. drewno, a konkretnie w wiklinę.
Na tego rodzaju transformacji doskonale zna się Iwona Pyra ze wsi Mrozowo w woj. kujawsko-pomorskim. Z gazetowej wikliny wyplata dosłownie wszystko, zapewnia, że to jej wielka życiowa pasja.
Koszyk z gazety? To możliwe!
– Na co dzień działam w Towarzystwie Miłośników Kultury Ludowej „Doman”, skupiającym twórców nieprofesjonalnych z powiatu nakielskiego. Do niedawna zajmowałam się wytwarzaniem tradycyjnych kwiatów z papieru, ostatnio jednak bez pamięci zakochałam się w papierowej wiklinie. Jest to technika wyplatania koszyków z rurek, skręconych z gazety – opowiada Iwona Pyra.
Proces wytwarzania papierowej wikliny nie jest skomplikowany,
wystarczą paski pociętej gazety odrobina kleju i drut.
Takie prace są potem malowane bejcą do drewna, a następnie powlekane lakierem akrylowym. W ten sposób plecionka się usztywnia, a swym wyglądem kompletnie nie odbiega od tej wykonanej z prawdziwej wikliny. Stosuje się rozmaite lakiery ze względu na to, czy dzieło z papierowych witek będzie eksponowane w domu, czy pod chmurką.
– Możemy sobie z tego zrobić kosze do użytku domowego, w których możemy trzymać dosłownie wszystko. Pięknie wyglądają osłonki na doniczki, pojemniki na drobiazgi, a nawet kosze na bieliznę. Jak dotąd, dziełem mojego życia, stworzonym właśnie z papierowej wikliny jest olbrzymi kufer. Pracowałam nad nim bite trzy miesiące, ale warto było, bo prezentuje się wspaniale – mówi Iwona Pyra.
Ekonomia i ekologia
Artystka z Mrozowa zwraca uwagę na fakt, że gazetowe wikliniarstwo to bardzo ekonomiczne przedsięwzięcie. Dostęp do bardzo taniego surowca jest niemal nieograniczony, wszak gazety w dalszym ciągu są wiodącym nośnikiem informacji. Z ich wtórnym wykorzystaniem nie powinno być żadnych kłopotów, pod warunkiem, że nie zainteresujemy się prasą kolorową. Tę zazwyczaj wydaje się na bardziej szlachetnym papierze, który trudniej uformować w rurki. Poza tym za gazetowym wikliniarstwem stoi aspekt ekologiczny. – Może to zabrzmi dość prozaicznie, ale dzięki wykorzystaniu takiej technologii, oszczędzamy drzewa, nie wycinamy lasów, dbamy o środowisko naturalne. W obecnych czasach to bardzo ważna kwestia – dodaje Iwona Pyra.
Będąc przedstawicielem Towarzystwa Miłośników Kultury Ludowej „Doman”, pani Iwona często prowadzi warsztaty wikliniarskie dla dzieci i młodzieży w lokalnych świetlicach. Tą sztuką żywo interesują się również członkinie okolicznych kół gospodyń wiejskich. Przy odpowiednim zaangażowaniu, wyplatania koszyków z papierowej wikliny mogą nauczyć się wszyscy, bez względu na predyspozycje. Potrzeba tylko odrobinę wytrwałości. Podobno zazwyczaj pierwsza praca nie wygląda najlepiej, artystka z Mrozowa z uśmiechem zauważa, że najlepiej byłoby ją gdzieś głęboko schować, żeby na nią nie patrzeć i się nie zniechęcać. Z każdą następną plecionką jest już tylko lepiej.
– Najwspanialszą rzeczą jest wtedy ta satysfakcja, że udało mi się zrobić coś z niczego. Prowadząc szkolenia mam okazję często widzieć właśnie takie reakcje ludzi. Wielu z nich nawet nie zdawało sobie dotychczas sprawy, że drzemie w nich tak wielki potencjał twórczy. I to jest cudowne – mówi Iwona Pyra.
Jak to się robi?
Aby zabrać się za wyplatanie koszyków z gazetowej wikliny potrzebować będziemy:
codzienne gazety, klej w sztyfcie (może być zwykły biurowy), bejcę do drewna w wybranym kolorze, pędzel, rękawiczki ochronne; bezbarwny lakier akrylowy matowy lub z połyskiem; doniczkę lub inne naczynie, które posłuży za formę do wyplatania; nożyczki, gruby drut do robienia swetrów (lub patyczek do szaszłyków).
– Najpierw tniemy gazetę wzdłuż w paski o szerokości około siedmiu centymetrów. Potem te skrawki papieru zwijamy po przekątnej (zaczynając od rogu) na drucie, albo wykałaczce. Papier zawijamy bardzo ciasno, a jego końcówki smarujemy odrobiną kleju, żeby się nie rozwinął. W ten sposób sporządzona rurka powinna mieć około 4 mm średnicy. Z paska gazety wychodzą rurki o długości ok. 45 – 49 centymetrów. Naturalne jest, że początek będzie cieńszy niż jest jej koniec. Przyznaję, że jest to na początku dość mozolna praca, nie należy się jednak zniechęcać, bo późniejsze efekty są wspaniałe – instruuje Iwona Pyra. – Kiedy mamy gotowe rurki, zabieramy się za wyplatanie. Jest bardzo wiele technik wikliniarskich, ja jednak nigdy nie uczyłam się tego od profesjonalistów. Opracowałam sobie swoje własne rozwiązania.
Iwona Pyra z ekologicznymi dziełami. Po lewej gotowy wyrób,
po prawej koszyk w trakcie produkcji.
Pani Iwona na początek proponuje zacząć wyplatanie od skrzyżowania ze sobą czterech, pięciu rurek. Potem jedną z nich zaczynamy oplatać całość dookoła, przetykając ją raz pod, raz nad rurkami. Po kilku takich okrążeniach, należy rozłożyć końce wszystkich rurek tak, by utworzyły gwiazdę. Kolejne rurki łączymy ze sobą za pomocą kleju w sztyfcie. Smarujemy cieńszy koniec kolejnej rurki i wkładamy ją do środka tej, która się kończy.
Wielkość koszyka uzależniona jest od wielkości formy, na której będziemy wyplatać. Najłatwiej wyplatać na doniczce ustawionej do góry dnem. Musimy dostosować średnicę wyplatanego kółka – dna naszego koszyka, do wielkości dna doniczki. Aby uzyskać ładny i równy splot, ważne jest, aby co jakiś czas dobrze naciągnąć wystające rurki i ścieśnić kolejne okrążenia. Kiedy zdarzy się nam urwać rurkę stanowiącą żebro koszyka, postępujemy podobnie, jak w przypadku kończących się rurek – doklejamy kolejną.
Kiedy osiągniemy pożądaną wysokość koszyka, zabieramy się do jego wykończenia. Końcówkę rurki, którą wyplataliśmy, zaginamy za kolejnym z żeber i wkładamy ją od środka koszyka pod wcześniejsze sploty, podważając je drutem do robienia swetrów. Następnie to samo robimy z tym żebrem, które oplataliśmy – przekładamy za następnym i wpychamy pomiędzy sploty. I to właściwie wszystko.
– Na koniec pozostaje nam już tylko pomalować nasze dzieło. Do tego celu służy wspomniana bejca, Warto nałożyć kilka warstw, wtedy dokładnie zamalujemy pokryte drukiem rurki. Jeśli koszyk ma być do użytku domowego stosuję bezwonne lakiery akrylowe. W przypadku plecionek, przeznaczonych do wyeksponowania na powietrzu, polecam malowanie lakierami nitro. Są cuchnące (dlatego najlepiej wykonywać tę prace na dworze), ale bardzo dobrze chronią przed wilgocią. Zapewniają naszym dziełom długą żywotność – mówi Iwona Pyra.
Fot. Autor