Krzysztof Margol z Nidzickiej Fundacji Rozwoju „NIDA”
i Piotr Szczepański z Fundacji Wspomagania Wsi.
W czym tegoroczny Maróz jest inny od poprzednich?
– Odpowiedź jest prosta: są inni wykładowcy, są inni ludzie, zajmujemy się nowymi rzeczami. Są także inne oczekiwania, bo ciągle stajemy w obliczu nowych wyzwań. Zauważamy też następującą powoli zmianę pokoleniową. Cieszy nas to, bo widać, że młodzi ludzie garną się do sektora pozarządowego i tu znajdują ujście swojego twórczego zapału – mówi Krzysztof Margol.
- Dwadzieścia parę lat temu zaczynałem swoją działalność w fundacji, która wówczas zajmowała się wodociągami. I kiedy jechałem na wieś, to wśród ludzi zaangażowanych w problemy swoich miejscowości byli głównie mężczyźni. Wszyscy raczej po pięćdziesiątce. To oni byli solą swoich ziem. Spotkać kobietę sołtysa w drugiej połowie lat 80. graniczyło z cudem. Tymczasem jesteśmy w Marózie i obserwuję w tym kontekście kolosalną zmianę. Kobiety z całą pewnością tu dominują – zauważa Piotr Szczepański.
– Ale skoro dotknąłem już czasów komunistycznych, to chciałbym zaznaczyć, że ci mężczyźni wchodząc z nami w określone relacje, musieli wykazać się nie lada odwagą. Kontaktowali się z nami pod groźbą utraty przydziału na papę, czy gwoździe. Mam wrażenie, że dzisiaj młodzi ludzie nie są już tak odważni, obawiają się wystąpić przeciwko lokalnej władzy.
- I tego poniekąd mają nauczyć się właśnie tutaj w Marózie. Chodzi o umiejętność jasnego wyrażania swoich opinii, dochodzenia swoich racji oraz o wyzbycie się poczucia strachu. Obecnie nie idzie się za to do więzienia. Za poglądy nikt dzisiaj do aresztu nie wsadza – podkreśla Krzysztof Margol.
- Warto pamiętać, że do konfliktów doprowadzają błędy w komunikacji. U ich podstawy leży brak umiejętności uznawania zdania innych, które może być kompletnie różne od naszego. Nie zawsze to, że ustąpimy musi oznaczać klęskę. Postęp rodzi się w dyskusji i wspólnym działaniu. I o tym jest tegoroczny Maróz – wymownie kwituje Piotr Szczepański.
Więcej w wywiadzie filmowym poniżej:
Radosław Jasiński z Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności zauważa natomiast, że marózowe spotkania z jednej strony są do siebie bardzo podobne: – Są tak samo dobre, tak samo energetyczne, tak samo odkrywcze. Z drugiej jednak strony zmieniają się ludzie, mamy tu do czynienia z nowym typem człowieka. To już nie są ludzie, którzy szukają inspiracji, potwierdzenia własnej wartości. To są ludzie, którzy przyjeżdżają z mnóstwem pomysłów i bardzo dobrze zapisaną księgą własnych działań. Czasem ze zdumieniem odkrywam, że koncepcje, którymi się z nimi dzielę, są już realizowane w wielu miejscowościach. To ludzie świadomi, z doświadczeniem. Bardzo się cieszę, że taka zmiana następuje, to bardzo dobra rekomendacja dla Maróza.
Radosław Jasiński z Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności.
A czy przed Marózem stoją jeszcze spektakularne wyzwania?
– Zawsze wsłuchujemy się w głos ludzi, bo przecież to dla nich organizujemy doroczne spotkania. Ze swej strony widzę jeszcze jeden obszar, który tu powinien być obecny: to obszar nowych technologii. To rzeczy bardzo ważne, które już niebawem będą stanowiły o efektywności działań ludzi z sektora pozarządowego. Sądzę więc, że w następnych latach warto byłoby zwrócić uwagę na ten aspekt – sugeruje Radosław Jasiński.
Więcej w filmowym wywiadzie poniżej:
Tekst: Przemysław Chrzanowski